19.06.2017 | Czytano: 4834

Doprowadził „statek NKP” bezpiecznie do portu

Dla piłkarzy NKP Podhale sezon zakończył się zdobyciem dwóch pucharów – OZPN i MZPN. Wygranie rywalizacji na szczeblu Małopolski to największy sukces podhalańskiego futbolu, historyczny dla nowotarskiej piłki, która po raz pierwszy zagości na salonach ogólnopolskich. Oby jak najdłużej. W trzeciej lidze apetyty, a i możliwości zespołu były zdecydowanie wyższe niż ósma lokata.

Sezon należy podzielić na trzy okresy – gdy na ławce trenerskiej zasiadał Marek Żołądź, gdy ster po nim przejął Dariusz Siekliński i wreszcie, gdy teamem dowodził Grzegorz Hajnos. Trenerskie rotacje niewątpliwie miały wpływ na poczynania piłkarzy na boisku.

Po trzech awansach przyszło rozstanie

Jeśli spojrzy się li tylko na suche statystyki, to te nie przemawiają na korzyść Żołędzia, ale też trzeba przyznać, że po sukcesach ( trzy awanse) szkoleniowca, jeszcze po ostatnim sparingu nie miał wyklarowanej jedenastki.

- Tylko czy to tylko jego wina? – zastanawiał się po rundzie jesiennej Wiesław Klag. - Uważam, że nie był to autorski projekt trenera. Bo jak mógł być, skoro jeszcze w ostatnim sparingu z Garbarnią testowano trzech zawodników, którzy po raz pierwszy dołączyli do zespołu. Wielu piłkarzy doskakiwało do drużyny, nie było w pełnym cyklu treningowym, nie przygotowywali się z Markiem. Czy w takim przypadku mógł odpowiadać za ich formę? Inni grali sparingi, a potem inni występowali w lidze. Brak zgrania był widoczny w każdym meczu. Zbyt duża rotacja w krótkim okresie czasu. Trener sprawdził 21 zawodników!

Syndrom nowej miotły

W przypadku Dariusza Sieklińskiego zadziałał syndrom nowej miotły, ale wiosną już nie kontynuował dobrej passy. Dobrego trenera poznaje się po tym jak przepracował zimę. To ona jest fundamentem wyników w rundzie rewanżowej. W tej materii się nie sprawdził, podobnie jak z personalnym doborem zawodników. Skończyło się na tym, że w końcówce sezonu zespołem kierował swój człowiek, Grzegorz Hajnos.

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Młody, ambitny, inteligentny szkoleniowiec, który potrafi wyłowić z futbolu sedno sprawy. O nim może mówić bez końca i niezwykle ciekawie. Dogłębnie ocenić spotkanie, wydobyć z niego to co pozytywne i wyciągnąć wnioski z tego co kulało. Do tego swoje chłopisko, które wychowało się na nowotarskich placach gry. Trener, który nie zadawala się tym co osiągnął, ale pogłębia swoją wiedzę, biorąc udział w konferencjach czy stażach trenerskich. Praktycznie nie ma roku, by nie brał udział w dwóch – trzech takich spotkaniach. Aż miło się patrzyło na prowadzony przez niego zespół. Jak zachowywał się na trenerskiej ławce. Spokój i chemia sprawiła, iż „statek NKP” doprowadził bezpiecznie do portu przez wzburzone morze, po drodze wygrywając „regatowe” puchary Polski – na szczeblu OZPN i Małopolski. Czy to wystarczy, by sternicy klubu dali mu szansę na dalsze prowadzenie „statku” ? Czy się odważą?

- Lokata jest adekwatna do możliwości piłkarzy? Stać było drużynę na więcej? – zaczynam rozmowę z Grzegorzem Hajnosem.

- Po rundzie jesiennej zajmowaliśmy piąte miejsce. Uważam, że właśnie miejsce w pierwszej piątce na koniec sezonu byłoby dla nas satysfakcjonujące. Bardzo cieszy pierwsze, historyczne zwycięstwo w pucharze Małopolski.

