26.01.2010 | Czytano: 1109

Szczęśliwe trzy sekundy!

Seria  czterech przegranych spotkań została przerwana. Trzy sekundy przed końcem meczu „Szarotki” zadały decydujące trafienie tyskiej drużynie. Potyczka była dla górali bardzo ważna, chodziło o bonusy przed play offem.



- Jakieś fatum na nas ciąży. W tym sezonie tylko raz zagraliśmy w optymalnym zestawieniu i było to w 21 kolejce spotkań. Tymczasem przed nami bardzo ważny mecz. Tyszanie ze wszystkimi mają bonus, tylko my możemy im popsuć statystykę – myślał głośno przed pierwszym gwizdkiem arbitra szkoleniowiec Podhala, Milan Jančuška.
Miał ogromny dylemat ze skompletowaniem ofensywnych formacji. Przeziębił się Gruszka, a Kapica złapał zapalenie oskrzeli. Obaj gorączkują i...łykają antybiotyki. W takich okolicznościach gorączkowo poszukiwano stabilizatora dla Bakrlika, by móc skompletować trzy pełne piątki. Dyrektor Marek Batkiewicz osobiście pojechał po stabilizator do Zakopanego. Przywiózł, ale jeszcze nie taki o jaki im chodziło. W czwartek ma być ten właściwy. ”Franek” przymierzył, wyjechał na lód i odparł. – Wracam na skrzydło do Voznika. Kamień z serca spadł szkoleniowcom „Szarotek”.

Nie mogli być jednak zadowoleni po pierwszej tercji. Ich podopieczni zbyt często wędrowali na ławkę kar. Złapali 10 minut. Pierwszą raz na ławkę kar powędrował Łabuz w 3 minucie, lecz gospodarze tej przewagi nie wykorzystali. Grali bardzo nerwowo, nie potrafili zamknąć górali w ich tercji. Za to za drugim razem już takiego błędu nie popełnili. Pozwolili Sulce tylko 27 sekund odpocząć na ławce kar. Z dłuższej odsiadki wybawił go Krzak. Kotlorz mocno uderzył z niebieskiej linii, Zborowski „wypluł” krążek, a były zawodnik Podhala z najbliższej odległości ulokował go pod poprzeczką. Podhale rzuciło się do odrabiania strat. Najlepszą sytuację zmarnował Baranyk, po prezencie Śmiełowskiego. Niepotrzebnie podawał Bakrlikowi. Za chwilę Voznik z Branykiem zagrozili tyskiej świątyni, lecz „Baran” minimalnie chybił. Potem Ziętara trafił wprost w Sobeckiego. W odpowiedzi Zborowski wygrał pojedynek sam na sam z Maćkowiakiem i Wołkowiczem.

- Przy zespołach równej klasy taka ilość kar nie powinna się nam przytrafić – mówi drugi trener Podhala, Marek Ziętara.Na szczęście zdołaliśmy przetrzymać osłabienia, tracąc tylko jedną bramkę. W przerwie przekonywaliśmy ich, by grali czyściej.

Podhale mające kłopoty kadrowe grało na trzy piątki i bardzo mądrze broniło się przed naporem tyszan. Kibice zastanawiali się jak długo skutecznie będą odpierać ataki gospodarzy. Czy częste wykluczenia nie wpłyną negatywnie na ich dyspozycję fizyczną, tym bardziej, iż są w mikrocyklu przygotowawczym do play off.  Tymczasem była to wspaniała odsłona. Szybka, wyrównana, ze wskazaniem – używając terminologii bokseskiej – na Podhale. Akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Obaj bramkarze mieli pełne ręce roboty. W 23 minucie jednak zrzedła mina fanom Podhala. Bagiński urządził sobie slalom między nowotarskimi zawodnikami i strzałem z nadgarstka wrzucił krążek do siatki. Tyszanie próbowali pójść za ciosem. Zborowski zwijał się jak w ukropie, likwidując strzały Śmiełowskiego, Gonery, Garbocza i Bacula ( sam na sam). Podhale też nie zasypiało gruszek w popiele. Dutka ( 24 min.), Baranyk, (26 min.) Bakrlik (29 min.) jeszcze nie zdołali zmusić do kapitulacji golkipera gospodarzy, ale... W 30 minucie na ławkę kar powędrował Witecki i będący ostatnio w świetnej dyspozycji strzeleckiej Malasiński, niczym w masło wdarł się między dwóch obrońców i nie dał najmniejszych szans Sobeckiemu. Bramka filmowa. „Malaś” na pełnej szybkości wrzucił krążek pod łatę. Bramka ta dodała skrzydeł nowotarżanom, którzy, świetnie wybronili osłabienie ( wykluczenie D. Galanta) i wyprowadzili zabójczą kontrę. Dodajmy od razu godną kamer filmowych. Tyski obrońca stracił krążek, przejął go Baranyk i natychmiast posłał w bój kolegów. Kolusz doskonale obsłużony przez Zapałę z korytarza międzybulikowego, z klepki ulokował krążek pod poprzeczką. 26 sekund do końca drugiej odsłony trzy na jeden jechali nowotarżanie, lecz Kmiecik zamiast podawać, chciał trafić w krótki róg.

