Sęk w tym, że jeśli jakiegoś towaru jest za dużo, to jego wartość spada. Tak dzieje się też w informacją, gdzie ilość coraz bardziej nie idzie w parze z jakością. Znaleźliśmy się w tym miejscu, że z dystansem podchodzimy do różnego rodzaju informacji, które głoszą różnej maści eksperci. Od ich prognoz i analiz może rozboleć głowa. Każdy mówi coś innego i można odnieść wrażenie, że są jak prorocy. Głoszą swoje tezy z wielkim przekonaniem. Wmawiają nam różne rzeczy, które z biegiem czasu szybko są weryfikowane i wtedy mówią coś zupełnie przeciwnego. Ileż można czytać lub słuchać o tym, jak zmieniają się zasady, w jakich będziemy żyli. Raz nie idziemy do lasu i parku, później idziemy, raz „górkę” epidemii mamy już za sobą, za chwilę się okazuje, że przenosimy ją na jesień albo na przyszły rok. Najpierw wmawiano nam i wyśmiewano się z maseczek, teraz kazano nam je nosić. Gdy zakażonych było kilkadziesiąt na dzień zabraniano iść do lasu, parku, na plaże. Gdy liczba wzrosła do kilkuset otworzyli lasy i parki.
Traci gospodarka. Firmy zwalniają ludzi, ale otwierają galerie handlowe, choć część biznesów już zdążyła paść. Przy okazji wszyscy się kłócą. Sportowcy z pracodawcami o pensje i czekają aż ligi wznowią rozgrywki. Tu też opcji jest kilka. Jedni chcą grać, inni woleliby nie wychodzić na boiska. WHO twierdzi, że dopiero za 18 miesięcy wrócimy do normalnego życia, ale jak tej organizacji wierzyć, skoro nie zapobiegła rozprzestrzenianiu się zarazy. Gdzie tu logika? Gdzie konsekwencja?
Tymczasem firmy medyczne sprzedają w milionach sztuk rzeczy, które zalegały na magazynach i robią na tym znakomity interes. Politycy zamiast dawać ludziom nadzieję, potęgują nerwowość i obawy, stwierdzeniem, że jutro będzie gorzej. Wprowadzają ograniczenia, o celowości których sami nie są przekonani. Politykom chodzi tylko o słupki popularności. W ludziach wyzwala się instynkt samozachowawczy i on zaczyna brać górę, ludzie przestają się bać. Coraz więcej jest nas w lasach, górach, na ścieżkach… Zabrano nam to, co nas uodparnia.
- Brak aktywności fizycznej spowodował bardzo głębokie załamanie dyspozycji motorycznych – mówi profesor Jan Chmura. - Aktywność fizyczna ratuje nas przed degradacją organizmu, a zwłaszcza układu sercowo-naczyniowego, nerwowego i mięśniowego. Mam świadomość, jak ważna jest w podeszłym wieku. W czasie pandemii koronawirusa COVID-19 hipokinezja w starszym wieku doprowadza m.in. do obniżenia systemu immunologicznego. To zaś powoduje większe prawdopodobieństwo wystąpienia chorób. Trzeba mieć pełną świadomość, że ruch i codzienna aktywność fizyczna jest niezbędna we wzmacnianiu systemu obronnego organizmu.
Strach przed niewidzialnym wirusem, o którym nic konkretnego, oprócz domysłów, nie można powiedzieć, zmienia lub zmieniło już u wielu punkt widzenia.
Stefan Leśniowski