12.02.2010 | Czytano: 1172

Kogel - mogel

- W naszym hokeju panuje kogel- mogel. Wszystko postawione jest do góry nogami. Wadliwy system gry, losowanie play off, kłopoty klubów z licencjami, przedziwne bonusy. Mimo to cieszmy się, że hokej jeszcze żyje i kochajmy to co jeszcze nam zostało – tak o sezonie regularnym mówi trzykrotny olimpijczyk, Gabriel Samolej.

- Zespoły rozegrały 48 spotkań w sezonie zasadniczym i to jest jedyny pozytyw tegorocznych rozgrywek. To jest jedyna droga, by minimalnie pójść do przodu. Tak gra cała Europa. Zawodnicy przy takim systemie muszą być lepiej przygotowani fizycznie, a to może tylko pomóc nam w odbiciu się od dna. Liga pokazała, że jest przeciętna. Było kilka rodzynków w tym zakalcu, ale tylko wtedy, gdy naprzeciw siebie stawały zespoły ze szpicy tabeli. W większości spotkań trudno było o emocje, a więc o wysiedzenie w zimnych halach.

- Sezon upłynął pod dyktando Cracovii, Tychów i Podhala. „Pasy” bezpiecznie wygrały ligę i po zapewnieniu sobie pierwszego miejsca grały z rezerwą. Tychy zaskoczyły in minus. Wyraźna zadyszka trapiła ten zespół w końcówce sezonu regularnego. W zeszłym roku prezentowali się solidniej. Play off to jednak inna bajka. Przekonało się o tym Podhala w ubiegłym sezonie. Zdecydowanie było najlepsze przed przystąpieniem do decydującej rozgrywki, a w półfinale odpadło z czwartą drużyną, Tychami. „Szarotki” przegrały konfrontację 2:4, prowadząc już 2:0 w meczach. Podhale obecnie ma handicap jednej wygranej, jeśli oczywiście dojdzie do półfinału, a wierzę, że się tak stanie, to przekonamy się czy tyski zespół wróci na właściwe tory, czy też wiek zespołu robi już swoje.

- Mam wielkie uznanie dla zawodników Podhala, że jeszcze grają, w sytuacji jaka się wytworzyła. Brak sponsora, obiecanki, że już będzie, a jeśli nie to na pewno w nowym sezonie, czy „numery” z przeniesieniem zespołu do innego miasta. To gra na zwłokę. Jeśli faktycznie nie znajdzie się sponsor, to niestety, ale 18 –krotna stolica polskiego hokeja nie będzie miała drużyny profesjonalnej. Hokej w Nowym Targu nie zniknie, ale MMKS będzie zapewne funkcjonował na zasadach amatorskich. Ten klub muszę pochwalić za postawę w pierwszej lidze. Trzecie miejsce to spory sukces młodego zespołu. W play off nie ma jednak szans, bo trzeba pamiętać, iż większość zawodników zasiliło Wojasa i w tym zespole grają pierwszoplanowe role.

- Wracając do PLH, to nieobliczalnym zespołem było Zagłębie, ale ogólnie słabiutko się zaprezentowało. Prezes Adam Bernat sporo obiecuje i kupuje, ale jak na razie bez spodziewanych efektów. Marzy mu się odzyskanie po latach mistrzowskiej korony dla Sosnowca. Czy sosnowiczanie „ugryzą” mistrzów Polski w półfinale? Osobiście w to nie wierzę. Tak jak w to, że Naprzód i Jastrzębie znajdą się w czwórce. Oba zespoły prezentowały zbliżony poziom, ale daleko odbiegający od czołówki. Unia i Stoczniowiec również nie mają szans w konfrontacji z Cracovią i Tychami.

- Pomysł losowania pierwszej rundy play off jest dla mnie niedorzeczny. Zespoły cały sezon walczyły o jak najwyższą pozycję, po to, by ślepy los decydował za nich o dalszych losach. Bardziej sprawiedliwy byłby system wyboru, w nagrodę, przeciwnika np. z miejsc 5-8. Kolejny kit to bonusy. Tak skonstruowane, że drużyna go nie mająca handicpau, może nie zagrać u siebie. Kto jak nie PZHL powinien dbać o swoje stadko? A tu odbiera kasę z najbardziej dochodowego interesu. Konstruktorzy play off nie wiedzą, iż to najciekawsza i najbardziej dochodowa część czempionatu? Mam nadzieję, że po sezonie PZHL zmieni zasady gry, chociaż do końca nie jestem przekonany.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama