22.11.2009 | Czytano: 1439

Wieczór „Flegmy” (+zdjecia)

MMKS miał coś do udowodnienia hokeistom z miasta polskiej piosenki. Przed miesiącem przegrał wygrany mecz na własne życzenie w dogrywce. Nowotarżanie zapowiadali, iż drugi raz się taka sytuacja nie powtórzy. Dotrzymali słowa, chociaż...

W trzeciej tercji znowu góralom zagotowały się głowy. Prowadząc 3:0 wdali się w niepotrzebne przepychanki i bez przerwy wędrowali na ławkę kar. Złapali aż 18 minut kar. Blisko cztery minuty grali w trójkę przeciwko piątce atakującemu z ogromną pasją Orlikowi. Na szczęście świątyni „Szarotek” bronił Tobiasiewiczem, który miał dzień konia. Popularny „Flegma”, z typową dla przydomku flegmą likwidował strzały z bliska i daleka. „Rak” działał u niego bezbłędnie. To dzięki niemu górale przetrzymali trudny okres, ale... Wtedy wkradło się rozluźnienie i nowotarżanie stracili gola grając w przewadze.

- Bramkarz MMKS-u bronił rewelacyjnie – przyznał szkoleniowiec Orlika, Jerzy Pawłowski. – Niektórzy moi chłopcy chyba zlekceważyli przeciwnika, zagrali nonszalancko i za to mam do nich pretensje. Nie potrafiliśmy stworzyć sobie tylu sytuacji co przeciwnik. Statycznie rozgrywaliśmy „zamki”.

- W trzeciej tercji zabrakło nam cierpliwości – mówi trener gospodarzy, Jacek Szopiński. – Złapaliśmy kilka bezsensownych kar i dobrze, że przeciwnik tego nie wykorzystał. Inna rzecz, że bardzo dobrze broniliśmy się w osłabieniu. Tak jednak nie można grać, bo innym razem może się to zemścić.

Szkoleniowiec MMKS-u mógł być za to zadowolony z pierwszych 40 minut, a wręcz zachwycony grą swoich podopiecznych w pierwszej tercji. Byliśmy w tej fazie gry świadkami kapitalnych akcji gospodarzy przeprowadzanych na pierwszy dotyk. Wszystko odbywało się na dużej szybkości. Zabrakło tylko fajerwerków, a więc większej ilości goli. Krążek tylko dwa razy zatrzepotał w siatce Orlika. Pierwszy raz po błędzie bramkarza, za drugim razem Tylka wyjechał zza bramki i z korytarza międzybulikowego trafił pod poprzeczkę. W drugiej tercji Kos znalazł sposób na ostatnią instancję przyjezdnych. Ponadto miejscowi trzy razy ostemplowali słupek ( Leśnicki – dwa i Michalski) i dwa razy poprzeczkę (Leśnicki, Kos). Zaś w 51 minucie Neupauer nie wykorzystał rzutu karnego za rzucenie kija przez bramkarza.

- Pierwsza odsłona była świetna w naszym wykonaniu – twierdzi Jacek Szopiński. – Zagraliśmy agresywnie, wszędzie nas było pełno. Przeciwnik był bezradny i nie mógł sobie stworzyć żadnej sytuacji. Myśmy go cały czas nękali.

MMKS Podhale Nowy Targ – Orlik Opole 4:2 (2:0, 1:0, 1:2)
1:0 – Puławski – Wróbel (4:20),
2:0 – Tylka – Leśnicki (19:37),
3:0 – Kos (25:11 w przewadze),
4:0 – Kos – Puławski – Marek (52:11 w przewadze),
4:1 – Hedberg – Larsson – Korzeniowski (54:17 w osłabieniu),
4:2 – Kaim – Hedberg (59:28 w podwójnej przewadze).

MMKS: Tobiasiewicz; Gacek – Nenko, R. Mrugała – Wróbel, Marek – Cecuła; Leśnicki – Leśniowski – Tylka, Szumal – Puławski – Kos, Woźniak – Neupauer – Michalski. Trener Jacek Szopiński.
Orlik: Nobis; Larsson – Chodysz, Resiak – Stopiński, Cwykiel – Kaim; Waluszek – Korzeniowski – Hedberg, Siwiak – Zwierz – T. Sznotala, Wójcik – Kosidło – Słowik, Orał – Szuster – Wacławczyk. Trener Jerzy Pawłowski.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama