18.10.2020 | Czytano: 6416

PHL: To już nie „Cosmos”, ale…

Sosnowieckie Zagłębie na przełomie lat 70 –i 80 – tych - wspierane przez I sekretarza PZPR, Edwarda Gierka - nazywane było przez nowotarskich fanów „Cosmosem” lub „Disneylandem”.


 
Miało to symbolizować bajkową wprost zamożność klubu, który mógł zaangażować dowolnego hokeistę, oferując mu takie warunki jak nowojorski Cosmos futbolowej gwieździe – Pelemu.  Oczywiście, było w tych słowach wiele przesady, choć z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że wzmocnione Zagłębie m.in. wychowankami nowotarskiego Podhala, w  mgnieniu oka z kopciuszka stało się królewiczem ligi i zdobyło pięć  mistrzowskich koron.  Podhale wtedy mogło przegrać z każdym, ale nie  mecz z Zagłębiem -  to już była inna sprawa, prestiżowa.   
 
Zabrakło pierwszego sekretarza i Zagłębie stoczyło się na dno ligowej tabeli, a nawet na moment zniknęło z hokejowej mapy polski. Od tego momentu nie może nawiązać do osiągnieć z lat 80- tych. Nie inaczej jest też w tym sezonie, gdzie pałęta się w ogonie ligowej stawki. Niemniej  nie można go lekceważyć o czym przekonały się „Szarotki” w potyczce u siebie. Wygrały dopiero po karnych.  Ostatni raz sosnowiczanie pokonali górali na własnym lodzie 25 listopada 2018 roku, po karnych. Bilans zwycięstw na sosnowieckim lodowisku korzystny mają Podhalanie.
 
Mecz rozpoczął się od ataków górali, ale w miarę upływu czasu gra się wyrównała. Niemniej więcej sytuacji mieli przyjezdni. Najlepsze -  Birzins, który szukał  miejsca pod poprzeczką, Bepierszcz i Pettersson, który w dogodnej sytuacji posłał krążek nad bramką. Gospodarze też nie zasypiali gruszek w popiele i mieli szanse -   Nahunko, Kozłowski, a Nikiforow przegrał pojedynek sam na sam z Bizubem. Golkiper Tauron Podhale jednak nie popisał się w 15 minucie. Wszystko jednak zaczęło się pod bramką Zagłębia. Świetną okazję miał Łyszczarczyk, ale był faulowany. Gwizdek sędziego jednak milczał. Za moment górale otwarli autostradę Kozłowskiemu, który przejechał  całą środkową tercję i gdy był już na granicy tercji „Szarotek” zdecydował się na uderzenie. Ku zaskoczeniu wszystkich, a także Bizuba, krążek zatrzepotał w siatce.   
Na początku drugiej odsłony sosnowiczanie grali w osłabieniu i wtedy dwiema kapitalnymi interwencjami popisał się Bizub. Dzięki niemu górale przetrwali osłabienie. Więcej, mogli nawet zdobyć gola. Chaloupka jechał sam na sam, ale w ostatniej chwili na plecach „usiadł” mu obrońca i nie zdołał oddać precyzyjnego strzału. W połowie tercji przyjezdni grali w podwójnej przewadze i wreszcie odczarowali bramkę Czernika. Bepierszcz okazał się tym szczęśliwcem. 44 sekundy później, grając w pojedynczej przewadze, Pettesson huknął z koła bulikowego i Czernik skapitulował. Było to pierwsze trafienie Szweda w tym sezonie. Radość z prowadzenia nie trwała długo. Nowotarżanie pozwolili w swojej tercji zaszaleć  napastnikowi Zagłębia, który kiedyś występował w nowotarskiej drużynie akademickiej. Baszirow takiej okazji nie zmarnował. Golkipera gospodarzy chciał zza bramki zaskoczyć Łyszczarczyk, ale ten zdążył „pokryć” słupek. Odbity krążek trafił do Neupauera, który miał odkrytą górą część bramki, ale  nie trafił.
 
Pod koniec drugiej tercji i na początku trzeciej Tauron Podhale grało przez 4 minut w przewadze. Nie wykorzystało tej okazji, ale zespoły były już w komplecie przyjezdni pokonali Czernika. Potem jednak Pettersson powędrował na 4 minut na ławkę kar, a za moment dołączył do niego Neupauer. Gospodarze szybko to wykorzystali. Tauron Podhale jednak dalej postanowiło podawać rękę gospodarzom. Tym razem Ankudinow  faulował, a za chwilę Mrugała wyrzucił krążek w trybuny i gospodarze przez 48 sekund grali w podwójnej przewadze.  Nie wykorzystali tego. Za to świetnie w korytarzu międzybulikowym znalazł się Guzik i kolejny raz wyprowadził „Szarotki” na prowadzenie. Ale znowu gracze z Nowego Targu skomplikowali sobie sytuację, bo sędziowie doliczyli się sześciu graczy  na lodzie. Brzydka tercja - dużo przerw w grze i wykluczeń.  Po raz kolejny na ławkę kar powędrował Pettersson, Podhalanie świetnie jednak bronili, ale gdy Szwed  wrócił na lód, Bepierszcz faulował i znowu musieli się bronić. Bizub musiał się zwijać jak w ukropie. Na szczęście przy kontrze Neupauera przewinił  Nahunko i siły na lodzie się wyrównały. Na minutę przed końcem sosnowiczanie w tercji górali stracili krążek, Bepierszcz odstał idealne podanie i sytuacji sam na sam nie zmarnował.
 
Zagłębie Sosnowiec  - Tauron Podhale Nowy Targ 3:5  (1:0, 1:2,1:3)
1:0 Kozłowski – Rutkowski (14:57)
1:1 Bepierszcz – Chaloupka  (28:26 w podwójnej przewadze)
1:2 Pettersson – Neupauer – Ankudinow  (29:10 w przewadze)
2:2 Baszirow – Choperia  (31:30)
2:3 Bepierszcz – Vachovec  -Szvec (41:06)
3:3 Nahunko - Naróg – Syrożkin ( 41:22 w przewadze czterech na trzech)
3:4 Guzik – Gajor (48:36)
3:5 Bepierszcz – Szvec – Vachovec  (59:00)
Zagłębie: Czernik; Naróg – Syrożkin, Choperia – Kaszczak, Jakobsons – Domogała, Luszniak – Opiłka; Nikiforow – Nahunko – Bernacki, Baszirow – Dubinin – Smal, Kulas – Rutkowski – Kozłowski, Sikora – Blanik – Piotrowski. Trener Grzegorz Klich.
Podhale: Bizub; Tomasik – Mrugała, Gajor  – P. Wsół, Birzins – Chalupka, Kamieniecki; Łyszczarczyk – Neupauer –Pettersson, Bepierszcz – Vachovec – Szvec, Guzik – F. Kapica – Ankudinow, Bochnak - Słowakiewicz – Worwa oraz B. Wsół. Trener Jarosław Różański.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze









reklama