06.02.2009 | Czytano: 1839

Magellan nie okrążył Gorce

Wysokie zwycięstwo nowotarżanek sugerowałoby łatwą wygraną. Tymczasem góralki musiały zostawić sporo potu przy niebieskich stołach. Magellan łatwo się nie poddał, podobnie jak wielki portugalski żeglarz i odkrywca o takim samym nazwisku, który opłynął Ziemię.

Kibice z Łodzi nie musieli okrążać Ziemi, by zjawić się w Nowym Targu. Było ich więcej niż miejscowych kibiców, ale ich doping na niewiele się zdał. Z każdym pojedynkiem ich miny były coraz smutniejsze, bo Magellan nie okrążył Gorców!

Już pierwszy pojedynek Pauliny Kowalczyk z Katarzyną Ślifirczyk zapowiadany był jako jeden z hitów meczu. Nowotarżanka zaczęła źle, bo straciła pięć kolejnych piłek, ale w miarę upływu czasu rozkręcała się i rozstrzygnęła pierwszego seta na swoją korzyść. Również w drugim prowadziła łodzianka 0:3 i 3:5, ale to było wszystko na co było ją stać. Na więcej zresztą nie pozwoliła doskonale dysponowana „Paula”. Jej dynamiczna gra przypadła do gustu nawet kibicom z Łodzi, którzy nie szczędzili jej braw. Była przez łodziankę nie do zatrzymania.

- Cudem wygrała pierwszego seta. „Zapakowała” cztery serwy. Później się rozegrała i narzuciła rywalce swoje tempo i styl gry. O jej sukcesie zdecydowało umiejętne i szybkie rozgrywanie piłeczki – komentował na gorąco wytęp swojej zawodniczki trener Gorców, Tomasz Kowalczyk.

Równolegle na drugim stole bardzo nierówno grała Iza Godlewska. Po każdym nieudanym zagraniu niesamowicie się irytowała. – Czemu nie gra na forhend? – zastanawiała się żywa legenda nowotarskiego tenisa, Jan Sowiński. – Lżej tym top - spinem! Gdzie się spieszysz? – wykrzykiwał.

Iza ciągła, ciągła i wyciągała na 2:2 w setach. Czwarty set to typowy dreszczowiec. Prowadziła 8:4, potem 10:6, by przegrać pięć kolejnych piłeczek. – Widzisz, przestała grać na forhend i od razu straciła punkty - denerwował się Jan Sowiński. Na szczęście przechyliła tego seta na swoją korzyść. Niestety w decydującej partii zapomniała co jej przynosiło punkty i przegrała bez walki.

- Z Kaczyńską nie można klepać – tłumaczy trener. – Trzeba grać mocnym przebiciem i rotacyjnym top - spinem. Iza przez dwa sety nie mogła znaleźć lekarstwa na jej zagrania. W trzecim i czwartym secie o tym pamiętała i przyniosło jej to sukces. Niestety w piątym wyleciało jej to z głowy.

Straty odrobiła Maja Krzewicka, która dała pokaz dynamicznego i skutecznego tenisa, mimo iż wystąpiła z gorączką. W długich, mocnych wymianach lepsza była nowotarżanka. Jej smecze były nie do odbioru przez przeciwniczkę. – Słaby pojedynek, „wyprany” z emocji – twierdzi Tomasz Kowalczyk. – Maja potwierdziła swoją wyższość w każdym elemencie pingpongowej sztuki. W końcowych fragmentach każdego seta brakowało jej koncentracji i przez to wywołała niepotrzebny stres.

Największe obawy były co do dyspozycji Małgorzaty Kalawy. Ta dosłownie 5 minut przed rozpoczęciem meczu dotarła do hali. Dodajmy wprost po egzaminie w Krakowie. Nie miała czasu na porządną rozgrzewkę, ale szybko się okazało, że jej rywalka nie jest zbyt wymagająca i w trzech setach odprawiła ją z kwitkiem.

– Kluczem do zwycięstwa było jak najdłuższe trzymanie piłeczki na stole i konsekwentne przebijanie jej top - spinami. Zawodniczka z Łodzi to obrończyni, a taka gra „zabija” tego typu tenisistki – skomentował Tomasz Kowalczyk.

Po czterech grach deblowych gospodynie prowadziły 3:1 i w ich obozie panował optymizm. Miejscowym kibicom udzielił się ten nastrój i przyjmowali zakłady, że obie gry podwójne zakończą się sukcesem miejscowych pingpongistek. Okazało się, że po deblach jeszcze czeka nas sporo emocji, gdyż… padł remis.


