19.02.2010 | Czytano: 1157

Pętla na gardle

- Szczoteczki do zębów nie wziąłem, a dbam o higienę ust, więc nie planuję noclegu w Jastrzębiu – mówił przed wyjazdem Krzysztof Zapała. W szczoteczkę będzie musiał zaopatrzyć się w hotelu, bo Podhale pozostaje do jutra w Jastrzębiu. Po raz drugi przegrało z Jastrzębiem i po raz drugi w rzutach karnych.

Przed wyjazdem panowały optymistyczne nastroje, chociaż lekko zmącone jakością lodu na rozjeździe. Znowu pojawiła się woda i „kaszana”. – Co z tym lodem? – pytał Milan Jančuška przechodzącego pracownika. Ten tylko wzruszył ramionami i poszedł w swoją stronę. Po rozjeździe na tafli szybko pojawił się „władca” hali i jego zastępca. To oznaczało, że sytuacja jest alarmowa. Oficjalnej wersji nikt nie podał, bo mówiąc o kolejnej awarii ( ileż ich już było!) naraziłby się na śmieszność. Problem tkwi w tym, że inseminator nie jest bystry w problemie chłodzenia i zarządzania halą. Zresztą nasze miasto opanowali inseminatorzy, więc jest, jak jest. Czyli lepiej nie mówić.

- Przed rozpoczęciem rywalizacji mówiono dwa mecze i przygotowujemy się na Tychy – mówi Krzysztof Zapala, który w drugim spotkaniu zaliczył hat trick. – Spotkała nas kara za taki tok rozumowania. Rywale nie okazali się kelnerami, lecz solidnymi graczami, potrafiący konsekwentnie realizować założenia taktyczne. Dzisiaj znów będzie trudna orka.

Nie mylił się. Wszyscy jednak zastanawiali się czy jastrzębianie wytrzymają presję, bo pojawiła się przed nimi niepowtarzalna szansa, wyrzucić 18 – krotnego mistrza kraju z burtę. A może przystąpią do meczu z przekonaniem, że oni muszą, a my możemy?

Gospodarze nie spanikowali, grali bardzo spokojnie. Nie sprawdziła się też teza Milana Jančuški, iż będą grali otwarty hokej. - Powinno być łatwiej niż w Nowym Targu – twierdził szkoleniowiec Podhala przed pierwszym gwizdkiem. – Przeciwnik nie może się bronić i czyhać na kontry. Otworzy się, a to powinno sprzyjać naszej szybkiej i kombinacyjnej grze.

Jastrzębianie nastawili się na obronę własnej bramki. Odnosiło się wrażenie jakby chcieli jak najdłużej utrzymać korzystny rezultat, a przy okazji... może jakiś farfocel wpadnie. Czyhali na kontry i kilka razy przetestowali Zborowskiego, który jako jedyny w nowotarskiej „kamandzie” wykazywali najwięcej spokoju. Jego koledzy grali bardzo nerwowo. Krążek podskakiwał im na kiju i to w bardzo ważnych momentach, kiedy trzeba było oddać strzał czy dobić go. Górale atakowali, ale brakowało kropki nad „i”. Gospodarze czyhali na błąd rywala, a tymczasem sami go popełnili na linii niebieskiej, wyprowadzając kontratak. „Gumę” przejął Malasiński, a Bakrilk mocnym strzałem ulokował ją w krótkim rogu jastrzębskiej bramki.

Na początku drugiej tercji „Szarotki” przetrzymały 106- sekundowy okres gry w podwójnym osłabieniu. Gdy z ławki kar wyskoczył Łabuz znalazł się sam na sam i...został faulowany przez Labrygę, który otrzymał karę 4 minut. Tej okazji górale nie wykorzystali. Ich strzały nie były na tyle zaskakujące, by zmusić do kapitulacji Kosowskiego. Potem do głosu doszli gospodarze. Atakowali z wielką furią. Od utraty gola ratował Podhalan Zborowski. Niestety w 37 minucie nie zapobiegł nieszczęściu. Jeden z nowotarskich obrońców zapędził się pod bramkę jastrzębian, a ci wyprowadzili kontrę dwa na jeden. Zdrahal oddał mocny strzał, który sparował „Zbora”, a nadjeżdżający Lipina na raty go pokonał. Za drugim razem krążek posłał pod poprzeczkę.

