01.10.2017 | Czytano: 1317

Mistrz Europy nie przebrnął kwalifikacji !

Polscy kajakarze slalomowi bez sukcesów zakończyli start w mistrzostwach świata rozgrywanych we francuskim Pau. Spory zawód sprawił Mateusz Polaczyk, aktualny mistrz Europy, który nie przebrnął kwalifikacji.

- Tor był bardzo wymagający. Woda cały czas chodząca, co chwilę skok, walec. Jak zobaczyłem ten tor, to wiedziałem, że decydować będą cofki i podjazdy – mówi nasz ekspert, a także TVP Sport, Józef Dyda. - Mateusz na 16 bramce za wcześnie wszedł do cofki i wyniosło go. Musiał powtarzać najazd i stracił sporo czasu. Najbliżej awansu do finału był Maciej Okręglak. nie popełnił błędu na bramkach, ale czas, jaki uzyskał, nie wystarczył do awansu. Polak ostatecznie zajął 14. miejsce. Do finału zabrakło zaledwie 0,62 sek. Na etapie półfinału odpadł wicemistrz Europy, Dariusz Popiela. Popiela złapał dwie karne sekundy na 15 bramce, co totalnie wybiło go z rytmu. Z bardzo słabym czasem ukończył start na 32 lokacie. Konkurencja K-1 była najmocniej obsadzona. Na starcie stanęło 102 kajakarzy. Straszliwy ścisk był w czołówce. Pierwsza dziesiątka zmieściła się w jeden sekundzie.

Finał K-1 zakończył się wielkim sukcesem reprezentantów Czech. Złoty medal wywalczył Orlej Tunka (91.84), który pokonał swojego rodaka, Vitisa Prindisa różnią 2 setnych sekundy! Brąz powędrował do Petera Kauzera.

- Srebrny medalista igrzysk z Rio zaprzepaścił szanse na złoto jednym błędem na bramkach. W kwalifikacjach pojechał fenomenalnie. Wygrał je różnicą trzech punktów nad pozostałymi – wyjawia Józef Dyda. - W konsekwencji zakończył start na trzeciej lokacie ze stratą 2,9 sekund do Tunki.

Do finału C-1 kobiet nie awansowała 17-letnia Aleksandra Stach, która w tym sezonie wywalczyła siódme miejsce w Pucharze Świata w niemieckim Markkleebergu. Jest jedną z naszych nadziei na dobry wynik w czasie igrzysk olimpijskich w Tokio. Za trzy lata konkurencja C-1 zadebiutuje na najważniejszej imprezie czterolecia. W Pau nasza utalentowana zawodniczka nie poradziła sobie na trudnej trasie z bramkami 12 i 14. Tam złapała w sumie 52 sekundy karne. Zajęła 27 miejsce. Wygrała Brytyjka Mallory Franklin. Srebrny medal wywalczyła Czeszka Tereza Fiserova (+4.12), a po brąz sięgnęła Brazylijka Ana Satila (+5.20). Dopiero 6. lokatę zajęła najlepsza w półfinale Australijka Jessica Fox. Wicemistrzyni olimpijska z Londynu w K1 popełniła trzy błędy dotknięcia bramki i straciła do Mallory aż +10.63 s.

- Odkuła się w finale K-1 – mówi Józef Dyda. - Multimedalistka mistrzostw świata w C1 i K1 rozpoczęła finałową walkę o medale od wyniku 97.14. Jak się później okazało, był to najlepszy rezultat dnia. Druga Czeszka Jana Dukatova straciła do Australijki 4.62 sekundy. Brązowy medal wywalczyła druga w półfinale Brytyjka Ricarda Funk (+5.48). A Polski? Trzy nasze panie zakwalifikowały się do półfinału, ale to było wszystko na co je było stać.

Wszystkie trzy nasze reprezentantki popełniły po jednym błędzie przy przekroczeniu bramek. Najwyżej sklasyfikowana została Natalia Pacierpnik (25. miejsce). Oczko niżej uplasowała się Joanna Mędoń Polaczyk, a tuż za nią Klaudia Zwolińska.

Powodów do radości nie mieliśmy także po eliminacjach kanadyjkarzy C-1. Grzegorz Hedwig popełnił trzy błędy na bramkach, natomiast Piotr Szczepański pomylił się raz. Grzegorz zakończył rywalizację na 21., natomiast Piotr na 22. miejscu. Złoty medal wywalczył Słoweniec Benjamin Savsek. Wicemistrz świata z 2015 roku uzyskał wynik 94.81 (2 punkty karne). Kolejne dwa medale powędrowały do Słowaków. Srebro zdobył Aleksander Slafkovsky (+1.48), a po brąz sięgnął Michal Martikan (+3.42).

- Szkoda mi Grzegorza. Nie można mieć do niego pretensji, bo wystartował z ręką, na której miał założone pięć szwów – tłumaczy Józef Dyda. – To efekt kolizji w zawodach drużynowych, w których fatalnie zaprezentowały się wszystkie nasze zespoły. W C- 1 doszło do kolizji Sztuby z Hedwigiem w wyniku czego doszło do złamania pagaja, który rozciął rękę Grześkowi.

W konkurencji nieolimpijskiej C-2 Piotr Szczepański i Marcin Pochwała zajęli szóstą lokatę. W finale nasi kanadyjkarze popłynęli bezbłędnie, ale czas 107.83 wystarczył do zajęcia jedynie szóstego miejsca. Mistrzami świata zostali brązowi medaliści sprzed dwóch lat i sprzed roku z igrzysk olimpijskich – Francuzi Gauthier Klauss i Matthieu Peche (105,30). Wyprzedzili oni o zaledwie 0,07 sek. kuzynów ze Słowacji – Ladislava i Petera Skantarów, którzy zanotowali bezbłędny przejazd, i Niemców Roberta Behlinga i Thomasa Beckera – 106,15.

- Wysoki poziom we wszystkich konkurencjach i bez niespodzianek. W zasadzie wygrywali zawodnicy doświadczeni i utytułowani – sumuje nasz ekspert. - Start Polaków w Pau wyszedł blado, podobnie jak i cały sezon. Przyjdzie czas na analizę. Wydano dużo pieniędzy na przygotowania, zawodnicy mieli zgrupowania w Pau i efekt tego jest widoczny. Słaby sezon, poza mistrzostwami Europy.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama