29.01.2010 | Czytano: 1284

„Laszka” katem (+zdjecia)

- Podhale ma świetną młodzież i zawsze zawiesza nam wysoko poprzeczkę – powiedział ojciec zwycięstwa Cracovii, Leszek Laszkiewicz. Taki zawodnik to skarb. Sam potrafi rozstrzygnąć losy spotkania.

Mistrzowie Polski rozpoczęli z dużym animuszem, zamykając górali w ich tercji obronnej, szczególnie wtedy, gdy na tafli przebywał atak braci Laszkiewiczów. Przewagę udokumentowali dopiero w 12 minucie. Okazuje się , że najprostszy sposób jest najbardziej skuteczny. Kręciołki „Pasów” nie przynosiły wymiernego efektu. Za to prostopadłe podanie Csoricha do L. Laszkiewicza, rajd tego ostatniego, ogromny spokój w finalnej części akcji i piękny strzał z bliska w okienko. - Popełniłem fatalny błąd i Leszek z zimną krwią go wykorzystał - przyznał Rafał Dutka.

Podhalanie sporadycznie atakowali. Mieli nawet problemy z założeniem „zamka” podczas gry w przewadze. W każdej oddali zaledwie po jednym strzale. Bardzo ładną akcję przeprowadził Kolusz, zakończoną strzałem Ivičiča. Instynktownie obronił Radziszewski. Nadzieja w serca kibiców Podhala wstąpiła, gdy w 16 minucie arbiter analizował akcję Dziubińskiego. Gol? Słupek, a może poprzeczka? – zastanawiali się kibice. Oni nie widzieli powtórki. Na pierwsze z pytań otrzymali odpowiedź. Sędzia rozłożył ręce, co oznaczało, iż krążek nie znalazł się w bramce krakowian. Ci, którzy zerkali w telewizor twierdzili, iż była bramka. W 20 minucie, gdy przyjezdni grali w osłabieniu, byli bliscy zdobycia drugiego gola. Łopuski w wybornej sytuacji nie trafił do bramki, a przy ponowionym ataku niedokładnie dogrywał do Musiala.

- Szkoda, że tylko raz krążek trafił do bramki Podhala. Sytuacji mieliśmy w multum – żałował Rudolf Rohaček.

Po zmianie stron role się odwróciły. To „Szarotki” przejęły inicjatywę. Wypracowały sobie więcej sytuacji bramkowych, nawet wtedy gdy grały w osłabieniu (Malasiński – 26 min., Dziubiński - 39 min.), ale najlepszą zmarnował Bakrlik w 28 min. Otrzymał prezent po opuszczeniu ławki kar i znalazł się oko w oko z krakowskim golkiperem, który niczym żaba rozłożył się na lodzie i parkanem zdołał zatrzymać krążek. Ale co się odwlecze...W 35 minucie wreszcie nowotarski stadion mógł wznieść okrzyk radości. Bakrlik dograł zza bramki do Dziubińskiego, a ten wpakował krążek pod „łatę”. Nowotarżanie poszli za ciosem i za niespełna 3 minuty później Voznik sfinalizował dokładne podanie Baranyka. Krakowianie w tej odsłonie grali bardzo chaotycznie w tercji ataku. W nieskończoność wymieniali „gumę” między sobą, przeważnie tracąc ją i nadziewając się na kontry. Od czego jednak Cracovia ma „Laszkę”. Każdy wie, że jeśli krążek jest w posiadaniu Csoricha, to będzie prostopadłe podanie do L. Laszkiewicza. Wszyscy wiedzą, ale nie potrafią go upilnować, a gdy dostanie krążek, to...drżyjcie bramkarze. Zborowski nie zdołał go zatrzymać.

- Po pierwszej statycznej tercji, w drugiej zagraliśmy agresywnie i szkoda akcji Dziubińskiego, gdyby trafił na 3:1 inna teraz byłaby rozmowa – twierdzi Milan Jančuška.

