W sobotę w grupie A doszło do niespodzianki. Ośmiokrotnemu mistrzowi Polski (Gabriel Marcinów) rzadko zdarza się, by go ktoś objechał. Cztery poprzednie eliminacje wygrał w cuglach, a tymczasem na własnym terenie musiał uznać wyższość Miłosza Żyznowskiego z krakowskiego Automobilklubu. Trzeba przyznać, że jechał bardzo ładnie. Na każdej pętli był lepszy od Gabriela Marcinowa. Na drugiej i trzeciej pętli tylko o punkt, ale na pierwszym okrążeniu o sześć punktów. W sumie złapał 15 punktów karnych, a obrońca tytułu – 23. Trzeci był Michał Łukaszczyk – 41, a na pitej pozycji piątą eliminacją ukończył Szymon Kus (AMK Gorce) – 73
- Zdarza się przegrać – mówi Gabriel Marcinów. - Młode chłopaki trenując, naciekają i bardzo ładnie jadą. Zasługują na pierwsze miejsca. Ja z Michałem Łukaszczykiem coraz mniej trenujemy, a oni coraz więcej i taka jest kolej rzeczy. W końcu jest tak, że każdy może wygrać. Michał może wygrać, Ryncarz, Żyznowski – jest taka fajna miedzy nami wyrównana walka. Aż przyjemnie się jedzie. Miałem dzisiaj gorszy dzień. Mniej mocy było we mnie i wykorzystał to młody. Rajd był techniczny, tak ułożone odcinki, że można było każdy przejechać na zero, ale na każdym można było złapać piątkę. Wymagający mega koncentracji i dokładności, a przede wszystkim precyzyjnej jazdy. Każdy piątkę załapał, bo nie były szeroko rozstawione taśmy i strzałki, wszystko ciaśniutko, zdradliwie. Trudny rajd. Jutro rewanż. Może odpocznę, bo miałem intensywny tydzień w pracy.
Do rewanżu nie doszło. Gorzej, mistrz tym razem przegrał nie tylko z Żyznowskim (22 punkty karne), ale także z Pawłem Ryncarzem (33 pkt.). Zadecydowała o tym druga pętla, na której Marcinów złapał aż 24 punkty karne. Drugą pozycję przegrał sześcioma „nogami”.
- Podjąłem złą decyzję – wyjawia. - Po pierwszej wygranej pętli w drugiej pogorszyły się warunki pogodowe, padał deszcz i odcinki zrobiły się śliskie. Wydawało mi się, że będzie padał do końca rajdu, a tymczasem trzecią pętle jechaliśmy na suchym podłożu. Moi konkurencji w czasie deszczu byli pod namiotem i czekali na poprawę pogody. No i doczekali się. Czasami taktyka zawiedzie. Coś się wreszcie dzieje w naszej dyscyplinie i z tego można być zadowolonym.
W grupie B Michał Pyzowski i Krzysztof Martyna złapali tyle samo punktów karnych – 26 i o kolejności zdecydowała większa liczba odcinków przejechana na zero, a w tym lepszy był nowotarżanin, który okazał się najlepszy w sobotę. Czwarty był Łukasz Konieczko – 64 karne punkty.
Pyzowski również w niedzielę stanął na najwyższym stopniu podium, chociaż w pewnym momencie wydawało się, że rajd dla niego się skończył.
- Wczoraj była walka z upałem - mówi Michał Pyzowski. - Łatwiejsza była wersja odcinków. Dzisiaj pierwszą pętle przejechałem na pięć punktów karnych. Podczas drugiej lunął deszcz, odcinki łatwe zmieniły się w mega trudne. Było ślisko i przywiozłem z tej pętli 11 punktów karnych. Miałem też wywrotkę. Przeleciałem przez belkę i potłukłem się. Podlecieli ratownicy z karetki, ale szybko się pozbierałem. Poobijany wróciłem do jazdy. W trzeciej złapałem tylko trzy punkty karne.
Triumfator ukończył eliminacje z 19 punktami karnymi. Drugiego Krzysztofa Martynę wyprzedził o 20 „oczek” Trzeci był Jakub Soćko – 54 pkt.
Stefan Leśniowski
Zdjęcia Michał Adamowski