22.11.2009 | Czytano: 1958

Szczęśliwa ręka (+zdjecia)

„Szarotki” chyba w podświadomości zakodowały sobie, iż z tym rywalem nie miały kłopotów w pierwszej części mistrzostw i dość swobodnie podeszły do meczu. Tymczasem rywal przyjechał bojowo nastawiony i z zimna krwią wykorzystał błąd nowotarskiej obrony. Podhale odpowiedziało golem Marka z niebieskiej linii, ale na przerwę schodzili gospodarze z jednobramkowym mankiem. W 10 minucie przyjezdni wykorzystali okres liczebnej przewagi.

- Nie wyszła nam ta odsłona – mówi trener MMKS, Jacek Szopiński, - Nie zagraliśmy na maksimum swoich możliwości. Mimo, iż w strzałach przeważaliśmy, to w finalnym momencie brakowało precyzji. Przeciwnik był bardzo waleczny, grał agresywnie ciałem.

Ostrą grę odczuli górale, a najbardziej Przemek Leśnicki, który już nie wyszedł na taflę. – Przeciwnik upadł mi na nogę i odczuwam ból ścięgna. Nie chcę ryzykować, bo to ta noga, którą miałem operowaną – powiedział poszkodowany.

Przemek przyglądał się z trybun coraz składniejszym akcja kolegów. Szybcy nowotarscy napastnicy robili sporo zamieszania w szeregach obronnych sosnowiczan. Nie mogąc nadążyć za akcjami uciekali się do fauli ( sosnowiczanie w tej fazie meczu złapali 10 minut kar), a to była przysłowiowa woda na młyn Podhalan. Szybko doprowadzili do wyrównania, a potem jeszcze trzykrotnie trafili „w punkt” przeciwnika. Po 40 minutach humory w nowotarskim obozie były zdecydowanie lepsze.

- W drugiej tercji wreszcie parliśmy na bramkę rywala z niebywałą siłą, zmuszając go do popełnienia błędów. Mielimy w multum sytuacji. Goście nie potrafili nas prawidłowo powstrzymać i faulowali. Myśmy te przewagi wykorzystali.

Debiutujący w poprzednim meczu w roli kierownika drużyny Paweł Bachulski, miał uśmiech od ucha do ucha. Wydaje się, że ma szczęśliwą rękę. – Nie chwalmy dnia przed zachodem słońca. Jeszcze 20 minut gry - przekomarzał się.

- Czyżby miał nosa? – pytali, ci, którzy słyszeli jego słowa. W ostatniej osłonie – już tradycyjnie – faulować zaczęli górale, a i celowniki im zaczęły fałszować. Zmarnowali pięć „setek”. Stracili gola w podwójnym osłabieniu i mogą mówić o dużym szczęściu, że na tym się skończyło.

- Niewykorzystane sytuacje się zemściły – twierdzi Jacek Szopiński. – Popełnialiśmy sporo błędów niewymuszonych przy wyprowadzaniu krążka z własnej tercji, beztrosko gubiliśmy go w strefie ataku. Byliśmy bliscy straty kolejnych goli, bo za często odwiedzaliśmy ławkę kar. Zwycięstwo przypieczętował Leśniowski, po ładnym rozegraniu krążka z Michalskim.

MMKS Podhale Nowy Targ – Sielec Sosnowiec 6:3 (1:2, 4:0, 1:1)
0:1 – Samek – Gawęcki (4:51),
1:1 – Marek – Neupauer (7:20),
1:2 – Kątny – Gawęcki – Samek (9:24 w przewadze),
2:2 – Kos – Szumal ( 24:41 w przewadze),
3:2 – Tylka – Leśniowski (26:32),
4:2 – Neupauer – Marek (34:33 w podwójnej przewadze),
5:2 – R. Mrugała – Michalski (35:28 w przewadze),
5:3 – Samek – Kotuła – Gawęcki (44:04 w podwójnej przewadze),
6:3 – Leśniowski – Michalski (59:45).

MMKS: Tobiasiewicz; W. Bryniczka – Nenko, R. Mrugała – Wróbel, Marek – Cecuła; Leśnicki – Leśniowski – Tylka, Szumal – Puławski – Kos, Woźniak – Neupauer – Michalski. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama