27.10.2020 | Czytano: 4528

PHL. Cicho, głucho i nieporadnie (+zdjęcia)

W Nowym Targu, w sezonie zasadniczym, gdańszczanie nie wygrali od 3556 dni. Wtedy po raz ostatni też potykały się zespoły w stolicy Podhala.


 
Beniaminek nie był faworytem konfrontacji. Uważano, że przyjeżdża w góry na ścięcie, co byłoby niezgodne z duchem sportowej rywalizacji. Bukmacherzy nie stawiali na ekipę znad morza, ustalając kurs na ich wygraną nawet na 50.  Z faktami trudno polemizować. Były  okrutne  dla przybyszów znad morza.  Tym bardziej, iż nie poradzili sobie z „Szarotkami” u siebie przed publicznością, bo ta mogła jeszcze wtedy dopingiem wspomagać zespół.  
 
W Nowym Targu grano bez widzów. Tego można było się spodziewać po stale rosnącej liczby zakażeń. Sport jednak bez spontanicznie reagujących kibiców  to wynaturzenie. Nawet w pandemii lepiej grać niż patrzeć w sufit. Prawdziwy kibic jednak nie miał problemów z obejrzeniem ulubieńców w internecie. Oczywiście to nie to co oglądanie co na żywo. Jednak zawsze coś.   Chociaż…  Ci co nie oglądali nie mają czego żałować.  Gra Tauron Podhala wyglądała nieporadnie, mizernie.


 
Uknuto teorię, że gra przy pustych trybunach sprzyja bardziej gościom niż miejscowym. W tym przypadku ta teoria nie znalazła potwierdzenia. Stocznia przyjechała w okrojonym składzie, przetrzebiona koronawirusem, ale … niespodziewanie objęła prowadzenie. Wrzutka na drugi słupek, a tam Zając z powietrza trafił do siatki. Nikt go nie pilnował. Ten gol zeźlił górali, którzy szybko odpowiedzieli trzema trafieniami. Dominowali na tafli, ale w pierwszych 20 minutach już nie powiększyli konta bramkowego. Mieli za to okazję przećwiczyć wariant gry w przewadze i okazuje się, że ten element trzeba mocno szlifować. Przez ponad 5 minut nie potrafili rozmontować broniących się w osłabieniu stoczniowców. Rozgrywali krążek zbyt statycznie, bardzo czytelnie i goście wybronili ten dość długi okres w osłabieniu.


 
Bardzo słaba druga odsłona. Nowotarżanie przeważali, ale im bliżej bramki ślamazarnie  rozgrywali krążek. Grali zbyt indywidualnie zapominając, iż hokej jest dyscypliną zespołową.  No cóż w hokeju nie liczą się wrażenia artystyczne, ale to co znajdzie się w „sieci”. A w tej tercji tylko raz krążek zatrzepotał w bramce strzeżonej przez Kielera. Okazji sam na sam nie wykorzystali -  Bepierszcz,  F. Kapica i Pettersson. Szwed jeszcze dwa razy ostemplował słupek. Kolejny okresy liczebnej przewagi  tylko irytowały oglądających.


 
Zaś na początku trzeciej odsłony „Szarotki” nie potrafiły zdobyć gola  nawet grając przez 2 minuty  w pięciu na trzech rywali!  Chwilę później bez efektu bramkowego zakończyły kolejną pojedynczą przewagę.  Wydawało się,  że na takim rywalu górale poprawią indywidualne statystki.  Trener Andriej Gusow po takim meczu   zapewne będzie miał wiele uwag do swoich podopiecznych. Nie takiej gry od nich oczekiwał.
 
 
Tauron Podhale Nowy Targ –  Stoczniowiec Gdańsk 5:1 (3:1, 1:0, 1:0)
0:1 Zając – Pesta (4:01)
1:1 Vachovec – Szvec – Birzins (5:23)
2:1 Vachovec – Bepierszcz - Tomasik (8:24)
3:1 Neupauer – Mrugała (8:46)
4:1 Mrugała – Bepierszcz  - Gajor (35:21)
5:1 Guzik – Bepierszcz - Vachovec (57:32)
Sędziowali: Tomasz Radzik i Sebastian Kryś oraz Artur Hyliński i Kamil Korwin.
Podhale: Bizub; Birzins – Chalupka, Tomasik (2) – Mrugała, Sulka  – Gajor, P. Wsół; Szvec  – Vachovec – Bepierszcz, Pettersson (2) – Neupauer (4) – Łyszczarczyk, Guzik – F. Kapica – Ankudinow,  Bochnak – Słowakiewicz  – Worwa, B. Wsół. Trener Andriej Gusow.
Stoczniowiec: Kieler; Liśkiewicz – Rompkowski (2), Żurawski (2)– Lehmann (4), Wala (4) – Leśniak (2); Vitek – Mocarski – Furczek,  Stasiewicz, Zając –Pesta - Bondarenka, Maciej Rybak (2) – Michał Rybak (4) – Drąg.  Trener Krzysztof Lehmann.
 Kary: Podhale –  8 min., Stoczniowiec – 20 min.
 
Stefan Leśniowski
Zdjęcia Michał Adamowski
 

Komentarze







reklama