Podopieczni Jacka Szopińskiego przystąpili do meczu maksymalnie skoncentrowani i emanującą wolą zwycięstwa. Nie było dla nich straconych krążków, chociaż znowu niepotrzebnie tracili wiele sił, broniąc się w osłabieniu. Łapanie kar to największa bolączka górali. Ich liczba mogła zniweczyć wysiłek. Na szczęście warszawiacy nie mieli zbyt dużo aktywów tego dnia. Nie potrafili wykorzystać gier w przewadze, w tym nawet podwójnych ( raz przez 90 sekund).
- Już po pierwszych minutach widać było, że poruszamy się żwawiej na lodzie – mówi trener MMKS Podhale, Jacek Szopiński. – Wygrywaliśmy pojedynki jeden na jeden i w zasadzie byłem przekonany, iż pójdzie łatwo. Pierwsze dziesięć minut należało do nas, ale druga połowa pierwszej odsłony już do przeciwnika. Tylko dlatego, że zbyt często odwiedzaliśmy ławkę kary. Było też sporo błędów, które na szczęście likwidował dobrze tego dnia usposobiony w naszej bramce Niesłuchowski. Wygrał pojedynek sam na sam, obronił karnego, wykonywanego przez Bepierszcza.
Druga tercja wyrównana. Jeśli można byłoby użyć terminologii bokserskiej, to z leciutkim wskazaniem na warszawiaków. Optyczną przewagę posiadali tylko dlatego, z górale znowu zbyt często wchodzili w kolizję z hokejowym prawem. Grali w czwórkę i w trójkę. Gospodarze jednak nadziewali się na kontry Podhalan.
– W osłabieniu sytuacji sam na sam nie wykorzystał Szumal – opowiada Jacek Szopiński. – Świetną okazje miał duet Michalski – Neupauer i Leśniowski – Woźniak. Zabrakło precyzji. Niemniej udało nam się ulokować krążek w warszawskiej świątyni. Neupauer ograł obrońcę i wycofał „gumę” do nadjeżdżającego Michalskiego. Ten strzałem po lodzie zmusił do kapitulacji ostatnią instancję miejscowych.
Wydawało się, że gospodarze w trzeciej tercji rzucą się do desperackich ataków, bo przecież wygrana z Podhalem dawała im drugie miejsce w grupie, a więc świetną pozycję wyjściową do play off.
- Może i chcieli, ale na chęciach się skończyło – twierdzi szkoleniowiec „Szarotek”. – Nie mieli pomysłu, by sforsować nasze linie defensywne. To głównej mierze nasza zasługa. Wykazaliśmy więcej determinacji i charakteru oraz taktycznej mądrości. Drugi gol odebrał im ochotę do dalszej walki. Tylka z Leśniowskim wywalczyli krążek, rozegrali go w narożniku i pierwszy z wymienionych za moment przyjmował gratulacje. Potem Neupauer dobrał „gumę” w środkowej tercji, ograł dwóch warszawiaków i trafił pod poprzeczkę. „Dobił” ich Kos.
Katowiczanie lub kryniczanie mogą być przeciwnikami Podhala. - Dojdzie najprawdopodobniej do losowania, tak domniemywają tutaj w Warszawie – mówi Jacek Szopiński. – Dzisiaj się o tym dowiedziałem, bo regulamin nie precyzuje dokładnie czy w tej grupie również miałby obowiązywać ślepy los doboru przeciwnika.
Legia warszawa – MMKS Podhale Nowy Targ 0:4 (0:0, 0:1, 0:3)
Bramki: Michalski, Tylka, Neupauer, Kos.
MMKS Podhale: Niesłuchowski; K. Kapica – Cecuła, Nenko – Wróbel, R. Mrugała – Marek; Michalski – Neupauer – K. Sulka, Kos –Puławski – Szumal, Tylka – Leśniowski – Woźniak, Zwinczak. Trener Jacek Szopiński.
Stefan Leśniowski