- Jesteś z drużyną od początku i zapewne przeanalizowałeś dlaczego wiosna była słabsza od jesieni.

- Druga runda była dla nas o wiele trudniejsza. Graliśmy w niej równolegle w trzech rozgrywkach (liga oraz puchary - Podhala, OZPN i Małopolski), więc obciążenie było ogromne. Rozegraliśmy na wiosnę ponad 20 spotkań, co na poziomie tej ligi jest naprawdę solidną dawką. Uważam, że jest to jeden z powodów takiego stanu rzeczy.

- Przesunięcie playmakera na „szóstkę” nie było chyba przemyślanym krokiem. Najlepszy strzelec poprzedniego sezonu nie odnajdywał się w nowej roli.

- Sebastian jest piłkarzem inteligentnym i doświadczonym, co sprawia, że trener, który ma Go w składzie może „posiłkować się Nim” w momentach, gdy inni wypadają w wyniku kartek czy urazów. W tym sezonie w trzech meczach grał również na środku obrony i bardzo dobrze się spisał. Każdy z tych meczów był wygrany. W moim odczuciu Sebastian jest typową „dziesiątką”, co potwierdził w ostatnich meczach. Strzela bramki, asystuje, a tego się wymaga od zawodnika na tej pozycji.

- Młodzi – zdolni, pewni siebie. Czy są tacy w drużynie?

- Bardzo cieszy mnie fakt, iż coraz więcej zawodników trafia z Akademii do pierwszego zespołu. Uważam, że jest to kierunek, w którym powinniśmy jako klub podążać. Przykładem jest Wojtek Kobylarczyk, Bartek Głowa, czy Kacper Bobek, którzy od dłuższego czasu trenują z pierwszym zespołem i radzą sobie coraz lepiej.

- W jakim czasie będą motorem napędowym zespołu?

- Uważam, że jeszcze potrzeba trochę czasu, aby mogli stanowić o sile zespołu.

- Wierzysz, że statystyki nie kłamią?

- Jeżeli prowadzone są w rzetelny sposób, to nie mogą kłamać i są bardzo pomocne dla każdego trenera. Nie można jednak ich przeceniać, zdrowy rozsądek oraz trenerska intuicja są równie ważne.

- Jeśli nie wygracie, to z szatni nikt nie wyjdzie żywy – tak motywujesz zespół?

- Uważam, że najważniejszy jest wewnętrzny poziom motywacji zawodnika. To co zawodnik ma w sercu wychodząc na boisko. Zakładając koszulkę z szarotką na piersi motywacja zawodnika powinna być na najwyższym poziomie. Motywacja zewnętrzna, w postaci premii, zaszczytów i sławy jest zdecydowanie tylko dodatkiem. Staram się raczej inspirować zawodników, niż próbować coś wymuszać. Uważam, że największym motorem napędowym do działania jest zaufanie trenera, a nie jego krzyk. Strach zabija kreatywność, a zaufanie sprawia, że ludzie wznoszą się na wyżyny swoich umiejętności!

- Trzeba być mądrym, gdy walczy się z gigantem. Lepiej schować się za gardę niż dostać w łeb – akceptujesz taką teorię?

- Trener musi być dzisiaj wytrawnym strategiem, przewidywać przynajmniej dwa ruchy do przodu. Trzeba szukać mocnych stron swojej drużyny na tle konkretnego rywala, z którym przychodzi się mierzyć. Zawsze będę zachęcał swój zespół do odważnej, ale zarazem mądrej gry.

- Jaka jest więc twoja filozofia gry?

- Namiastkę tego co mogę nazwać swoją filozofią gry mogliśmy zobaczyć w meczu z Podlasiem Biała Podlaska, rozegranym kilka kolejek temu w Nowym Targu. Gra odważna, szybka, techniczna, oparta na krótkich podaniach i dużym tempie budowania akcji. W defensywie mądra, ale i agresywna. Bardzo ważne jest dla mnie to, aby kontrolować sytuację na boisku w momencie kiedy prowadzimy grę, ale i wtedy, kiedy piłki nie posiadamy, poprzez kompaktowe ustawienie i pressing zakładany w odpowiednich momentach.