W 46 min., po indywidualnym rajdzie i strzale pod poprzeczkę Gruszki, nowotarżanie objęli prowadzenie. Chwilę później, grając w osłabieniu, po uderzeniu Ivičiča, krążek po raku „Radzika” wylądował na poprzeczce. W odpowiedzi Biela z powietrza trafił do bramki Podhala. W 54 min. D. Laszkiewicz trącił krążek po strzale Dudaša i ten majestatycznie, między parkanami Zborowskiego, wślizgnął się bramki. „Dobił” górali L. Laszkiewicz, który powiedział: - Z Podhalem mamy dobrą passe, ale play off rządzi się innymi prawami. To będzie inna bajka.

- Czuliśmy w nogach potyczkę z Tychami – wyjawia Marcin Kolusz. – Przegraliśmy na własne życzenie, po indywidualnych błędach. Po objęciu prowadzenia łapaliśmy kary i rywal nas doganiał. Musimy grać bardziej opanowani i wyciągnąć wnioski z tej konfrontacji.

- Druga tercja nam kompletnie nie wyszła. To była kopia pierwszej, ale w odwrotnym kierunku. Przegrywając 2:3 zaatakowaliśmy ze zdwojoną siłą i odwróciliśmy losy spotkania. Zadowolony jestem tylko z wyniku – powiedział szkoleniowiec „Pasów”.

- Cracovia miała sporo szczęścia – twierdzi Milan Jančuška. - Nas zgubiły kary. Sprawiedliwy byłby remis. Ważne, żeby forma przyszła na play off.

Po zakończeniu meczu dzieci z Domu Dziecka im. Ireny Mrożewskiej z Nagłowic zrobiły sobie pamiątkową fotkę z „Szarotkami”. Przyjechały do Nowego Targu na zaproszenie radnego Jerzego Wcisło. – To nasz wychowanek. Zwiedziliśmy Nowy Targ i Zakopane. Dzieci były też na sankach i przy okazji zajrzeliśmy do hali lodowej. Dzieciaki po raz pierwszy miały okazję na żywo zobaczyć mecz hokejowy, w dodatku na szczycie polskiej ekstraklasy. Wywożą miłe wspomnienia. Będą miały co opowiadać – powiedział dyrektor, Jarosław Stankiewicz.

Podhale Nowy Targ – ComArch Cracovia 3:5 (0:1, 2:1, 1:3)
0:1 – L. Laszkiewicz – Csorich (11:40),
1:1 – Dziubiński – Bakrlik - Suur (34:49),
2:1 – Voznik – Baranyk – Ivičič (37:09),
2:2 – L. Laszkiwicz – Csorich (38:45 w przewadze),
3:2 – Gruszka – Malasiński (45:29 sygnalizowana kara),
3:3 – Biela – L. Laszkiewicz – Csorich (48:15),
3:4 - D. Laszkiewicz - Dudaš (53:31),
3:5 – L. Laszkiewicz – D. Laszkiewicz – Bondarevs (58:36).

Sędziowali: Meszyński (Warszawa) – Klich, Wieruszewski (Sosnowiec).
Widzów 1500.
Kary: Podhale – 10 min., Cracovia – 10 min.
Złoty kij: Podhale - Ivičič, Cracovia – L. Laszkiewicz, Sport – L. Laszkiewicz.

Podhale: Zborowski; Ivičič – Sulka (4), Suur (4) – Dutka, Gaj – Łabuz, Kret; Baranyk – Kolusz - Zapała, Kmiecik – Voznik – Bakrlik (2), Malasiński – Dziubiński – Gruszka, Bryniczka. Trener Milan Jančuška.
Cracovia: Radziszewski; Csorich – Bondarevs, Dulęba (4) – Dudaš (2), Wajda – Noworyta, Kłys; D. Laszkiewicz (2) – Biela – L. Laszkiewicz, Łopuski – Musial – Radwański, Drzewiecki (2) – Pasiut – Piotrowski. Trener Rudolf Rohaček.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama