22.01.2010 | Czytano: 1136

Nie padli na kolana

Juniorzy młodsi Podhala mają ostatnio problemy ze skutecznością. Muszą mieć kilkanaście okazji, by jedną wykorzystać. Tak było w poprzednich potyczkach, tak też było w Tychach, gdzie nadrabiali zaległości. Nowotarżanie posiadali ogromną przewagę, a tymczasem suchy wynik sugerowałby, że było to bardzo zacięte spotkanie.

- Rzeczywiście wynik wskazywałby, iż mecz był wyrównany, z dreszczykiem emocji – mówi trener „Szarotek”, Łukasz Gil. – Tymczasem nasza przewaga była miażdżąca. Przez zdecydowaną większą cześć meczu przesiadywaliśmy w tercji obronnej gospodarzy. Oddaliśmy na tyską bramkę 60 strzałów, ale tylko co dziesiąty znajdował drogę do siatki. To bardzo mizerny procent skuteczności. Przewagi nie potrafiliśmy udokumentować golami. Tymczasem gospodarze rozpaczliwie się bronili. Zamykani we własnej tercji, bezceremonialnie wybijali ”gumę” byle dalej od bramki. Sporadycznie zaś kontratakowali. Jedenaście razy strzelali na naszą bramkę i cztery krążki wpadły do naszej „sieci”. Skuteczności więc można im pozazdrościć. Inna rzecz, że nasz golkiper numer jeden miał słaby dzień. Już po 10 minutach został zmieniony. Między słupki wszedł Hreśka.

- Spotkanie rozpoczęło się dla nas wyśmienicie, bo już po kilku minutach prowadziliśmy 3:0 – kontynuuje relację Łukasz Gil. - Łatwo zdobyte prowadzenie uśpiło naszą czujność. Zawodnicy byli przeświadczeni, iż rywal jest już na kolanach i będzie prosił o najmniejszy wymiar kary. Nie poprosił. Tymczasem w nasze szeregi wkradła się niefrasobliwość i nagle rozbiło się 3:2, 4:2 i 4:3. Po szkolnych błędach straciliśmy bramki, albo po strzale sprzed niebieskiej, albo po przypadkowym uderzeniu.

MOSM Tychy – MMKS Podhale Nowy Targ 4:6 (3:4, 1:2, 0:0)
Bramki dla MMKS: Mienkina 2, Wcisło, Kaczorowski, Wielkiewicz, Sokołowski.

MMKS Podhale: S. Mrugała ( 10 Hreśka); Gacek – Wcisło, Pawlikowski – Sokołowski, Bielak – Piorun; Kolasa – Kaczorowski – Wielkiewicz, Mienkina –Mielniczek - Zembal, Pacyga – Samolej – Worwa, Krzysztofiak. Trener Łukasz Gil.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama