01.12.2009 | Czytano: 1513

Mój drugi dom (+zdjecia)

Marian Kačiř okazał się katem „Szarotek”. Były zawodnik tego klubu zdobył trzy gole. Drugim bohaterem był Piotr Jakubowski, który zatrzymał nowotarskich napastników.

Porażka Podhala jest przykrą niespodzianką. Janowianie ostatnio nie prezentowali wysokiej formy i mają kłopoty kadrowe. – Od początku sezonu nasz zespół przypomina sanatorium. Bez przerwy ktoś się leczy - twierdzi masażysta janowian, Wojciech Klimczyk.

Swoje problemy mają też nowotarżanie. Kto wie czy one nie zaważyły na końcowym rezultacie. Zawodnicy ponoć mieli w głowach ważniejsze sprawy niż hokej. – Im dzisiaj nie w głowie był hokej – mówił jeden z tych najwięcej wiedzących kibiców. Nikt z obozu Podhala nie chciał wypowiadać się na ten temat, ale ... Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

Gra Podhalu od początku się nie układała. Nowotarżanie grali ospale, jakby od niechcenia. Brakowało w ich grze agresji, twardej męskiej walki. Tylko w kryzysowych momentach podkręcali tempo i wtedy było widać, że drzemie w nich ogromny potencjał. Szkoda, że nie eksplodował.

Janowianie nic szczególnego nie prezentowali, ale potrafili wykorzystać maksimum co mieli do wykorzystania. Martin Bouz pierwszy uciszył nowotarskich fanów. Po wygraniu bulika przez Dawida Słowakiewicza zaskoczył Krzysztofa Zborowskiego strzałem z nadgarstka. 112 sekund później Błażej Salamon z Kačiřem wyprowadzili zabójczą kontrę, po błędzie Rafała Dutki w tercji ataku. W 15 minucie nowotarżanie wykorzystali grę w przewadze. Po uderzeniu Marcina Kolusza z koła bulikowego, Tomasz Malasiński zmienił lot krążka i Jakubowski skapitulował. Wydawało się, że gospodarze pójdą za ciosem. Stworzyli dwie akcje, ale kolejna kontra i Kačiř strzałem zza Daniela Galanta zmusił sędziego bramkowego do zapalenia czerwonego światełka za bramką „Szarotek”.

- Co się dzieje z nami? - pytał Władysław Groblicki, kibic z 40 –letnim stażem. - Totalna niemoc – dodawał, po tym jak Baranyk nie wykorzystał sytuacji sam na sam na początku drugiej tercji. Chwilę później się zrehabilitował, po prezencie jednego z janowian, który niczym partner z drużyny wyłożył mu „gumę” przed swoją bramką. „Szarotki” przyspieszyły i pod bramką Jakubowskiego dochodziło do gorących spięć. Czarny kauczukowy przedmiot długo nie mógł znaleźć drogi do bramki janowian. Powody były dwa. Gospodarze mało precyzyjnie strzelali, a jeśli już trafiali w światło bramki to na posterunku był Jakubowski, który dość szczęśliwie interweniował. Szczęście opuściło go w 36 minucie. Malasiński opuścił ławkę kar i znalazł się z nim oko w oko. Trafił w bramkarza, który wyjechał z bramki. „Guma” jednak prześliznęła się pod golkiperem i „Malaś” z prezentu zrobił właściwy użytek.

- Trzeba mieć nadzieje, że Podhale grając na cztery piątki w trzeciej tercji zajedzie rywala – wierzył Władysław Groblicki. Nie zajechało. Kolejny przegrany bulik we własnej tercji i Kačiř po raz trzeci przyjmował gratulacje od kolegów.

– Znam doskonale to lodowisko, każdy jego skrawek. W Nowym Targu zawsze dobrze mi się grało. Tu jest mój drugi dom – powiedział Marian Kačiř.Czy nie żal mi, że pognębiłem byłych kolegów? Nie. Za grę i zdobywanie bramek teraz płacą mi w Janowie.

Drugim bohaterem w janowskim zespole był Jakubowski. Trzeba przyznać, że miał mnóstwo szczęścia. Górale niemiłosiernie trzepali mu parkany. Nawet w sytuacjach sam na sam nie potrafili go pokonać (Baranyk, Zapała). 73 sekundy przed końcem Podhale wycofało bramkarza, ale klepy z niebieskiej linii nie robiły wrażenia na ostatniej instancji przyjezdnych. Victor Kubenko przechwycił „gumę” i strzałem do pustej bramki ustalił wynik spotkania.

- Wygraliśmy sercem. Graliśmy do końca. Nie spuściliśmy głowy, gdy górale wyrównali, a potem grali z przewagą dwóch zawodników – powiedział Marek Koszowski, drugi trener janowian.

- Nie ma co komentować. Słabo zagraliśmy, po amatorsku – machnął ręką Milan Jančuška.

- Dwa gole straciliśmy po przegranych wznowieniach we własnej tercji. Tak nie można grać. Będziemy musieli z tego wyciągnąć wnioski. – mówi Marcin Kolusz, który w ostatniej tercji wychodził ze skóry, by zdobyć gola.

Najbardziej wkurzony po meczu był olimpijczyk Bogdan Dziubiński. – Jak trenerzy nie mogli reagować na wydarzenia na tafli. Trzeba było pozmieniać trójki, a nawet piątki, jeśli w takich ustawieniach nie szło. Tymczasem uporacie do końca grali tak jak zaczęli.

Liczby meczu
3- tyle sekund potrzebował Kačiř, by zwolnić z ławki kar Suura.
6 – tyle razy Podhale grało w przewadze ( 5 x 4) i tylko raz zamieniło na bramkę.
29 – tyle razy na bramkę Zborowskiego strzelali janowianie.
33 – tyle udanych interwencji miał Jakubowski. Tylko 3 razy nie zatrzymał krążka.
55 – tyle sekund grali nowotarżanie z przewagą dwóch zawodników i oddali jeden strzał.
73 – tyle sekund przed końcem Podhalanie wycofali bramkarza i stracili gola.

Podhale Nowy Targ – Akuna Naprzód Janów 3:5 (1:3, 2:0, 0:2)
0:1 – Bouz – Słowakiewicz (10:38),
0:2 – Kačiř – Salamon – Pohl (12:30),
1:2 – Malasiński – Kolusz (14:08 w przewadze),
1:3 – Kačiř – Pohl – Salamon (18:16),
2:3 – Baranyk – Voznik (24:20),
3:3 – Malasiński – Voznik (35:55),
3:4 – Kačiř – Pohl (50:36 w przewadze),
3:5 – Kubenko – Bouz (59:33 do pustej).

Sędziowali: Porzycki – Pilarski, Bucki (Oświęcim).
Kary: 8 – 16 min.
Widzów 800.

Podhale: Zborowski; Ivičič – D. Galant, Dutka – Suur (2), Sroka – Sulka, Kret – Gaj; Malasiński (2) – Zapała (4) – Kolusz, Baranyk – Voznik – Bakrlik , Ziętara – Dziubiński – Gruszka, Kapica – Bryniczka – Kmiecik. Trener Milan Jančuška.
Naprzód: Jakubowski (2); Kulik (2) – Kurz, Zatko (2) – Pawlak (4), Bernacki – Działo (2); Ł. Elżbieciak – Gryc – Jóźwik, Salamon – Pohl (2) – Kačiř, Bouz – Słowakiewicz (2) – Kubenko. Trener Jaroslav Lehocky.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama