- Zmuszeni byliśmy do ciągłej obrony – mówi trener MMKS, Jacek Szopiński. – Odpieraliśmy w trójkę i czwórkę ataki sosnowiczan. Robiliśmy to dość skutecznie, bo w osłabieniu straciliśmy tylko jedną bramkę. Dużo straciliśmy sił, bo przy drugiej stracie, popełniliśmy błąd w kryciu przed własną bramką. Nie wiem czym wytłumaczyć niemrawą grę moich podopiecznych.
Druga tercja była już lepsza w wykonaniu nowotarżan, ale nie udało się im odrobić strat. Na kolejną przerwę schodzili jednak z jednobramkowym mankiem. – Zagraliśmy agresywnie, ale kolejny raz nieskutecznie - twierdzi Jacek Szopiński. – Wypracowaliśmy sobie dużo sytuacji bramkowych, ale wykorzystaliśmy tylko jedną, w dodatku grając w osłabieniu. Michalski przechwycił „gumę” i w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza. W trzeciej tercji ruszyliśmy do huraganowych ataków. Mieliśmy kilka wybornych sytuacji, ale nie potrafiliśmy ulokować krążka w siatce. Nie wykorzystaliśmy nawet karnego. Leśnicki został podcięty w sytuacji sam na sam, ale nie udało mu się karnego zamienić na gola. Niewykorzystane sytuacje się zemściły. Sosnowiczanie wygrali bulik w naszej tercji i zdobyli trzeciego gola. Za moment wykorzystali podwójne nasze osłabienie i było po meczu. W końcówce zdobyliśmy gola, ale był to jedynie „łabędzi śpiew”.
SMS Sosnowiec – MMKS Podhale Nowy Targ 4:2 (2:0, 0;1, 2:1)
Bramki dla Podhala: Michalski, Leśnicki.
MMKS Podhale: Niesłuchowski; Cecuła – Marek, Wróbel – W. Bryniczka, Nenko – Gacek; Leśnicki – Leśniowski - Michalski, Kos – Puławski – Szumal, R. Mrugała – Tylka – Woźniak. Trener Jacek Szopiński.
Stefan Leśniowski