- Nigdy nie byłem w stanie Queensland. Przyjechałem na małe wakacje i trening, gdyż w naszym kraju jest zbyt zimno. Przy okazji dostałem zaproszenie do udziału w zawodach – mówi Tadeusz Błażusiak.
Na treningach się nie skończyło. Razem z Bartkiem Obłuckim wystartowali w zawodnych Queensland Stadium Enduro X w pobliżu Rockhampton.
Na starcie stanęło 80 jeźdźców, którzy mieli do pokonania ekstremalnie trudną trasę. Zawodnicy zmagali się z błotem, pokonywali zdradliwe wzniesienia i przeszkody z pni drzew i skał. Zawody obserwowało prawie 3000 widzów. Magnesem był Tadeusz Błażusiak. Australijscy kibice mieli pierwszą i kto czy nie ostatnią okazję zobaczyć go na żywo.
„Taddy”, cieszący się ogromną popularnością nawet na tym kontynencie, potwierdził, iż jest obecnie najlepszym endurocrossowcem w świecie. W pięknym stylu wygrał dwa wyścigi i wydawało się, że zostanie triumfatorem imprezy. Niestety odnowiła się mu kontuzja kolana, której nabawił się w Las Vegas podczas ostatniego wyścigu o mistrzostwo Ameryki i zarazem o potrójną koronę.
- Podczas jednego ze skoków poczułem mocny ból w kontuzjowanym kolanie i nie było sensu kontynuować zawodów - twierdzi Tadeusz Błażusiak. – Byłoby sporym ryzykiem, tym bardziej, iż już w styczniu czekają mnie dużo ważniejsze starty. Muszę do nich przystąpić w pełni sił. Tor znacznie się różnił od tych na jakich startuje się w USA czy Europie. Podchodził bardziej pod supercross niż endurocross. Był inny i może dlatego mnie zafascynował. Być może w przyszłym roku tutaj wrócę i wystartuję, jeśli będą organizowane zawody. Bardzo mi się tutaj podoba. W kraju zima, mróz i śnieg, a ja spędzę święta w ciepełku. Sylwester bez śniegu! Będę chyba pierwszym Polakiem który przywita 2010 rok.
Drugi nasz reprezentant, Bartek Obłucki ukończył rajd i spisał się świetnie, mimo awarii sprzętu. Jechał na Husqvarnie. Zajął trzecie miejsce w głównej klasie Pro Open. Zwyciężył Australijczyk Chris Hollis na Husqvarnie przed Simonem Thompson.
Stefan Leśniowski