26.02.2010 | Czytano: 1113

Kontuzja „Kazka”

- To jeszcze nie koniec. Na pewno nie zwiesimy głów - odgrażał się Michał Garbocz, po przegranym pierwszym meczu. Rzeczywiście tyszanie się nie poddali, chociaż po 40 minutach mieli niewesołe miny. Rozbili górali dopiero w trzeciej tercji. Czyżby tym razem nowotarżanon zabrakło sił?

Trenerzy miejscowej drużyny wyciągnęli wnioski z czwartkowej potyczki i zagrali na cztery formacje atakujące. Podhale również tak rozpoczęło spotkanie, ale po kontuzji Zapały, pod koniec pierwszej tercji zmuszone było do roszad. Zagrało na trzy piątki i być może to było jedna z przyczyn słabszej trzeciej tercji. Gospodarze z dużą łatwością ogrywali nowotarżan, czego nie robili w pierwszej odsłonie. Ale po kolei....

Kto liczył, iż podrażnieni wczorajszą porażką tyszanie rzucą się na górali od pierwszego gwizdka – srodze się zawiódł. Gospodarze grali ospale, straszliwie niemrawo. Podhale wystawiło wysoko „zasieki”, zagęściło środkową strefę i gospodarzom trudno im było się przebić do tercji górali. Nawet grając w przewadze nie potrafili założyć „zamka”. Jeśli już udało im się w tym okresie wstrzelić krążek do tercji gości, to ci bezceremonialnie wybijali go ze swojej strefy. Tyscy hokeiści szczęście szukali w strzałach z dystansu. Podhalanie widząc, że rywal jest bezsilny w ostatnich 5 minutach tercji zaatakowało. Świetną okazję miał Bakrlik, który dobijał „gumę” odbitą przez Sobeckiego po uderzeniu Dutki. Potem Dziubiński z korytarza międzybulikowego przestrzelił. Miało też dwie sytuacje dwa na jeden. Po jednej długo z tafli nie podnosił się Zapała. Opuścił ją dopiero w asyście kolegów i już nie wrócił do gry. W szpitalu zrobiono mu zdjęcie i dopiero lekarz na miejscu w Nowym Targu zdecyduje co dalej.

Szkoleniowcy Podhala zmuszeni byli do przemeblowania formacji. Dziubuński zastąpił kontuzjowanego „Kazka”, a w trzecim ataku centra zagrał Bryniczka. Grano na trzy ataki, bo Kapica i Sulka pozostali na ławce.

Gospodarze rozpoczęli drugą tercję w przewadze (Baranyk odsiadywał karę), przebywali w tercji rywala, ale grali bardzo statycznie, ale kolejnych minutach coraz śmielej atakowali bramkę górali. Podhale zaczęło w grze obronnej popełniać coraz więcej błędów. Już nie tak konsekwentnie kryli, co wykorzystywali gospodarze. Mieli dwie sytuacje sam na sam (Parzyszek, Woźnica), ale świetnymi interwencjami popisał się Zborowski. W 38 minucie goście objęli prowadzenie. Trójkową akcję kończył strzałem Kolusz, ale Sobecki „wypluł” krążek, dopadł go Malasiński i ulokował w bramce nad leżącym golkiperem.

Miejscowi świetnie rozpoczęli trzecią tercję, po tym jak dostali motywacji od kibiców, którzy wtargnęli do szatni (byli swiadkowie), grożąc, że jeśli nie wygrają, to.... Motywacja była spora, bo tyszanie przeszli ogromną metamorfozę. Błąd w kryciu wykorzystał Bagiński, który na raty pokonał bramkarza Podhala. Gospodarze poszli za ciosem. „Szarotki” zapędzili się pod tyską bramkę, nie zdążyli wrócić i kontra Krzaka była zabójcza. Podobnie było przy trzeciej bramce. Bakrilk nie wykorzystuje świetniej okazji i gospodarze wyprowadzili kontrę trzy na dwa, po której Bacul wprawił w szał miejscowych fanów. Tyszanie coraz częściej wchodzą jak w masło w defensywę przeciwnika i stwarzają groźne sytuacje. W 55 minucie, gdy Bakrlik przebywał na ławce kar, Podhale miało szanse na złapanie kontaktu. Baranyk jechał sam na sam i... nic.

- Świetnie zagraliśmy pierwszą tercję – mówi drugi szkoleniowiec „Szarotek”, Marek Ziętara. – Wpływ na przebieg kolejnych odsłon miał kontuzja Zapały. Najprawdopodobniej odnowiła mu się kontuzja kostki. Nie wiem jeszcze jaka jest diagnoza. Zmuszeni byliśmy grać na trzy formacje i w trzeciej tercji opadliśmy z sił. Rywal grał na cztery ataki, z wielką determinacją i zdołał przeciągnąć spotkanie na swoją stronę. Szkoda, że w kluczowych momentach nie wykorzystaliśmy świetnych okazji.

GKS Tychy – Podhale Nowy Targ 4:1 (0:0, 0:1, 0:4)
0:1 – Malasiński – Kolusz – Dziubiński (37:14),
1:1 – Bagiński – Maćkowiak – Sokół (42:02),
2:1 – Krzak – Maćkowiak (47:20),
3:1 – Bacul – Parzyszek – Witecki (50:52),
4:1 – Parzyszek – Bacul – Gonera (59:37 do pustej).

Sędziowali: Meszczyński (Warszawa) i Pachucki (Gdańsk) – Przyborowski i M. Syniawa (Krynica).
Kary: 4 – 6 min.
Widzów 2500.
Stan rywalizacji play off: 1:1.

GKS Tychy: Sobecki; Gonera – Śmiełowski, Kotlorz – Jakeš (2), Sokół – Majkowski; Witecki – Parzyszek (2) – Bacul, Woźnica – Garbocz – Proszkiewicz, Bagiński – R. Galant - Paciga, Maćkowiak - Krzak – Wołkowicz. Trener Jan Vavrečka.
Podhale: Zborowski; Ivičič – Sroka, Dutka – Suur, Łabuz (2) – D. Galant; Malasiński – Zapała – Kolusz, Baranyk (2) – Voznik – Bakrilik (2), Ziętara – Dziubiński– Kmiecik, Kapica– Bryniczka – Sulka. Trener Milan Jančuška.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama