18.10.2009 | Czytano: 1427

Zimny prysznic

Kolejne spotkania rozegrała ekstraklasa mężczyzn w unihokeju, w której Nowy Targ ma dwóch przedstawicieli. Ze względu na nowy system, oba zespoły grają w różnych grupach i mogą się dopiero spotkać w fazie play off. Mistrz – Szarotka – „rozjechał” tyskiego Pioniera, by nazajutrz stracić pierwszy punkt (wygrał po dogrywce) od maja 2008 roku! Wicemistrzowie kraju – X3M Górale – również sprawili swym sympatykom niemiłą niespodziankę, ale w rewanżu zmazali plamę.



Pionier Tychy - Blast Szarotka Nowy Targ 4:14 (1:3, 2:8, 1:3) i 4:5 (1:1, 2:3, 1:0; 0:1)
Bramki dla Szarotki: Bocheński 4, Ossowski 3, Chlebda 2, Ligas 2, Augustyn, Tomalak, Kasperek (I mecz); Kasperek 2, Ossowski, Tomalak, Budzoń (II mecz).
Szarotka: Karaś; Budzoń – Wojtak, Kasperek – Ligas; Ossowski – Chlebda – Wątorek, Bocheński – Augustyn – Tomalak.

Tyszanie, w barwach, których występują byli hokeiści GKS Tychy, nie mieli atutów, by chociaż na moment wprawić w zakłopotanie mistrzów. Ci po prostu z każdą minutą obnażali ich braki w wyszkoleniu technicznym i organizacji gry.
- Rozegraliśmy zdecydowanie lepsze spotkania niż w serii inauguracyjnej – mówi kapitan Szarotki, Lesław Ossowski.Broniliśmy się na własnej połowie i przeprowadzaliśmy kontry. Większość bramek zdobyliśmy po kombinacyjnych zagraniach, niemal wjeżdżając z piłeczką do pustej bramki. Z dobrej strony pokazał się Karaś, który popisał się kilkoma świetnymi interwencjami. Wygrał między innymi dwa pojedynki dwa na zero. Świetnie w zespół wkomponowali się juniorzy, a Tomalak zaliczył pierwsze trafienie w ekstraklasie. Gol był niezwykłej urody. Piłeczka po zawijasie zerwała „pajęczynę” w bramce rywala. Gole straciliśmy po błędach w obronie, w momentach rozluźnienia.

Po takim laniu nikt nie przypuszczał, iż w rewanżu dopiero w dogrywce nowotarżanie udowodnią swoją wyższość.
- Zagrali fatalnie w ataku – mówi kapitan Szarotki. – Graliśmy chodzonego. Kompletnie nie potrafiliśmy sobie wypracować dogodnych sytuacji. Na własne życzenie doprowadziliśmy do dogrywki tracąc wyrównującego gola 54 sekund przed końcem trzeciej tercji. Przy wyprowadzeniu piłeczki, nastąpiła strata. W 10 sekundzie dogrywki Kasperek trafił w okienko. Przyda nam się taki zimny prysznic, bo niektórym już się w głowach poprzestawiało.

W innym dwumeczu grupy A: Orły Suwałki – MUKS Zielonka 7:11 i 4:19.



Ósemka Wejherowo – X3M Górale Nowy Targ 4:3 (1:2, 1:0, 2:1) i 5:9 (0:1, 2:3, 3:5)
Bramki dla nowotarżan: Kostela 2, Furczoń (I mecz); Kostela 5, Siaśkiewicz, samobójcza, Gotkiewicz, T. Brzana (II mecz).
X3M Górale: Guzik; Chrobak – Barszczewski, Mirek – Gotkiewicz, B. Sikora; T. Brzana – Furczoń – Świstak, Siaśkiewicz – Bełtowski – Kostela, Zubek – Polaczek – K. Sikora. Bukański.

Pierwsza sobotnia tercja nie zapowiadała niespodzianki. Co prawda nowotarżanie nie grali olśniewająco, ale na bramkę Kujawy z 7 minuty, odpowiedzieli dwoma trafieniami Kosteli. Gdzieś w połowie meczu w trybiki góralskiej maszyny dostał się piasek. Nie działała sprawnie. Nowotarżanie poruszali się jak muchy w smole. Byli ospali ich akcje nie miały dynamiki, spóźniali się interwencjami. Gospodarze odskoczyli na dwa trafienia i nawet desperacki pościg wicemistrzów już nie pomógł.

- Nogi nam zesztywniały w długiej podróży – mówi grający trener i prezes Górali, Dominik Siaśkiewicz. - Wyruszyliśmy do Wejherowa w nocy z piątku na sobotę i na karb zmęczenia zwalam nikłą skuteczność. Zabrakło precyzji w najważniejszych momentach. Graliśmy chaotycznie, mało biegaliśmy i pozwoliliśmy sobie narzucić styl rywala. W ostatnich 10 minutach meczu zamknęliśmy gospodarzy na ich połowie, stworzyliśmy sobie doskonałe sytuacje, których nie wykorzystaliśmy. Ja zmarnowałem jedną, a Kostela – dwie, w tym jedną do „pustaka” na 40 sekund przed końcową syreną. Zabrakło też szczęścia. Trudno się grało z rywalem, który ograniczał się jedynie do wybijania piłeczki byle dalej od własnej bramki, zagęszczając strefę podbramkową. Odpoczniemy w hotelu i nazajutrz postaramy się zmazać plamę.

Zmazali, chociaż do połowy meczu gospodarze trzymali się dzielnie. W pierwszej tercji nie zagrozili bramce gości, ale na początku drugiej tercji doprowadzili do wyrównania, gdy na ławce kar przebywał T. Brzana ( 2 – 10 min.). Od połowy meczu przewaga Górali była już miażdżąca. Objęli prowadzenie 4:1 i kolejne gole były jedynie kwestią czasu. Do ogródka wicemistrza należy jednak wrzucić kamyczek, za zbyt radosną twórczość w obronie, która pozwoliła miejscowym pięć razy cieszyć się z bramkowej zdobyczy.

- Celowniki mieliśmy lepiej nastawione niż dzień wcześniej, ale nadal w obronie popełniliśmy sporo prostych błędów – przyznał Dominik Siaśkiewicz.

W innym dwumeczu grupy B: Politechnika Wrocław – Absolwent Siedlec 6:8 i 3:10.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama