11.10.2020 | Czytano: 2677

MHL. Wyścig na dochodzenie (+zdjęcia)

Młode „Szarotki” rozegrały tylko jedno spotkanie w ten weekend. Sobotnia potyczka z Sokołami Toruń nie doszła do skutku, gdyż torunianie są na kwarantannie.



 
Zawitał za to drugi zespół z tego miasta – SMS.  I dobrze rozpoczął spotkanie. Wykorzystał dwie liczebne przewagi. Jeszcze raz się okazało, że nie warto faulować i osłabiać zespół. Dopiero w końcówce odsłony, na 65 sekund przed jej końcem, górale zdobyli kontaktowego gola.
 
Jednak drugą tercję ponownie rozpoczęli od utraty gola.  W 28 minucie wykorzystali jednak liczebną przewagę i nadal byli w kontakcie z hokeistami z grodu Kopernika. A na początku trzeciej odsłony K. Malasiński doprowadził do wyrównania. Długo nie trwała radość, bo za moment ponownie przyjezdni wyszli na prowadzenie. Ale wyścig  na dochodzenie Podhala trwał. W 53 minucie dwie czwórki paliły się na tablicy świetlnej. Niestety wyścig na dochodzenie zakończył się niepowodzeniem. Ostatnie słowo należało do torunian, którzy 49 sekund przed końcem uciekli rywalowi.  Zdobyli zwycięską bramkę w przewadze.


 
-  Byliśmy źle przygotowani do meczu mentalnie – twierdzi trener „Szarotek”, Jacek Szopiński. -  W głowach zawodników siedziało, że jak zagraliśmy kilka dobrych meczów, to samo się wygra. Niestety przeciwnik też chce wygrać i całkiem niezły poziom reprezentował. Mecz był bardzo wyrównany. Przespaliśmy pierwszą tercję i potem zmuszeni byliśmy gonić rywala. Gdy go doszliśmy, mieliśmy mecz pod kontrolą, lecz prosty błąd kosztował nas utratę gola. Przeciwnik praktycznie ograniczał się tylko do kontrataków i trzeba przyznać, że były groźne. Chociaż nie stwarzał w nich  sytuacji stuprocentowych. Myśmy mieli nie stu, ale trzystuprocentowe sytuacje i nie wykorzystaliśmy. Wyrzucony krążek, nasz obrońca minął się z nim i rywal wykorzystał sytuację sam na sam doprowadzając do stanu 4:3. Kolejny raz doprowadziliśmy do remisu i znowu dominowaliśmy. Wydawało się, że w końcu złamiemy wynik, tymczasem kolejny atak przeciwnika trzy na trzy i…  Przy oddawaniu strzału rywal został zablokowany, a sędzia zakwalifikował to jako faul. Broniliśmy się w osłabieniu. Wtedy ewidentny faul popełnił jeden z przeciwników. Mój zawodnik został uderzony z góry kijem, a ten o mały włos się nie złamał.  Sędzia jednak  nie odgwizdał przewinienia i goście z dobitki zdobyli zwycięską bramkę. W końcówce doszło do szamotaniny i kończyliśmy mecz w trzyosobowym składzie. Wielkiewicz dostał 5 + 20 minut, a Plewa 2+2 min.


 
MMKS Podhale Nowy Targ – SMS Toruń 4:5  (1:2, 1:1, 2:2)
0:1 Wenker – Dobrzanecki – Jeziorski (9:07 w przewadze)
0:2 Walczak – Kurnicki – Schafer (16:29 w przewadze)
1:2 J. Malasiński – Plewa – Wielkiewicz (18:55)
1:3 Walczak – Piskalski (21:57)
2:3 Nykaza – Sokół – Wielkiewicz (27:59 w przewadze)
3:3 K. Malasiński (41:21)
3:4 Wenker (43:29)
4:4 Wikar – Worwa (52:41)
4:5 Kończewski (59:11 w przewadze)
MMKS Podhale: Zając – Wikar, Szlembarski, Wielkiewicz, J. Malasiński, Plewa -  Żurawski, Nykaza, Trzebunia, K. Malasiński,  Jarczyk – Słowakiewicz, Sarniak, Worwa, Siuty, Maciaszek – Luberda, Danel, Leja, Długopolski, Sokół.   Trener Jacek Szopiński.
SMS: Lisewski – Dobrzeniecki, Kurnicki, Wenkler, Jeziorski, Piskalski – Schafer, Kańczewski, Laskowski, Mularczyk, Krzymowski – Rutkowski, Błotnicki, Napiórskowski, Wiwatowski, Zberek – Gołębiowski, Walczak. Trener Wojciech Milan.
 
Stefan Leśniowski
Zdjęcia Andrzej Pabian
 

Komentarze







reklama