W 52 sekundzie trzeciej tercji Sroka dostał krążkiem w twarz i zwijał się pod bandą. Sędzia nie przerwał gry. Ponowił więc strzał Zdrahal, a Lipina tylko dołożył łopatkę kija i czarny kauczukowy przedmiot zatrzepotał w siatce. Podhale rzuciło się do odrabiania strat, ale w 47 minucie strata krążka pod bandą we własnej tercji była kosztowna. Zdrahal zagrał do pozostawionego bez opieki pod bramka Radwana i Podhalu zaciskała się pętla na gardle. Gospodarze cofnęli się i zaczęli bronić wyniku. W 56 minucie Kosowski popełnił błąd. Krążek wyłuskał mu Zapała i Baranyk zdobywa kontaktowego gola. Za moment na ławkę kar wędruje Lipina i Suur z niebieskiej linii doprowadza do wyrównania. Chwilę później Voznik mógł przechylić szalę zwycięstwa na stronę Podhala. Dogrywki nie wyłoniła zwycięzcy. Bliscy jej zakończenia był Wolf, ale na 90 sekund przed końcem nie wykorzystał sytuacji sam na sam. W karnych znowu tragedia. Bakrlikowi, Koluszowi, ani Voznikowi nie udało się pokonać Kosowskiego. Za to Zdrahal ulokował krążek w bramce Podhala.

- Tylko w pierwszej tercji w końcówce meczu graliśmy poprawnie, uważnie w obronie, szybko i agresywnie – mówi drugi trener Podhala, Marek Ziętara. – Niestety w drugiej odsłonie nasza gra zaczęła się psuć. Chaos wkradł się w nasze poczynania, podania nie znajdywały adresatów. Byliśmy wolniejsi od rywala. Do tego w trzeciej tercji popełniliśmy dwa błędy we własnej tercji, po których gospodarze prowadzili 3:1. Wydawało się, że jest po meczu, ale wtedy podnieśliśmy się z kolan i doprowadziliśmy do dogrywki. W niej grano w szachy. W karnych postawiliśmy na wypróbowanych graczy i znowu się nie udało. Jutro walczymy o „życie”.

JKH GKS Jastrzębie – Podhale Nowy Targ 4:3 (0:1, 1:0, 2:2; 0:0) karne:
0:1 – Bakrlik – Suur – Malasiński (19:37),
1:1 – Lipina – Zdrahal (36:06 czterech na czterech),
2:1 – Lipina – Zdrahal (40:52),
3:1 – Radwan – Zdrahal – Lipina (46:33),
3:2 – Baranyk – Zapała (55:53),
3:3 – Suur – Malasiński (58:37 w przewadze),
4:3 – Zdrahal (karny).
Sędziowali: Dzięciołowski (Bydgoszcz) – Moszczyńki i Szachniewicz (Toruń).
Kary: 8 – 18 min.
Stan rywalizacji play off: 2:1.
Podhale: Zborowski; Ivičič – Sroka, Suur (2 + 10 za niesportowe zachowanie) – Dutka, D. Galant – Łabuz (2); Baranyk – Zapała (2) - Kolusz, Kapica – Voznik – Bakrlik, Malasiński – Dziubiński – Kmiecik (2). Trener Milan Jančuška.
JKH: Kosowski; Byrk – Wolf, Labryga (4) – Piekarski, Pastryk (2) – Górny; Zdrahal – Radwan– Lipina (2), Danieluk – S. Kowalówka – Urbanowicz, Kiełbasa – Kąkol – Kulas. Trener Wojciech Matczak.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama