25.01.2009 | Czytano: 2206

Nazwiska nie grają

Oba zespoły miały już zapewniony awans do szóstki, walka dla górali toczyła się o czwarte miejsce. Awans to szóstki to krok wprzód męskiego nowotarskiego tenisa, bo w ostatnich latach bez przerwy okupywał siódmą lokatę.

Przed spotkaniem prezes Gorców, Józef Guzik był ostrożny w ocenach. – Zespoły prezentują podobną klasę, od dyspozycji dnia będzie zależał sukces. Patrząc jednak na nazwiska, to rywal ma ogromny potencjał, ale…Nazwiska nie grają - mówił. Chyba nie przypuszczał, że jego podopieczni łatwo uporają się z przybyszami z Mielca. Już po grach singlowych było 4:0 dla nowotarżan, a więc do sukcesu wystarczyły jeszcze dwa zwycięstwa w sześciu grach.

Dobry początek dał Adrian Bukowski, który zastępuje w drużynie kontuzjowanego Szymona Kierskiego. Jego przeciwnik efektownie i efektywnie zaczął, akcją godną wielkich tenisowych imprez. Więcej fajerwerków jednak w jego wykonaniu już nie zobaczyliśmy. Nie pozwolił na nie Bukowski, a dokładniej jego świetna gra, która była niezłą lekcją dla tenisisty z Mielca. W trzecim secie nawet spaprał wysokie prowadzenie 7:2. Nowotarżanin mozolnie odrabiał straty, dopadł rywala przy stanie 8:8, a potem jeszcze cztery razy mieliśmy remis. Przy stanie 12:12 Sarnik był w szoku po wspaniale wyprowadzonych kontrach Bukowskiego.

Tymczasem na pierwszym stole zmagali się dwaj obrońcy. Nic więc dziwnego, że mieliśmy długie wymiany, a kibice określili konfrontacje Marka Mozdyniewicza z Pawłem Włodyką pojedynkiem na cierpliwość. – Kto będzie bardziej cierpliwy, ten odniesie sukces. Długie wymiany muszą któregoś wykończyć – przepowiadał najlepszy tenisista w historii nowotarskiego tenisa, Jan Sowiński.

Mecz trwał pięć setów. Losy każdej partii zmieniały się jak w kalejdoskopie. Więcej opanowania wykazał Mozdyniewicz. W piątym secie nawet dwie „świnie” mielczanina nie pomogły mu w odniesieniu sukcesu.

Na rozgrzewce Jakub Czyszczoń szalał przy stole. Jego dynamiczne ataki robiły wrażenie. – Oby tak w meczu Kuba! – krzyknął ktoś z boku. Tymczasem Kuba rozpoczął pojedynek z Piotrem Buczkiewiczem jakby stremowany i szybko zepsuł trzy piłeczki. Na szczęście szybko się pozbierał, odrobił straty i był tak agresywny, kipiący energią jak na rozgrzewce. Kibice żartowali, że Buczkowski się przegrzał.

- Kuba nie atakuj! – wrzasnął w trakcie drugiego seta Jan Sowiński. – Jak będzie atakował to przegra – zapowiedział wokół niego siedzącym. Tak też się stało. Pięć piłeczek po ataku posłał poza stół. To zdecydowało, że druga partia zakończyła się sukcesem przyjezdnego. W kolejnych partiach słuchał już nestora, grał z kontry i ta taktyka przyniosła mu sukces, chociaż w czwartej partii dostarczył fanom sporej dawki adrenaliny. Prowadził już 10:4, by oddać sześć kolejnych piłeczek! W końcówce jednak opanował nerwy i zadał dwa decydujące ciosy. Rywal był tak zdenerwowany, że odkopnął piłeczkę. – Za chwilę ugryzie stół – przepowiadał jeden z kibiców. Takie zachowanie nie przypadło do gustu licznie zebranym kibicom.

Gdy Kuba uzupełniał płyny z bilonu i spokojnie czekał na kolejne pojedynki, męczył się jeszcze Mikołaj Kierski z Grzegorzem Pociaskiem. – Ma nieprzyjemny leworęczny top–spin. Z takim źle się gra Mikołajowi – komentował na gorąco przegrany pierwszy set nowotarżanina, Jan Sowiński. W kolejnych dał już sobie z nim radę. Kilka zagrań Mikołaja rozgrzało publiczność do białości. Bardzo zacięty i zmienny był trzeci set. Mikołaj prowadził 7:3, by dać się dopaść rywalowi (8:8). Na tym jednak aktywa mielczanina się skończyły.

Gry deblowe zakończyły się remisem Wygrali Czyszczoń z Bukowskim, ale trzeba przyznać, że mieli w obozie przeciwnym niezłego „kreta”. Był nim Buczkiewicz, który napalał się jak „małolat”, walił piłeczkę w siatkę lub poza stół. – Jak można tak łatwe piłki psuć? – dziwił się Jan Sowiński.

Druga para Mozdyniewicz Bukowski stoczyła zażarty pięciosetowy pojedynek. Przegrywali już 0:2, zdołali w pięknym stylu wyrównać, ale w decydującej partii zabrakło szczęścia.

Nowotarżanie potrzebowali jeszcze jednej wygranej. Bukowski był tym, który zdobył ten decydujący punkt. „Pogonił” gościa krzykiem. Temu od czasu do czasu wychodziły super zagrania, ale na krzyki był wybitnie „uczulony”. Czyszczoń nie chciał być gorszy i również rozprawił się z Sarnikiem. Był motywowany przed meczem przez Jasia Sowińskiego. – Kuba jest szansa byś zdobył komplet. Postaraj się. Dziennikarze na to patrzą – motywował go. Motywacja się przydała, głównie podczas gry w dramatycznych momentach, jak ten w trzecim secie.

- Pierwszy stół niespodziewanie wywalczył dwa punkty i był to klucz do zwycięstwa – twierdzi trener Gorców, Tomasz Kowalczyk. – Trzeba też pochwalić Adriana Bukowskiego. Z meczu na mecz gra coraz lepiej i skuteczniej gra. Stał się mocnym punktem zespołu.

Gorce Juta Nowy Targ – Reg Benz Mielec 7:3
Marek Mozdyniewicz – Paweł Włodyka 3:2 (7:11, 11:6, 9:11, 11:6, 11:9),
Adrian Bukowski – Grzegorz Sarnik 3:0 (11:5, 11:8, 14:12),
Mikołaj Kierski – Grzegorz Pociask 3:1 (8:11, 11:9, 11:8, 11:8),
Jakub Czyszczoń – Piotr Buczkowicz 3:1 (11:7, 9:11, 11:4, 12:10),
Mozyniewicz, Bukowski – Pociask, Włodyka 2:3 (8:11, 7:11, 11:5, 12:10, 7:11),
Czyszczoń, M. Kierski – Sarnik, Buczkowicz 3:0 (11:7, 11:9, 11:9),
Mozdyniewicz – Pociask 1:3 (11:3, 6:11, 6:11, 8:11),
Bukowski – Buczkiewicz 3:0 (11:8, 11:6, 11:8),
Czyszczoń – Sarnik 3:0 (11:8, 11:8, 12:10),
M. Kierski – Włodyka 1:3 (10:12, 7:11, 11:6, 1:11).


Tekst i Foto Stefa Leśniowski

Komentarze







reklama