22.11.2009 | Czytano: 1601

Chwile duszności (+zdjecia)

Oba nowotarskie zespoły występujące w ekstraklasie unihokeja mężczyzn odniosły komplet zwycięstwem. Nie przyszło im to łatwo. Miały chwile „duszności”, ale w najważniejszym momencie uregulowały oddech.











Blast Szarotka Nowy Targ – MUKS Zielonka 8:2 (4:1, 2:0, 2:1) i 7:6 (1:3, 0:2, 6:1)
I mecz:
0:1 - Antoniak - Kostecki (0:49),
1:1 - Ossowski – Chlebda (4:29),
2:1 - Ligas - Augustyn (7:16),
3:1 - Ligas - Augustyn (12:39 w osłabieniu),
4:1 - Ossowski - Chlebda (16:01),
5:1 - Bocheński - Augustyn (27:28),
6:1 - Ossowski - Chlebda (36:54),
7:1 - Ligas (41:37 w osłabieniu),
7:2 - Chodziński (43:05),
8:2 - Chlebda (48:03);

II mecz:
0:1 - Bystrek - Kowalski (5:48),
0:2 - Kryński - Kulczycki (9:35),
0:3 - Bystrek - Zadroga (14:51),
1:3 - Ligas - Ossowski (17:55),
1:4 - Chodziński - Kostecki (33:01),
1:5 - Chodziński - Rybacki (37:12),
2:5 - Wojtak - Ossowski (48:47),
3:5 - Bocheński - Kasperek (51:37),
4:5 - Chlebda - Lech (51:53),
5:5 - Bocheński - Tomalak (52:07),
6:5 - Kasperek - Augustyn (53:43),
7:5 - Augustyn (55:07),
7:6 - Kryński – Kowalski (56:58).

Blast Szarotka: Batkiewicz; Wojtak – Budzoń, Kasperek – Ligas; Ossowski – Chlebda – Wątorek, Bocheński – Augustyn – Tomalak, Czeladziński. W drugim meczu od 37:12 – 40:00 w bramce stał Karaś. Ponadto grał Lech.

- Podrażnili lwa – powiedział jeden z kibiców, gdy w 49 sekundzie mistrz Polski stracili gola. Miał rację. Gospodarze od razu przystąpili do szturmu. Grali składnie i szybko. Narzucili wręcz szalone tempo, przeprowadzając różnego autoramentu akcje – zespołowe, indywidualne, kombinacje dwójkowe i trójkowe. Oddali wiele przemyślanych strzałów z dystansu i – tych najgroźniejszych - z zawijasa. Nic więc dziwnego, że na pierwszą przerwę schodzili z trzybramkowym prowadzeniem Gole zaś były przedniej urody i nawet najlepsi w świecie nie mogliby się ich powstydzić.

Mecz mógł się podobać, bo goście również nie myśleli biernie przyglądać się popisom czempiona. Od czasu do czasu groźnie atakowali, a Batkiewicz w bramce nie narzekał na brak pracy. Musiał być bardzo czujny, gdyż przyjezdni najczęściej próbowali go zaskoczyć strzałami z dystansu. Zaskoczyli dopiero w 43 minucie, ale to było wszystko na co pozwolili im mistrzowie. Elastyczna obrona nowotarżan była przeszkodą, którą goście nie potrafili przeskoczyć.

- Przeciwnik przed meczem się odgrażał, że przyjechał po dwa zwycięstwa – mówi kapitan Szarotki, Lesław Ossowski. – Takie przechwałki tylko nas zmobilizowały. Na rozgrzewce było widać pełną mobilizację i emanującą wolę zwycięstwa. Nawet szybko stracona bramka nie wyprowadziła nas z równowagi. Wreszcie też nasza skuteczność była poprawna, ale ostatnio sporo ten element ćwiczyliśmy, szczególnie strzały z zawijasa. Dwa gole zdobyte w osłabieniu to czysty przypadek.

W rewanżu po 40 minutach zanosiło się na ogromną niespodziankę. Dla mistrzów Polski chyba była zbyt wczesna pora rozgrywania meczu, bo wyszli na parkiet zaspani. Nim się obudzili, przegrywali już 1:5. – Wstyd i żenada co graliśmy – mówi Lesław Ossowski. - Jeszcze nigdy tak wysoko nie przegrywaliśmy. Kompletnie nie walczyliśmy, byliśmy rozkojarzeni, być może przekonani, że będzie łatwo jak dzień wcześniej. Tymczasem przeciwnik przystąpił z ogromną wolą zrewanżowania się za porażkę. Był niesamowicie zmotywowany i nie było dla niego straconych piłeczek. Mocno się po nas przejechał.

W szatni Szarotki padło sporo mocnych słów i zespół przeszedł ogromną metamorfozę. Wreszcie był to kolektyw, który walczył w myśl zasady – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Akcje znowu były jak dzień wcześniej płynne, szybkie, kombinacyjne i szybko straty zostały odrobione. W 54 minucie górale objęli prowadzenie i nie oddali go do końca spotkania. Chociaż w końcówce nowotarżanie przeżywali gorące chwile, gdy na ławkę kar, za opóźnianie gry powędrował Bocheński.