Godlewska z Krzewicką potwierdziły, że są jednym z lepszych, jeśli nie najlepszych, debli w lidze. Przeciwniczki nic nie miały do powiedzenia. Szybko, gładko i sprawnie zakończyły męczarnie duetu Kaczyńska i Kurzawa.

Natomiast na pierwszym stole nie oczekiwano porażki. Tym bardziej, iż góralki gładziutko wygrały pierwszego seta, a w drugim miały rywalki „ na widelcu”. Przegrały końcówkę drugiego seta i dały „życie” łodziankom, które to wykorzystały i odniosły zwycięstwo w całym meczu. W kolejnych setach zbyt dużo błędów popełniła Gosia. – To efekt cofnięcia się od stołu, przejścia do defensywy – wyjaśnia Tomasz Kowalczyk. - W pierwszym secie blok funkcjonował na sto procent, w pozostałych było różnie. Do tego żadna z zawodniczek nie chciała wziąć ciężaru gry na siebie. Przegrały więc na własne życzenie.

Aby myśleć o wygraniu meczu trzeba było wygrać minimum dwa pojedynki singlowe z czterech, które pozostały do rozegrania. Gospodynie wygrały trzy pierwsze. Paulina Kowalczyk bardzo mądrze grała z Natalią Górak. Jak tylko wymuszała na niej atak, to zbierała punkty. Gdy sama atakowała, to rywalka cieszyła się z wygranej piłeczki. W ostatnim, czwartym secie 10 punktów „Paula” zdobyła po…ataku przeciwniczki, a tylko jeden ze swojego ataku. Trzeba przyznać, że było to przednie widowisko. Nieprawdopodobne wymiany, różnego autoramentu akcje ( smecze, niesamowite obrony i zaskakujące puenty) ożywiły publiczność, która raz za razem gromkimi oklaskami nagradzała aktorów widowiska.

Górak zagrała lepiej niż w pierwszym meczu – twierdzi szkoleniowiec Gorców. – Podbudowana była wygraną w debla. Rozegrała się i niemal wszystko jej zaczęło wchodzić. „Paula” miała lepszy blok i konsekwentnie grała to co jej nakreślił trener Tomek Klag. Górak jest mistrzynią świata z jednego miejsca. Potrafi odbijać w nieskończoność i bardzo chytrze, ale gdy się ją rozrzuci po całym stole, wtedy ma problemy.

Godlewska łatwo wygrała z Kurzawą. Umie grać na obrońcę, bo w klubie trenuje z Markiem Mozdyniewiczem, specjalistą od gry defensywnej. Siódmy punkcik wywalczyła Kalawa, która tylko w drugim secie troszkę zaniepokoiła swoich fanów, ale wygrała tą partię na przewagi.

Wszyscy oczekiwali na ostatni pojedynek Mai Krzewickiej z Katarzyną Ślifirczyk. To miał być deser. Taki torcik w wisienka. I takim był przez trzy sety. Tenis na wysokim poziomie, z strasznymi wymianami, smeczami, potężnymi atakami i nieraz ekwilibrystyczną obroną. Maja przegrała z gorączką. W ostatnich dwóch setach zabrakło jej sił. Wysoka gorączka zrobiła swoje. Popełniała sporo błędów. Zaczęła te sety od 0:5 i 1:4 i trudno było już dogonić rozpędzoną rywalkę. – Z silnym top- spinowym forhendem nie mogła sobie poradzić – skwitował krótko jej występ Tomasz Kowalczyk.

Gorce Juta Nowy Targ – Magellan Łódź 7:3
Paulina Kowalczyk – Katarzyna Ślifirczyk 3:0 (11:7, 11:6, 11:4),
Izabela Godlewska – Sandra Kaczyńska 2:3 (10;12, 8:11, 11:7, 13:11, 3:11),
Maja Krzewicka – Natalia Górak 3:0 (11:7, 12:10, 11:8),
Małgorzata Kalawa – Magdalena Kurzawa 3:0 (12:10, 11:5, 11:9),
Kowalczyk, Kalawa – Górak, Ślifirczyk 1:3 (11:5, 12:14, 9:11, 6:11),
Godlewska, Krzewicka – Kaczyńska, Kurzawa 3:0 (11:8, 11:5, 11:6),
Kowalczyk – Górak 3:1 (11:6, 9:11, 11:8, 11:7),
Godlewska – Kurzawa 3:0 (11:7, 11:8, 11:6),
Kalawa – Kaczyńska 3:0 (11:8, 12:10, 11:6),
 Krzewicka – Ślifirczyk 2:3 (8:11, 11:7, 13:11, 7:11, 6:11).


Teks i Foto Stefan Leśniowski


Komentarze









reklama