27.03.2022 | Czytano: 1531

PŚ. Finał z zawirowaniami w polskiej drużynie.

Finał sezonu rozegrano w Planicy na mamuciej skoczni, po burzy jaka wybuchła wczoraj w polskiej ekipie.



 
Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła nie wytrzymali po sobotnim konkursie. W mixed zonie miała miejsce potężna tyrada działań PZN-u i nieprzedłużenia umowy z Michalem Doleżalem.   - To jest barbarzyństwo  - powiedział Kamil Stoch na antenie Eurosportu.  A później było jeszcze mocniej.
 
Od piątku wiadomo, że z polską kadrą rozstaje się trener Doleżal, co w środowisku wywołało burzę. Szczególnie okoliczności, w jakich koniec współpracy został zakomunikowany. Jak się okazuje, na taki obrót spraw sami skoczkowie są wściekli. - Odejście to jest złe słowo – grzmiał trzykrotny mistrz olimpijski. -  To trzeba nazwać po imieniu. Trener został poinformowany, że nie dostanie nowej umowy. To moim zdaniem nie jest dobre posunięcie. Nikt nie zapytał nas o zdanie. Nie poinformowano nas, że przed Planicą zapadły decyzje. To bardzo mnie boli, bo uważam, że mam w tej kwestii wiele do powiedzenia, z kim chce pracować. Oczywiście nie mogę być decyzyjny, ale ostatecznie to ja jestem ostatnim trybem, który wykonuje pracę. Powtarzam, że Michal Doleżal jest świetnym fachowcem i gdybyśmy tylko mieli okazję naprawić błędy...
 
Zawodnik nie mógł się nadziwić postępowaniu związku również w sprawie finansowania skoczków. Narzekał, że takie działania sprawiają, że odwracają się od nich nawet sponsorzy. - Mogę siebie sam finansować, jeśli nie chcecie. Dajcie mi tylko takiego trenera, z którym ja chcę pracować - apelował i podkreślał, że wciąż ma wielką ochotę, by walczyć o trenera.  Podczas rozmów z przedstawicielami związku u słyszeliśmy, że nie ma czego szukać i potrzeba zmian. To nie jest tak, że system jest do dupy - przepraszam za wyrażenie - tylko trzeba zmienić detale. Wszystko działa, uważam, że tak jest. Uważam, że coś ruszyło, że zrobiliśmy kroki do przodu. Jeśli mielibyśmy więcej czasu, to mogłoby to się inaczej kończyć - stwierdził. - Nie wiemy, na czym stoimy. Ja nie wiem, co ja będę robił, bo jak ja mam zaplanować przyszłość - złościł się.
 
A za chwilę padły, których nie chciał usłyszeć żaden polski kibic. Stoch stwierdził, że jeśli nic się nie zmieni, to po następnym sezonie może podjąć decyzję o zakończeniu kariery.
 
Stoch wyśmiał także Adama Małysza i prezesa Tajnera. - Możemy wrócić do systemu tak, jak prezes zawsze wspomina, że jeździli na zawody jednym samochodem. Osobówką, z Adamem i jakoś dawali radę. Owszem, jeden zawodnik dawał radę. A gdzie była reszta? Dzisiaj mamy wspaniałą drużynę i po jednym słabszym sezonie, w którym działo się tyle przeróżnych rzeczy, że staraliśmy się po prostu wyjść obronną ręką, to i tak wyszło nieźle.
 
 
W nienajlepszej atmosferze w polskiej kadrze rozegrano finał Pucharu Świata. Polacy nie walczyli o najwyższe zaszczyty. Może tylko Piotr Żyła, który przed konkursem zajmował czwarte miejsce w walce o małą Kryształową Kulę dla najlepszego lotnika. „Wiewiór” w pierwszej serii zaprezentował się wyśmienicie. Po skoku na odległość 237,5 m zajmował trzecie miejsce. Wczorajsza sytuacja chyba wywołała złość w naszych reprezentantach, bo zarówno Dawid Kubacki (231 m) jak i Kamil Stoch (225 m) zajmowali odpowiednio dziewiątą i dwunastą pozycję.
 
Niestety Piotr Żyła uzyskał tylko 221,5 m i spadł z podium do drugiej dziesiątki (12 miejsce). Lepiej zaprezentował się Dawid Kubacki, którzy pofrunął na odległość 235 m i  ostatecznie sklasyfikowany został na dziewiątej pozycji.  Kamil Stoch sklasyfikowany został na czternastym miejscu po skoku długości 231,5 m. Skoczek z Zębu  został rekordzistą pod względem skoków na odległość 200 metrów lub więcej. Polak po raz 213 osiągnął ten rezultat  i wyprzedził dotychczasowego rekordzistę Roberta Kranjca (211).  
 
Na półmetku liderem był Marius Lindvik. Reprezentant Norwegii pofrunął  na odległość 241,5 metra, a w drugim skoku pofrunął jeszcze dalej, na odległość 145,5 m i został zwycięzca konkursu. Drugie miejsce przypadło Japończykowi Yukiya Sato (236,6 i 242,5 m). Na najniższym stopniu podium stanął Peter Prevc (235,5 i 240 m). W drugiej serii oglądaliśmy skoki 240 – metrowe. Najdalej 246 m – skoczył Cene Prevc.
 
Kryształową Kulę zdobył  Ryoyu Kobayashi, zaś małą Kryształową Kulę dla najlepszego lotnika zdobył Ziga Jelar. Najlepsi w klasyfikacji Pucharu Narodów okazali się Austriacy.
 
Stefan Leśniowski
 
 

Komentarze









reklama