Po tak świetnej odsłonie górale po przerwie przeszli ogromną metamorfozę. Z kolektywu grającego z zębem, realizującego założenia taktyczne, zrobił się zlepek graczy, którzy pozwalał się skontrować, a sam nie potrafił zamienić „setek” na gole.
- Nie wiem dlaczego moi podopieczni w drugiej tercji zagrali niemrawo – twierdzi szkoleniowiec MMKS-u. – Zanotowaliśmy wiele start, nadziewając się na kontry gospodarzy, bowiem to my stwarzaliśmy więcej sytuacji. Katowiczanie stworzyli ich mniej, ale byli niezwykle skuteczni. Moim chłopakom „zapaliły” się głowy i zamiast grać swój hokej, zaczęliśmy w tercji rywala kręcić „kręciołki”. Nic z tych „kręciołków” nie wynikało dla nas, bo gospodarze wyprowadzali kontry, z których cztery zakończyły się bramkowymi zdobyczami. Graliśmy bezproduktywnie. Jak były strzały, to anemiczne i bronił bramkarz. Nie miał swojego dnia Niesłuchowski, również jego zmiennik w trzeciej tercji S. Mrugała nie pomógł drużynie, chociaż niewątpliwie w trzeciej tercji zagraliśmy lepiej niż w drugiej. Strzeliliśmy tylko jednego gola, a mieliśmy w multum sytuacji, tych z gatunku golowych. Brak nam wyrafinowania, mądrości w grze. Ale to jest domena młodych, którzy debiutują w takim towarzystwie. Potrafią grać jak równy z równym, a nawet zmusić aspirantów do ekstraligi do wielkiego wysiłku, wpędzić ich w opały, lecz nie potrafią postawić kropki nad „i”. Jestem pewien, że w drugiej części sezonu będzie lepiej.
HC GKS Katowice – MMKS Podhale Nowy Targ 9:4 (2:3, 4:0, 3:1)
Bramki dla Podhala: Leśnicki 2, Michalski, Marek.
MMKS Podhale: Niesłuchowski (40:00 S. Mrugała); Marek – Cecuła, Wróbel – W. Bryniczka, Nenko – Gacek oraz R.Mrugała; Michalski – Neupauer – Wcisło, Szumal- Puławski – Kos, Tylka – Leśniowski – Leśnicki. Trener Jacek Szopiński.
Stefan Leśniowski