06.11.2009 | Czytano: 1385

Nie ma lekko

Beniaminek z Nowego Targu nie ma lekko w ekstraklasie. O tym jednak było wiadomo zaraz po historycznym awansie. Tym bardziej, iż klub nie miał zamiaru się wzmacniać. Słowo wzmocnić w pingpongowym żargonie znaczy zatrudnić jedną lub dwie Chinki.

- Karty w lidze rozdają Azjatki. Napływ Chinek do Polski jest tak duży, że aż niesmaczny. Zespoły mają jedną lub dwie tenisistki z kraju środka, a przypominam, że drużyna składa się z trzech, a nie jak w pierwszej lidze, czterech pingpongistek. Chinka zrobi dwa punkty, a gra się do trzech wygranych. Wystarczy dorzucić jeden punkcik i jest po meczu – rozkłada ręce trener Gorców, Tomasz Klag.

W Gorcach uznano bowiem, iż młody zespół zasługuje na to, by dać mu szansę ogrywania się, zdobywania doświadczeń. - Nie myślimy tylko o tym jednym sezonie, lecz wybiegamy w przyszłość – zapewnia Tomasz Klag. - Dlaczego mamy zamykać drogę rozwoju naszym zawodniczkom? Gdybyśmy kupili Chinkę, to któraś z naszych dziewcząt musiałaby usiąść na ławie.

Dlatego każdy najmniejszy sukcesik ( czytaj: wygranie seta, czy jednego pojedynku w meczu) cieszy góralki. Tak było w poprzedniej potyczce, w której podopieczne dwóch Tomaszów – Klaga i Kowalczyka – wywalczyły pierwszy mały punkcik w ekstraklasowych zmaganiach. Przypomnijmy, iż do historii przeszła Paulina Kowalczyk. W Tarnobrzegu, w siedzibie mistrza kraju, o takiej zdobyczy mogły sobie tylko pomarzyć, chociaż blisko jej była Maja Krzewicka.

- Choćbyś parkiet gryzł zębami i wszystkie zęby w nim zostały, to tak im nie podskoczysz – obrazowo wyjaśniła sytuację beniaminka żywa legenda nowotarskiego pingponga, Jan Sowiński. – To jest zdecydowanie wyższa półka.

Nowotarżanki przegrały mimo, iż gospodynie nie wystawiły najmocniejszego składu. Zabrakło w zespole najbardziej utytułowanej Qian Li. Chinka to pierwsza polska olimpijka (bezpośrednia kwalifikacja na Pekin 2008). W tym roku wywalczyła wicemistrzostwo Starego Kontynentu w drużynie, zwyciężyła w Europa TOP 12 , wygrała Prague Open i została mistrzynią Polski.

Zastąpiła ją Wenjing Gu, z którą zmierzyła się Maja Krzewicka. – To był niewygodny przeciwnik dla Mai, grający stylem piórkowym – mówi Tomasz Klag. – Wszyscy jednak byli pod wrażeniem gry Mai. W pierwszych dwóch setach wchodziło jej wszystko. Grała w pierwsze tempo. To był koncert w jej wykonaniu, mimo, iż w drugim secie przegrywała 2:7 zdołała odrobić straty i wygrać na przewagi. W kolejnych partiach nie wytrzymała presji. Wystarczyły dwa, trzy proste błędy i Chinka złapała wiatr w żagle. W piątym secie Maja przegrywała 5:1, ale potem obie grały punkt za punkt.

Dwa tytuły mistrzyni Polski w singlu ma na koncie Kinga Stefańska. Po złoty medal sięgnęła też w deblu wraz z Xu Jie. Była brązową medalistką mistrzostw Europy kadetek w drużynie i deblu. Jej rywalką była Paulina Kowalczyk i... – „Paula” nie mogła sobie poradzić z rotacją Kingi, zawodniczką grającą dalej od stołu. Tego Paulina nie lubi. Ona potrafi grać z zawodniczkami, które walą z pierwszej piłki. Kinga gra inaczej i szybko ustawiła mecz pod siebie i punktowała z wielką swobodą – ocenia Tomasz Klag.

W trzecim pojedynku Małgorzata Kalawa zmierzyła się z Magdaleną Sikorską, która największe sukcesy odnosiła w młodzieżowych kategoriach. – Gosi zabrakło szczęścia, szczególnie w najważniejszych momentach setów – mówi Tomasz Klag. – Brakuje jej ogrania. Niemniej zadowolony jestem z postawy zespołu. Dziewczęta potrafią już podjąć walkę, nie zważając na to z jakim rywalem się mierzą.

Forbet OWG Tarnobrzeg – Gorce Nowy Targ 3:0
Wenjing Gu – Maja Krzewicka 3:2 (7:11, 10:12, 11:6, 11:2, 11:5),
Kinga Stefańska – Paulina Kowalczyk 3:0 (11:5, 11:3, 11:9),
Magdalena Sikorska – Małgorzata Kalawa 3:1 (11:7, 9:11, 11:6, 11:7).

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama