25.01.2010 | Czytano: 1155

Stara firma, nowa technologia

Dla Tomasza Malsińskiego, napastnika nowotarskiego Podhala, spotkania z JKH GKS Jastrzębie są bardzo szczęśliwe. Już dwukrotnie z tą drużyną ustrzelił hat tricka.

- To chyba koleżeński gest „Kosy” (bramkarz Kosowski – przyp. SL) dla byłego zawodnika tego klubu. Pewnie nie szczyciłbym się takim osiągnięciem, gdyby nie on – śmieje się „Malaś”, dla którego jastrzębski klub był pierwszą przystanią po ukończeniu Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu.

Tomasz Malasiński w zdobyczach bramkowych ( 22 gole) w drużynie ustępuje tylko Milanowi Baranykowi. Czech na od niego dwa trafienia więcej.

– Miałem lekką przerwę w zdobywaniu goli – tłumaczy – ale mam nadzieję, że jest to już poza mną. Że teraz będę trzymał kurs z niedzielnej potyczki.

Był on bardzo wysoki. Trzy gole, w tym jeden zdobyty w osłabieniu, długo utrzymywały jego zespół w grze.

/uploads/galleries/l/9473d822b12b7e1c48331df4c4841d83.jpg

- Przy pierwszej bramce wyjechałem z rogu – opowiada. - Zauważyłem, że bramkarz przemieszcza się w moją stronę i zrobił lukę między parkanami. Po prostu trafiłem w nią W naszym języku mówi się, że przestrzeliłem bramkarza. Przy drugim trafieniu świetnie zachował się „Łabi” ( Łabuz – przyp. SL). Uderzył bardzo mocno po lodzie za czerwonej. „Kosa” chciał to łapać, ale uderzenie było tak potężne, że odbił go kijem. Krążek trafił do Dziubińskiego, a ten natychmiast mi go odegrał. Na raty pokonywałem bramkarza. Pierwsze moje uderzenie obronił i wyjechał z bramki. Krążek jednak nadal był w moim posiadaniu i nie pozostało mi nic innego jak tylko ulokować go w pustej bramce. Trzecia bramka to zasługa Galanta. Podałem mu „gumę” zza bramki, a sam ją objechałem. „Galas” strzelił z klepy, dołożyłem kij, strącając krążek w powietrzu. Wpadło.

Mało kto wie, ale w strzeleckiej potencji nowotarżanina spory udział miał nowy kij. – Rzeczywiście nowym poszło – potwierdza. – Stara firma, ale nowa technologia. Jest zdecydowanie lżejszy od tych, których dotychczas używałem. Mam go już od dawna, ale nie wiedziałem, że będzie tak bramkostrzelny. Muszę go oszczędzać na treningach – śmieje się.

Trzy jego bramki nie wystarczyły jednak „Szarotkom” do zwycięstwa. – O naszej przegranej zdecydowały indywidualne błędy i kary. Nawet w przewadze traciliśmy bramki. Nie można powiedzieć, że oni nas ograli. To my im sprezentowaliśmy trzy punkty. Jesteśmy po ciężkim okresie przygotowań do play off, ale to nas nie usprawiedliwia. Tak koszmarnych błędów nie powinniśmy popełniać. Dobrze, że w tabeli wypracowaliśmy sobie sporą przewagę nad sosnowiczanami.

/uploads/galleries/l/82bda7e8b317e3aeb95235ecdd34fd2b.jpg

Fani „Szarotek” są zaniepokojeni aktualną dyspozycją aspiranta do mistrzowskiego tytułu. Czy przyjdzie forma na play off? – pytają. – Jasne, że będzie – zapewnia „Malaś”. – Nie po to przecież wylewaliśmy przez tydzień litry potu, by wątpić w sukces.

Zespoły już są myślami przy decydującej fazie mistrzostw kraju. Spekulują, zliczają bonusy. Podhale w pierwszej rundzie może trafić na Naprzód bądź Zagłębie. O tym zdecyduje ślepy los. Z kim woleliby grać górale?

- Jeśli chce się sięgnąć po mistrzowską koronę, to nie ma żadnej różnicy. W końcu z każdym trzeba grać na maksa i wygrać. Innej możliwości jak zwycięstwa nie dopuszczam do siebie – twierdzi Tomasz Malasiński, który szybko dodaje. – W pierwszej rundzie na pewno lepiej byłoby potykać się z Jastrzębiem, bo z tą drużyna mamy korzystny bilans bonusów. Z janowianami musimy jeszcze walczyć.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama