29.03.2020 | Czytano: 3925

E-sport dobry na zarazę

E-sport może wygrać na paraliżującej świat sportu pandemii koronawirusa. W czasie, kiedy nie grają żadne ligi, a na sportowych kanałach TV lecą tylko powtórki, kibicom ciężko zorganizować sobie czas. Z odsieczą przychodzą mecze w wirtualnej postaci.



 
Z jednej strony słyszymy:  „E-sport? To zwykłe granie na komputerze. Zabawa dla dzieciaków i młodzieży.  Sportem jest futbol, hokej, siatkówka lub koszykówka, gdzie zawodnik  trenuje fizycznie, a nie stuka w klawiaturę i myszkę”. Z drugiej strony: „Skoro za sport uznajemy szachy, to dlaczego nie to?”.
 
Zwolennicy klasycznego rozumienia sportu zwracają uwagę na konieczność doskonalenia ciała, wielogodzinnych ćwiczeń w siłowni, na bieżni i boisku.  Drudzy argumentują, że świetne zrozumienie gry komputerowej również wymaga wielu godzin ćwiczeń – indywidualnych i zespołowych. Wykształcają umiejętności gracza – refleks, szybkość i umiejętność antycypacji. W zespole szalenie ważna jest umiejętność uzupełniania się, gracze  muszą rozumieć się nawzajem, bo każdy ma inne cechy.  Tak jak w innych sportach zespołowych muszą tworzą całość. Zespoły trenują nawet  po kilkanaście godzin dziennie, pod okiem trenerów i analityków. Nie sposób nie zauważyć, że ten rodzaj sportu zyskuje coraz więcej zwolenników, a koronawirus jeszcze bardziej popularyzuje e-sport.
 
W przypadku e-sportowców istotna jest pamięć mięśniowa. Jest to  nieświadomy rodzaj pamięci, dzięki któremu możemy wykonywać czynności automatycznie, bez użycia świadomości i bez zastanawiania się nad procesem ruchu. Gromadzą je nasze neuroprzekaźniki, które sterują mięśniami. Wielokrotnie powtarzana czynność, sprawia, że treść ruchu zostaje zakodowany przez podświadomość, stając się jej treścią. To tak jak np. w siatkówce, gdzie powtarzalność jest niezwykle ważna.   Czy doskonalenie pamięci mięśniowej wpisuje się w definicję sportu? Zadaniem wielu milionów ludzi na całym świecie – tak.
 
 
W e-sport zainwestowały profesjonalne ligi piłkarskie – Bundesliga czy Lique 1, a także niedawno do tego  dużego już towarzystwa dołączył PZPN. Na oficjalnym profilu  „Łączy nas piłka” odbył się dwumecz, w którym Krzysztof Piątek pokonał Soiriego, a Krystian Bielik zwyciężył z Kamarą. Rozegrano mecz Śląsk Wrocław – Raków Częstochowa, który można było śledzić przez Twittera.
 
Profesjonalizacja rozgrywek oraz zainteresowanie mediów generują coraz większe przychody. Zakontraktowani gracze mają zarobki zbliżone do piłkarzy. Zawodnicy dostają stałe pensje oraz liczne prowizje uzależnione od wyników. Do tego dochodzą przychody z marketingu.   Rozwija się też rynek transferowy.  Zawodnicy jeżdżą po całym świecie na turnieje. W czasie transmisji ich wyczyny oglądają miliony ludzi, co przekłada się na dochody graczy, liczone w setkach tysięcy dolarów. Pula nagród mistrzostw świata 2018 w League of Legends to 2,25 mln dolarów, plus dodatkowy procent wartości sprzedaży specjalnych skórek na bohaterów występujących w tej grze. W 2015 roku w mistrzostwach w grę DOTA 2, zwycięzcy dostali aż 6 mln dolarów nagrody. W e-sport gra coraz więcej prawdziwych piłkarzy  jak choćby Mateusz Klich, Mesut Oezil, Ryan Sessegnon (starcie tego ostatniego oglądało 10 tysięcy fanów) …  A jednak przez wielu e-sportowcy nie są uznawani przez sportowców. Tymczasem e-sport dobija się na igrzyska olimpijskie.
 
Stefan Leśniowski
Zdjęcie Michał Adamowski
 

Komentarze









reklama