- Szkoda niewykorzystanych sytuacji, bo mogliśmy prowadzić i z bezpieczną przewagą rozpocząć trzecią odsłonę – twierdzi Marek Ziętara.

Podhalanie z wielkim animuszem rozpoczęli trzecią część meczu. Bakrlik i Dziubiński zmusili Sobeckiego do wielkiego wysiłku, ale gospodarze wyprowadzili zabójczą kontrę, po której Bacul utonął w objęciach kolegów. W 48 min. gospodarze grając w przewadze zamknęli górali, ale...zgubili krążek. Voznik nie wiedział co zrobić z „gumą” uderzył sprzed niebieskiej linii i...Sobecki się pomylił. Trzy sekundy przed końcem meczu tyszanie wybijali krążek z własnej tercji, przechwycił go Ivičič, podał do Zapały na czwarty metr i strzałem z nadgarstka zdobył zwycięską bramkę.

- Krążek odbił się od siedmiu zawodników i... trenera – żartuje zdobywca zwycięskiej bramki. – Ciężkie spotkanie, momentami przypominało już play off. Było tempo, ale też i szachy. Początkowo przyspaliśmy, ale szybko się pozbieraliśmy i odrobiliśmy straty.

- W tej części meczu oba zespoły grały bardzo uważnie w defensywie, by nie popełnić błędu – mówi Marek Ziętara. – Wydawało się, że dojdzie do dogrywki. Tymczasem w ostatnich sekundach szczęście uśmiechnęło się do nas. Mecz był emocjonujący i mógł się podobać kibicom. Szaleńczego tempa nie było, bo hokeiści mają w nogach sporo spotkań. Dla nas istotny był wynik, by stworzyć sobie szansę na bonus. Prowadzimy z tyszanami 4:3 w bezpośrednich spotkaniach i w najgorszym wypadku może być remis. Wierze jednak w zespół, że zdoła u siebie powtórzyć sukces z piwnego miasta.
GKS Tychy – Podhale Nowy Targ 3:4 (1:0, 1:2, 1:2)
1:0 – Krzak – Kotlorz (7:13 w przewadze),
2:0 – Bagiński (22:52),
2:1 – Malasiński – Dziubiński (30:48 w przewadze),
2:2 – Kolusz – Zapała – Baranyk (34:55),
3:2 – Bacul – Śmiełowski (42:43),
3:3 – Voznik – Dutka ( 47:40 w osłabieniu),
3:4 – Zapała - Ivičič (59:57).
Sędziowali: Porzycki – Cudek, Pilarski (Oświęcim).
Kary: 6 – 16 min.
Widzów 1000.
GKS: Sobecki; Śmiełowski –Gonera, Jakeš – Kotlorz, Mejka – Sokół; Paciga – R. Galant – Bacul, Witecki (2) – Krzak (2) - Proszkiewicz (2), Woźnica – Garbocz - Bagiński Wołkowicz – Maćkowiak – Bagiński. Trener Jan Vavrečka.
Podhale: Zborowski; Ivičič – Sulka (2), Suur (2) – Dutka (2), D. Galant (2) – Łabuz (2); Baranyk – Zapała – Kolusz (2), Ziętara – Voznik –Bakrlik (4), Kmiecik (2) – Dziubiński – Malasiński. Trener Milan Jančuška.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama