Podhale kadrowe kłopoty ma już za sobą, a tymczasem dotknęły one ich rywala. Sosnowiczanie przystąpili do meczu w mocno przetrzebionym składzie. Zabrakło Opatovsky’ego, Podlipniego, T. DaCosty, Kuca, ale można powiedzieć, że tanio skory nie sprzedali. Do stanu 1:4 stawiali zacięty opór. Inna rzecz, że Podhale w tym sezonie gra bardzo mądrze taktycznie. Pozwala się wyszumieć rywalowi, a jak tylko nadarza się okazja, to przystępuje do niszczycielskiej roboty. Nie inaczej było w Sosnowcu. Trzy z pięciu goli podopieczni Milana Jančuški zdobyli z kontrataków, a dwa po błędzie rywala.
W nowotarskim zespole zabrakło kontuzjowanych - Priechodsky’ego, P. Ziętary i Baranyka, ale po grypie do zespołu dołączyli - Różański, Dutka, Voznik i Gruszka. Właśnie kapitan „Szarotek” dał swojemu zespołowi prowadzenie w 13 min. To był właśnie kontratak na jeden dotyk. Krążek bardzo szybko wędrował do kija do kija, a całą akcję zamknął kapitan. Radość górali z prowadzenia nie trwała długo. Pawlak w 16 min. zdobył kuriozalnego gola. Chyba nikt się nie spodziewał, iż golkiper Podhala przepuści strzał z połowy lodowiska. Pawlak zrobił wrzutkę, krążek zachowywał się na lodzie jak płaski kamień na wodzie. „Zrobił kilka kaczek” i znalazł lukę miedzy parkanami Zborowskiego. Zdarzają się takie sytuacje. W kolejnych minutach ostatnia instancja Podhala już była czujna. – W ciężkich momentach „Zbora” łapał pewnie, wprawiając w kompleksy hokeistów Zagłębia – mówi drugi trener Podhala, Marek Ziętara.
Tymczasem jego koledzy z pola zrobili to co do nich należy. Świetnie radzili sobie w obronie i pod bramką przeciwnika. W 30 minucie dał znać o sobie Ivičič, który z niebieskiej uderzył z nadgarstka, po lodzie, po długim rogu i golkiepr gospodarzy był bezradny. Zrobił to zaraz po tym jak ławkę kar opuścił Pawlik. Trzeba przyznać, że skuteczność nowego nabytku Podhala jest imponująca. Rozgrywał dopiero czwarty mecz, a po raz trzeci wpisał się na listę strzelców. 5 minut później nowotarżanie prowadzili już różnicą dwóch goli. Przypomniał się po chorobie Voznik, który razem z duetem Ivičič – Batkiewicz przeprowadzili akację „stadiony świata!” Krążek jak po sznureczku wędrował od kija do kija, a wszystko to odbywało się na dużej szybkości, „z pierwszego”. Tak rozklepali defensywę sosnowiecką, że Voznik miał już przed sobą pustą bramkę.
Sosnowiczanie w trzeciej tercji próbowali jeszcze zmienić przebieg spotkania, ale nie mieli zbytnio pomysłu na grę. Grali jednostajnie, bez przyspieszenia i górale z łatwością rozbijali ich ataki. Jeśli już udało im się przedostać pod bramkę, to Zborowski ich zatrzymywał. W 50 min. jeden z obrońców gospodarzy w tercji ataku trafił w nogi Malasińskiego, a ten stanął oko w oko z bramkarzem Zagłębia i nie dał mu najmniejszych szans. Zagłębiacy co prawda szybko odpowiedzieli ( po 17 sekundach), ale to było wszystko na co ich było tego dnia stać, albo jak to woli, na co pozwolili nowotarżanie. Ci w efektowny sposób zakończyli potyczkę, akcją godną kamer filmowych. Kontrę wyprowadzona przez Zapałę i Różańskiego strzałem po długim rogu zakończył Kačiř.
- Nie było to porywające widowisko – twierdzi Marek Ziętara. – Od pierwszego gwizdka sędziego kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na tafli. Graliśmy w swoim stylu, a nasze kontry okazały się zabójcze. Trzeba przyznać, że trzy gole poprzedziły cudowne akcje, które powinny służyć do celów. Gospodarze podjęli walkę, ale w ciężkich momentach ratował nas Zborowski.
Pol Aqua Zagłębie Sosnowiec – Podhale Nowy Targ 2:5 (1:1, 0:2, 1:2)
0:1 – Różański – Zapała (12:43),
1:1 – Pawlak (15:55),
1:2 – Ivičič (29:29),
1:3 – Voznik – Batkiewicz – Ivičič (34:24),
1:4 – Malasiński (49:50),
2:4 – M. Kozłowski – T. Kozłowski (50:07),
2:5 – Kačiř – Zapała (55:55).
Sędziowali: Pachucki – Heltman (Gdańsk), Breske (Jastrzębie).
Pol-Aqua Zagłębie: Jaworski; Marcińczak – Banaszczak, Pawlak – Duszak, Ślusarczyk - B. Piotrowski; Bernat - Hruby - Antonovič, Jaros - Lezo - Biela, M. Kozłowski - T. Kozłowski - G. Da Costa, Kwiecień, Kisiel.
Podhale: Zborowski; Sroka - Sulka; Dutka - Ivičič; Łabuz – Petrina, Gaj - Galant; Różański - Zapała - Kačiř, Batkiewicz - Vożnik - Kubenko, Gruszka - Dziubiński - Malasiński, Kmiecik, Bryniczka. Trener Milan Jančuška.
Stefan Leśniowski