- Byłeś kiedyś wkurzony na sędziego?

- Staram się raczej hamować emocje. Sędzia jest tylko człowiekiem, tak jak piłkarz czy trener, tak więc uważam, że powinniśmy szanować swoją pracę. Każdy chce ją wykonać jak najlepiej potrafi, a błędy nie zdarzają się tylko tym, którzy nic nie robią.

- Sezon ciekawszy od poprzedniego?

- Na pewno o wiele ciekawszy z uwagi na poziom ligi po reorganizacji.

- Wielu zauważa, że między tobą a zespołem jest chemia. To dlatego, że z niektórymi piłkarzami jesteście rówieśnikami?

- Sprawą oczywistą jest, że każdy w zespole musi znać swoje miejsce, a pewien dystans pomiędzy trenerem a drużyną jest bardzo potrzebny. Uważam jednak, że trener jest dla drużyny, a nie drużyna dla mnie. Czy jako drugi trener, czy jako pierwszy, staram się robić wszystko dla dobra zespołu i dla każdego zawodnika z osobna co tylko w mojej mocy. Taka jest filozofia mojej pracy. Największą radość człowiekowi daje służba drugiemu, a im wyżej jesteśmy tym bardziej powinniśmy służyć innym swoimi talentami, charyzmą i pracą. Uważam, że metryka nie ma znaczenia w byciu dobrym przywódcą. Tylko dojrzałość i mądrość życiowa.

- Pokazałeś, że dobrze sobie radzisz w prowadzeniu drużyny. Wiem, że sternicy klubu poszukują szkoleniowca, być może już go mają, ale masz nadzieję, że zmienią zdanie? Chciałbyś nadal prowadzić zespół?

- Na tyle kocham pracę i szanuję klub, którego jestem wychowankiem, że funkcja jaką będę pełnił w przyszłym sezonie nie jest dla mnie najważniejsza. Czy będę pierwszym, czy drugim trenerem nie jest zależne ode mnie. Mam mądrych szefów i wiem, że podejmą słuszną decyzję. Niezależnie od tego co się wydarzy, mogę zapewnić, że swoją pracę będę wykonywał najlepiej jak tylko potrafię.

- Odnoszę wrażenie, że piłka jest dla ciebie czymś więcej niż tylko zabawą czy przygodą. Jesteś jednym z niewielu, którzy nie unikają wiedzy. Przeszedłeś wiele staży w ciekawych klubach, w tym zagranicznych, podglądałeś wielu dobrych z sukcesami trenerów. Kto wywarł na ciebie największe wrażenie, inspiruje cię?

- Zawód trenera wymaga bardzo dużej wiedzy z zakresu przygotowania technicznego, taktycznego, motorycznego oraz mentalnego. Z każdego stażu i każdej konferencji staram się przywieźć jak największy zasób wiedzy. Jednak mam przekonanie, że największą wiedzę zdobywam spoglądając na co dzień w oczy zawodnikom w szatni i na boisku. Człowiekiem, któremu bardzo wiele zawdzięczam, od którego wiele się nauczyłem, jest trener Marek Żołądź, z którym miałem okazję współpracować przez długi czas i któremu - korzystając z okazji - serdecznie dziękuję.

Stefan Leśniowski

 

 

Komentarze







Tabela - III liga

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Avia Świdnik 9 18
2. Wieczysta Kraków 9 18
3. Siarka Tarnobrzeg 9 17
4. Garbarnia Kraków 9 17
5. Chełmianka Chełm 9 16
6. Star Starachowice 9 15
7. KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 9 15
8. Czarni Połaniec 9 15
9. Świdniczanka Świdnik 9 14
10. Podlasie Biała Podlaska 9 13
11. Unia Tarnów 9 12
12. Wiślanie Jaśkowice 9 11
13. KS Wiązownica 9 10
14. Wisłoka Dębica 9 9
15. Podhale Nowy Targ 9 8
16. Orlęta Radzyń Podlaski 9 5
17. Karpaty Krosno 9 5
18. Sokół Sieniawa 9 4
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama