29.12.2009 | Czytano: 1136

Zmazać plamę

Dzisiaj na nowotarskim lodowisku dojdzie do ciekawej konfrontacji. W zaległym meczu „Szarotki” podejmować będą Cracovię (początek godz. 18). Ostatnia wzajemna potyczka wygrawerowała ogromną skazę na honorze górali.

Dla zawodników i kibiców Podhala 8 grudnia 2009 roku to jeden z najczarniejszych dni w historii klubu. Nowotarżanie doznali najwyższej porażki z Cracovią (3:11) w historii wzajemnych kontaktów o ligowe punkty. W dodatku było to dopiero 35 zwycięstwo „Pasów” nad Podhalem w 121 konfrontacji ligowej. Częściej to „Pasy” przegrywały z nowotarżanami w dwucyfrowych rozmiarach.

- Ta porażka zabolała wszystkich, którzy kibicują „Szarotkom” – mówi trzykrotny olimpijczyk, Gabriel Samolej. – To był kompromitujący występ i trzeba jak najszybciej zmazać plamę. Mam nadzieję, że moi młodsi koledzy udowodnią, że potrafią grać w hokeja, a wpadka pod Wawelem była wypadkiem przy pracy. Podhale ma duże aspiracje i liczymy, że będzie walczyło o najwyższe trofeum. Aspiracje trzeba jednak poprzeć wynikami. Najlepszy moment nadszedł. Dotychczas Podhale z mocniejszymi rywalami, szczególnie na wyjazdach, nie radzi sobie. Niepokoją wysokie porażki. Tyszanom dwukrotnie ulegli 1:6, a jak wyczytałem z jednej z gazet, był to najniższy wymiar kary. Kibice Podhala nie są przyzwyczajeni, że w meczach o stawkę ich pupile przegrywają wyraźnie.

Rzeczywiście ostatnie występy górali nie napawają optymizmem. Szczególnie gra w tyłach pozostawia wiele do życzenia. Podhalanie w ostatnich pięciu spotkaniach stracili 30 goli! Winić za taki stan rzeczy nie należy tylko defensorów czy bramkarza, lecz całą drużynę. Napastnicy bowiem nie pomagają kolegom w tyłach. Nie wracają na czas. Momenty dekoncentracji, to drugi czynnik, który powoduje straty goli i to w krótkich odstępach czasu.

- Przestoje to nasza największa bolączka – mówi drugi trener Podhala, Marek Ziętara. - Tracimy bramkę, a wraz z nią głowy. Wkrada się nerwowa atmosfera, nie potrafimy uporządkować gry, grać „swój” hokej. Pozwalamy rywalowi iść za ciosem. Rozmawiamy z zawodnikami. Zwracamy im uwagę, by w każdym momencie byli maksymalnie skoncentrowani, ale...

Potem trzeba gonić wynik. Wkrada się nerwowa atmosfera i łapie się kary. Tak było we wtorkowym meczu z Tychami, przegranym 1:6.

- Fatalny początek spotkania sprawił, iż musieliśmy gonić wynik – mówi Marek Ziętara. – W takich momentach myśli się o szybkim odrobieniu strat, a to jest woda na młyn rywala. Tyszanie wyprowadzali kontrataki, mieli sporo sytuacji trzy na dwa, dwa na jeden. Nie można też z drużyną reprezentującą taki sam poziom łapać tylu kar. Doświadczony rywal w mig to wykorzystał. Kary wynikały z nieodpowiedzialności zawodników.

Nowotarżanie po meczu z Tychami dostali wolne do soboty. Wznowili treningi wieczorem w drugi dzień świąt. Od razu w oko obserwatora rzuciły się roszady w poszczególnych piątkach. Baranyk wraca do Voznika i Bakrlika, a za plecami będą mieli parę SuurDutka. Malasiński ponownie zagra z Zapałą i Koluszem, a w obronie duet SrokaIvičič.

- Podejmujemy próby zmieniania ustawień z trudnym rywalem, by znaleźć optymalną koncepcję na play off – mówi Marek Ziętara. –Zawodnicy powinni podjąć próbę rehabilitacji za wpadkę w Krakowie. Mam nadzieję, że pokażą charakter i udowodnią, że wtedy mieli tylko chwile słabości.


Tekst Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama