24.10.2009 | Czytano: 1617

Miałkie granie (+zdjecia)

W derbach Małopolski niespodzianki nie było, bo i być nie mogło. Krakowianki były nie do ugryzienia, chociaż liczono, że przynajmniej raz zostaną uszczypane.

Działacze krakowskiego klubu byli niezadowoleni z ubiegłorocznych osiągnięć i dokonali wzmocnień. W składzie pozostała jedynie Renata Gumula, wielokrotna medalistka mistrzostw kraju. W 2008 roku wywalczyła srebrny medal w deblu. Sternicy klubu sięgnęli do chińskiego arsenału. Sprowadzono Wang Qian (najlepsza zawodniczka rankingu PZTS w ekstraklasie) z AZS Częstochowa. W naszym kraju przebywa już trzy lata i – co jest ciekawostką - pierwsze kroki na polskiej ziemi stawiała w...Nowym Targu, podczas corocznego zgrupowania organizowanego przez Andrzeja Gniewka. W hali Gorce odbijała pierwsze piłeczki i pokonała znaną postać w męskim tenisowym światku, Dariusza Kiełba. Przegrała zaś z Tomaszem Klagiem, obecnie jednym z trenerów Gorców. To ona rozpoczęła spotkanie z Pauliną Kowalczyk. O dziwo pierwszy set był bardzo wyrównany, do stanu 8:8. Kolejne trzy punkty zdobyła Chinka. Druga partia była bez historii, a w trzeciej nowotarżanka przegrywała 3:9, by wyciągnąć na 8:9. Na więcej już nie pozwoliła Chinka.

- To jedna ze słabszych Chinek w ekstraklasie – twierdzi żywa legenda nowotarskiego pingponga, Jan Sowiński, obecnie wiceprezes Gorców. – Walka była wyrównana, ale naszej zawodniczce trudno było wygrać ostatnie piłki. Brakuje jej rutyny i ogrania. Ekstraligę od pierwszej ligi dzieli przepaść.

Kolejne wzmocnienie Bronowianki, Antonina Szymańska (przeszła z Sochczewa) stanęła do walki w Mają Krzewicką. Aktualna brązowa medalistka w singlu rozpoczęła mocnym akcentem, oddając rywalce tylko trzy piłeczki. Trochę emocji mieliśmy na początku drugiej i trzeciej partii. W obu przypadkach do stanu 5:6 i 4:6. Potem tenisistka Bronowianki odjeżdżała w tempie superekspresu. Nestor nowotarskiego tenisa, Jan Sowiński nie mógł wyjść z podziwu jak pięknie gra. Po każdym niemal zagraniu Szymańskiej wykrzykiwał: - Bajeczny top spin. - W Gorcach nikt nie potrafi grać dolną rotacją – dodawał. – Tak grała rywalka Mai i naszej trudno było „wejść”. Wszytko waliła w siatkę lub poza stół. Na nią trzeba mieć mocny męski top spin. Defensywny tenis Szymańskiej wymaga też cierpliwości. Ponadto trzeba być przyzwyczajonym do okładzin jakimi gra krakowianka, jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza Polka w chińskim ligowym towarzystwie.

Najbardziej liczono na ostatni pojedynek Izy Godlewskiej z Renatą Gumulą. To miało być to uszczypnięcie. Iza przed miesiącem ograła krakowiankę 3:0 w Memoriale Jana Błaszczyka. Liczono na powtórkę. – Jedna z niewielu szans w lidze na wygraną – przekonywał Jan Sowiński.

Pierwszy set to potwierdzał. Iza grała dobrze i prowadziła 8:5. W tym momencie coś się zacięło w jej sprawnie działającej maszynce. Przegrała sześć piłeczek z rzędu.

– Nie ma się czego bać – mobilizował zawodniczkę trener Tomasz Kowalczyk, ale na wiele się to nie zdało. W drugim secie jeszcze podjęła walkę do stanu 6:7, ale „świnia” kompletnie ją zniechęciła. Przegrała tą partię, a w kolejnej dopiero przy stanie 1:10 wygrała dwie piłeczki.

- Dziewczyny nie mogą się przełamać – mówi trener Gorców, Tomasz Kowalczyk. – Brakuje im wiary. Nie można w taki sposób przegrywać, bez walki. Zdajemy sobie sprawę, że brakuje nam umiejętności, ale chyba serca nie powinno. Oddajemy punkty za darmo. To nasze granie jest straszliwie miałkie. Chcemy jak najszybciej skończyć mecz. Widząc po drugiej stronie Chinkę dostają dziewczyny paraliżu, a przecież można z nimi nawiązać walkę. Pokazała to w pierwszym secie „Paula”, która razem z Izą trenują zaledwie trzy razy w tygodniu. Na więcej nie pozwala nauka. Od nich mniej wymagamy niż od Mai, profesjonalistki.

Gorce Nowy targ – Bronowianka Kraków 0:3
Paulina Kowalczyk - Wang Qian 0:3 (8:11, 3:11, 8:11),
Maja Krzewicka – Antonina Szymańska 0:3 (3:11, 6:11, 4:11),
Iza Godlewska – Renata Gumula 0:3 (8:11, 6:11, 3:11).

Stefan Leśniowski


Komentarze







reklama