Powód był jeden – źle nastawione celowniki. Toteż po 40 minutach gospodarze prowadzili 1:0, ale z każdą minutą ubywało im sił. W oczach gaśli i tylko kwestią czasu było kiedy skapitulują. Było jasne, że jak stracą pierwszą bramkę, to ich nogi zrobią się gliniane. I tak też się stało…
W trzeciej tercji górale szybko doprowadzili do wyrównania, a 95 sekund później objęli prowadzenie. I już do końca go nie oddali, jeszcze dwa razy umieszczali krążek w bramce przeciwnika. Ten odpowiedział jednym trafieniem w przewadze. 20 sekund przed końcową syreną wycofał bramkarza, ale ten manewr na nic się zdał. „Szarotki” na żadne niebezpieczeństwo się nie naraziły.
- Pierwszą tercję przegraliśmy w strzałach, bo zagraliśmy ją najsłabiej – komentuje trener MMKS Podhale, Jacek Szopiński. - Złapaliśmy kilka kar i źle weszliśmy w mecz. Nie graliśmy tego na co nas stać. W końcówce tej pierwszej odsłony zaczęliśmy dochodzić do głosu, stwarzaliśmy sytuacje, ale ją przegraliśmy. W przerwie była mocna bura w szatni. W drugiej tercji z każdą minutą zwiększała się nasza przewaga. Zaczęliśmy dominować na tafli. Przeciwnik tracił siły. Było widać, że oddycha rękawami. Wiedziałem, że kwestią czasu jest, gdy zaczniemy trafiać. W drugiej tercji cały czas graliśmy w strefie gospodarzy. Nasza przewaga była ogromna. Mieliśmy mnóstwo klarownych sytuacji, ale krążek nie chciał wpaść do bramki. W szatni powiedziałem chłopakom, że przeciwnik opadł z sił, a ich bramkarz ledwie ”żyje”, a strzegł bramki numer trzeci seniorskiego zespołu. Cztery zawodników z pola miał rywal w składzie, którzy trenują z pierwszym zespołem. A my juniorskim składem fizycznie przewyższaliśmy przeciwnika. Dzięki ruchliwością i ciągłym pressingiem wymuszaliśmy na rywalu błędy. Stwarzaliśmy sobie świetne sytuacje, aż wreszcie przeciwnik pękł. W trzeciej tercji wyszliśmy na prowadzenie i kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na tafli. Mogliśmy zdobyć kolejne bramki, ale nad skutecznością będziemy musieli popracować. Ważne zwycięstwo dla chłopaków, bo dla niektórych to jest duży przeskok z młodzika do juniora starszego. Są mocno zaangażowani, robią postępy, ale pracy przed nimi sporo. Chodzi o to, by z tej młodzieży wykluli się zawodnicy, którzy w przyszłości będą stanowić o sile Podhale i może reprezentacji. W kilku chłopakach jest potencjał i mam nadzieję, że z tego coś ciekawego się wykluje dla polskiego hokeja.
MOSM Tychy – MMKS Podhale Nowy Targ 2:4 (1:0, 0:0, 1:4)
1:0 Kucharski – Mużelak (18:35)
1:1 Trzebunia – Nykaza (41:12)
1:2 Plewa – F. Kapica (42:47)
1:3 Plewa – J. Malasiński – Szlembarski (48:24)
2:3 Ubowski – Kasperek (48:47 w przewadze)
2:4 Trzebunia – K. Malasiński (51:35)
Tychy: J. Zawalski – Kula, A. Zawalski, Ubowski, Grużla, Łatka – Kasperek, Kucharski, Ratajczak, Mużelak, Hanzel – Kapusta, Grzegorczyk, Kulpecki, Tabaka, Pachut – Makaj, Krok. Trener Janusz Kwiatkowski.
MMKS Podhale: Klimowski – Wikar, Szlembarski, J. Malasiński, F. Kapica, Plewa – Sulka, Nykaza, Trzebunia, K. Malasiński, Jarczyk – Danel, Siuty, Leja, Długopolski, Worwa – Sarniak, Luberda, Pudzisz. Trener Jacek Szopiński.
Stefan Leśniowski