18.01.2010 | Czytano: 3028

Król pokonała Marczułajtis (+zdjecia)

- Z Jagną Marczułajtis Walczak pierwszy raz się ścigałam i wygrałam. To utytułowana zawodniczka, więc satysfakcja jest tym większa – mówi snowboardzistka z Nowego Targu, Aleksandra Król. Dokonała tej sztuki w zawodach Pucharu Kontynentalnego w amerykańskiej miejscowości w Steamboat Springs, Colorado.

Walka szła o podium, o najniższy jego stopień. Utytułowana polska snowboardzistka musiała uznać wyższość juniorki z Nowego Targu i zadowolić się miejscem poza „pudłem”. – To do tej pory mój największy sukces – wyjawia 19 – letnia Aleksandra Król.

Nowotarżanka nie jest człowiekiem znikąd. Od kilku lat sumiennie pracuje w grupie Pawła Dawidka, trenera reprezentacji kraju. Odnosiła sukcesy na krajowej scenie z grupą Dawidek Team Zakopane. Jest członkinią kadry narodowej w snowboardzie, w konkurencjach alpejskich. Z powodzeniem startuje w zawodach Pucharu Świata, Pucharu Kontynentalnego czy też Europy. Uczestniczka czempionatu globu wśród seniorek w Korei oraz juniorek w Japonii. W Kraju Kwitnącej Wiśni zajęła 14. miejsce.

Przed tygodniem nowotarżanka startowała w Pucharze Europy w czeskiej miejscowości Marianske Lazne. Zawody wygrała Jekaterina Zawiałowa z...Kanady, a Król wywalczyła ósme miejsce. – Nie jestem wielkim fanem slalomu – mówi zawodniczka. – Wolę ścigać się w gigancie. Walkę o półfinał przegrałam z zawodniczką, która w eliminacjach uzyskała najlepszy czas.

Z Czech grupa polskich snowbordzistów udała się na kolejne zawody Pucharu Europy do francuskiej miejscowości Le Lac Blanc. Aleksandra Król zajęła wysokie siódme miejsce. – Po eliminacjach byłam ósma. Z dziewiątą zawodniczką wygrałam oba przejazdy i zakwalifikowałam się do ćwierćfinału. W nim musiałam się ścigać z zawodniczką z numerem pierwszym. Przegrałam. Miałam przygodę z butem i trzeba było go naprawić. To mnie bardzo zestresowało na starcie i uniemożliwiło dobry przejazd – mówi Aleksandra Król.

Zawody wygrała Sabine Schoeffmann z Austrii, a jej koleżanka Barbara Stachoń sklasyfikowana została na 10. pozycji, podobnie jak w czeskim starcie.

W drugi dzień aura nie dopisała i zawody zostały odwołane. Wiał silny wiatr, tak mocny, że nie można było wyjechać krzesełkami na start.

Stefan Leśniowski

Komentarze









reklama