- Pokazaliśmy charakter – mówi Lesław Ossowski. – Już dawno nie byliśmy tak zmobilizowani jak w tej tercji.

Więcej zdjęć z I spotkania pod artykułem...


X3M Górale Nowy Targ – Absolwent Siedlec 10:6 (2:4, 4:0, 4:2) i 9:5 (1:2, 4:1, 4:2)
0:1 - Cichy - Hantsch (0:55),
1:1 - Lipkowski - Siaśkiewicz (7:35),
2:1 - Sąder - Bukański (8:02),
2:2 - Birk - Cichy (11:08),
2:3 - Marzec – Karaszewski (13:42),
2:4 - Hantsch - Chlebowski (19:03),
3:4 - Lipkowski - Siaśkiewicz (23:48),
4:4 - Kostela - Garb (29:34 w przewadze),
5:4 - Sąder - Mirek (30:39),
6:4 - Kostela - Lipkowski (37:26),
7:4 - Kostela - Siaśkiewicz (40:37),
7:5 - Cichy - Birk (42:48),
8:5 - Kostela - Lipkowski (44:38 w przewadze),
8:6 - Cichy - Birk (44:54),
9:6 - Kostela ( 59:20 w osłabieniu),
10:6 - Sąder (59:41);

II mecz:
1:0 -Siaśkiewicz (12:47 w osłabieniu),
1:1- Karaszewski - Marzec (17:23),
1:2 - Cichy (19:59 karny),
1:3 - Hantsch (20:25),
2:3 - Kostela - Siaśkiewicz (22:49),
3:3 - Kostela (26:45),
4:3- Lipkowski - Kostela (32:39),
5:3 - Bisaga - Sąder (39:26),
6:3 - Siaśkiewicz (41:04),
6:4 - Kaczmarek - Boguszewski (47:41),
7:4 - Kostela - Siaśkiewicz (51:54),
8:4 - Polaczek - Mirek (54:09),
9:4 - Bełtowski - Bisaga (56:29),
9:5 - Hantsch - Żak (58:31).

X3M Górale: Guzik; Chrobak – Barszczewski, Mirekj – Garb, B. Sikora – Subik; Siaśkiewicz – Lipkowski – Kostela, Sąder – Bełtowski – Bukański, Zubek – Polaczek – Świstak. Trener Dominik Siaśkiewicz. W drugim meczu od 55:00 bronił P. Brzana. Nie grali: Chrobak i Śwista, a ich miejsce zajęli: T. Brzana i Bisaga.

Wicemistrzowie Polski zapewne nie spodziewali się tak trudnej przeprawy. Po 20 minutach zanosiło się na niespodziankę, bo gospodarze schodzili na przerwę z dwubramkowym mankiem. Widocznie reprymenda w szatni pomogła, bo w drugiej odsłonie zobaczyliśmy całkiem inny zespół. Walczący o każdą piłeczkę, o każdy skrawek boiska i co najważniejsze - skuteczny.

- Rozpoczęliśmy rywalizację od szybko straconej bramki, ale w kilka minut później udało nam się wyjść na prowadzenie – opowiada trener Górali, Dominik Siaśkiewicz. - Bramki zdobyliśmy z łatwością i chłopaki uwierzyli, że będzie to spacerek po parkiecie. Innego zdania byli rywale, którzy w końcówce pierwszej odsłony przyspieszyli i skarcili nas za nonszalancję i lekceważenie. Po przerwie zagraliśmy zdyscyplinowanie w defensywie i wyprowadzaliśmy szybkie i groźne kontry. Dobrze w obronie zagrał Chrobak z Mirkiem.

Trzecia tercja to wymiana ciosów. Na bramkę odpowiadano bramką. Dopiero samobójcza bramka przeciwnika ( do pustej bramki) przypieczętowała wygraną wicemistrzów kraju.

- Świetne spotkanie rozegrał w bramce Guzik, który wyciągnął pięć „setek”. Chciałbym podziękować chłopakom za walkę, szczególnie tym młodym, którzy z musu stali się podstawowymi zawodnikami i dobrze sobie radzą – zakończył szkoleniowiec Górali.

Rewanż nowotarżanie rozpoczęli do zdobytej bramki w ...osłabieniu. Potem jednak popełnili dwa kardynalne błędy. Sekundę przed końcem odsłony przyjezdni wykorzystali rzut karny. Garb został minięty i ratował się faulem. W 25 sekundzie drugiej odsłony było już 1:3 i dopiero wtedy wicemistrzowie zabrali się do solidnej roboty. Od razu było widać różnicę klas. W 27 minucie wyrównał Kostela, w momencie, gdy ławkę kar opuszczał Cichy. Od tego momentu przewaga nowotarżan rosła z każdą minutą.

- W pierwszych 20 minutach straciliśmy frajerskie bramki. Niemniej nasza dominacja nie podlegała dyskusji. Troszkę wolniej graliśmy jak w pierwszym meczu, ale byliśmy dokładniejsi i więcej oddaliśmy strzałów. Pochwalić należy Guzika, którego interwencje pomogły zespołowi grać na większym luzie – powiedział Dominik Siaśkiewicz.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama