04.12.2021 | Czytano: 919

PŚ. Liderzy nadal bez formy

W Wiśle rozegrany został pierwszy w tym sezonie konkurs drużynowy.


 
Przed dzisiejszymi zawodami na skoczni w Malince odbyły się cztery takie konkursy.  Za każdym razem biało –czerwoni kończyli rywalizację na podium. Tylko raz nasze drużyna stawała na najwyższym stopniu podium. Za sprawą Piotra Żyły, Jakuba Wolnego, Dawida Kubackiego i Kamila Stocha w 2018 roku wysłuchaliśmy Mazurka Dąbrowskiego.  To był niezwykle emocjonujący konkurs. Przed finałową kolejką przegrywaliśmy z Niemcami i wtedy Kamil Stoch pokazał wielka klasę. Przeskoczył Richarda Freitaga. Rok wcześniej zajęliśmy ex aequo drugie miejsce z Austriakami. W 2019 i w zeszłym sezonie Polacy stawali na najniższym stopniu podium. Liczyliśmy, że dzisiaj  podtrzymana zostanie medalowa passa.
 
Trener Michal Doleżal po wczorajszych kwalifikacjach zdecydował, że Polskę reprezentować będą – Piotr Żyła, Andrzej Stękała, Dawid Kubacki i Kamil Stoch. W takiej kolejności stanęli na belce.  
 
Po pierwszej serii Austriacy byli na czele i wyprzedzali nasz zespól o 3,4 pkt. Na trzeciej pozycji plasowali się Słoweńcy. Kiepsko zaprezentowali się Japończycy i Norwegowie. Nieoczekiwane rozstrzygnięcia w pierwszej  serii w. Z najmocniejszych drużyn tylko Polacy i Austriacy nie zaliczyli większej wpadki.
 
W naszym zespole skakanie rozpoczął Piotr Żyła i pofrunął na 120 metr. Po pierwszej grupie plasowaliśmy się na czwartej pozycji za Japonią, Austrią i Słowenią.  
 
W drugiej grupie fantastyczny skok na odległość 129,5 metra oddal Andrzej Stękała i wyprowadził nasz team na pierwsze miejsce. Za naszymi plecami plasowali się Austriacy, Słoweńcy i Niemcy.
 
119 metrów Dawida Kubackiego wystarczyło, by utrzymać pozycję lidera. Wyprzedziliśmy Słoweńców  o 0,2 pkt. Na kolejnych miejscach plasowali się Austriacy i Rosjanie.
 
W ostatniej grupie skakał Kamil Stoch i miał najkrótszą odległość ze wszystkich biało –czerwonych. Wylądował na 117,5 m i wyprzedzili na Austriacy po dobrym skoku Stefana Krafta (122 m). Oprócz Krafta w zespole skakali: Manuel Fettner (121 m), Jan Hoerl (134,5 m) i Daniel Huber (116 m). Na trzeciej pozycji plasowali się Słoweńcy.
 
 Seria finałowa została  rozegrana według nowych zasad. Zmiana kolejności startowej miała miejsce po każdej z grup rundy finałowej.   Rozpoczął ją fantastyczny skokiem Robert Johansson (130 m), ale jeszcze lepszą odległość uzyskał Cene Prevc, lądując na 135 m. Piotr Żyła wylądował na 121 metrze, miał dodane 2,2 pkt za warunki i biało –czerwoni wyszli na prowadzenie, bo Manuel Fettner skoczył tylko 115 metrów.
 
W drugiej grupie Andrzej Stękala nie powtórzył próby z pierwszej serii i wylądował tylko na 112 metrze i Polacy spadli na trzecie miejsce. Świetne próby wykonali Jan Hoerl (121,5 m) oraz Peter Prevc (121 m). Austina była na czele z dorobkiem 622,1 pkt przez Słowenią – 620,3 i Polską – 619,4.
 
W trzeciej grupie kapitalnym skokiem popisał się Junshiro Kobayashi, wylądował na 132 m. Markus Eisenbichler – 130 m, a Dawid Kubacki tylko 97 m. Tym skokiem biało –czerwoni zaprzepaścili szanse na medalową pozycję. A tak dobrze żarło. Po przedostatniej grupie spadliśmy na szóstą pozycję ( 682,4 pkt). Prowadzenie objęli Słoweńcy (739,3 pkt) po skoku Timo Zajca o długości 122,5 m. Niemcy plasowali się na drugiej pozycji  - 725,7 pkt, a tuż za nimi byli Austriacy – 714, 9 pkt.
 
Kamil Stoch wylądował na 116 metrze i stało się jasne, że po raz pierwszy w Wiśle zabraknie Polaków na podium. Stefan Kraf nie zepsuł skoku (126 m), podobnie jak Karl Geiger (125 m) i tylko Anze Lanisek wylądował zdecydowanie bliżej, bo na 111,5 m, ale przewaga była na tyle duża, że Słoweńcy utrzymali miejsca na podium.
 
Kolejność
1. Austria – 843,0 pkt
2. Niemcy – 842,7
3. Słowenia – 842,7
4. Polska – 792,9
5. Japonia – 787,3
6. Norwegia -767,2
7. Rosja – 746,4
8. Szwajcaria – 602,2
 
Stefan Leśniowski
 Zdjęcie PZN FB
 
 
 

Komentarze







reklama