Po zmianie stron do odrabiania start ruszyli miejscowi. Atak za atakiem sunął na bramkę gości, ale ci skutecznie odpierali wszystkie. – Widać, że to cwane lisy. Nie szarpią się, pozwalają się wyszumieć i jak trzeba to skontrują – zagadnął Jacek Sulka. Ataki gospodarzy przypominały bicie w mur. Zbyt koronkowo grali i zawsze w ostatnim momencie stracili piłkę lub padała łupem obrońców bądź bramkarza. Wiatr, który po przerwie wszedł między słupki bramki tarnowian miał sporo szczęścia, którego niestety zabrakło Waksmundzkiemu. Dwa razy trafił w słupek, raz w poprzeczkę, a raz nie wiadomo jakim cudem bramkarz w ostatniej chwili zatrzymał futbolówkę. Ponadto G. Hajnos nie trafił do pustej bramki, a jego brat ostemplował poprzeczkę. Zaś koronkową akcję trio Krzystyniak – Waksmundzki – G. Hajnos na linii bramkowej zatrzymał Wiatr. Na niespełna 6 minut przed końcem meczu gospodarze zmienili bramkarza. Do bramki wszedł Krzystyniak, który miał pełnić rolę rozgrywającego. Ten manewr się nie powiódł, gdyż tarnowianie bezbłędnie skontrowali.
Krokus Podhale Nowy Targ - Westovia Okna Pawłowski Tarnów 2:5 (2:4)
Bramki: Iglar 7, G. Hajnos 17 – Nytko 10, 36, Chrobak 11, Klamrzynski 13, Wałek 17.
Sędziowali: Pietras i Maślanka z Brzeska.
Żółte kartki: Augustyn – Wałek.
Krokus Podhale: Potaczek – G. Hajnos, Krzystyniak, Waksmundzki, Kowalczyk, Rajczak, Iglar, Niedermaier, Karpiel, Augustyn, A. Hajnos.
Westovia: Kacprzyk (od 21 Wiatr) – Nalepa, Żaba, Szczurek, Chrobak, Klamrzyński, Motak, Nytko, Wałek.
Stefan Leśniowski