17.10.2009 | Czytano: 1344

Bez armat (+zdjecia)

- Liczyłem na wygraną. Stać nas na było na to, bo uważam, że jesteśmy zespołem lepszym od bytomian. Zabrakło moim chłopakom nie tylko szczęścia, ale także chęci wygrania – powiedział po meczu z bytomska Polonia trener MMKS, Jacek Szopiński.

Po takim meczu można mieć kaca, bo spadkowicz z ekstraligi niczym specjalnym nie zaimponował. Nie było to rzemiosło, lecz zaledwie wyrobnictwo. Niestety w sporcie trzeba mieć troszkę farta, a tego Az nadmiar mieli przyjezdni. Tymczasem góralom go zabrakło, szczególnie w sytuacjach podbramkowych. Świetne sytuacje się zemściły. Kapica dwa razy jechał sam na sam i mierzył w lewy górny róg bramki. „Rak” Krausa był jednak szybszy i w obu przypadkach złapał „gumę” niczym muchę. Za pierwszym i drugim razem goście wyprowadzili kontry i…cieszyli się ze zdobyczy bramkowych. Pierwszą bramkę stracili, po objechaniu, drugą z korytarza międzybulikowe, gdyż nie zdążyli wrócić obrońcy. W tej części „Szarotki” i bytomianie nie wykorzystali podwójnych przewag. Nowotarżanie 51, a goście 66 – sekundowej.

Druga tercja zaczęła się fatalnie dla gospodarzy, którzy szybko złapali trzy kary. Jedną z nich podwójną (79 – sekund) przyjezdni zamienili na bramkę. Poloniści grali systemem jeden – cztery, bronili strefy środkowej i górale w dość długo nie mogli na to znaleźć recepty. Dopiero od 30 minuty coraz częściej gościli w tercji bytomian, wypracowywali sobie dogodne sytuacje, lecz albo zbyt późno decydowali się na strzał, który był blokowany, albo ostatnie podanie było mało precyzyjne, bądź na posterunku stał szczęśliwie interweniujący Kraus. Wygrał między innymi pojedynek sam na sam z Tylką i ponownie z Kapicą. Dopiero w 39 minucie zmuszony został do kapitulacji. Neupauer trafił zerwał „pajęczynę” z bramki Krausa. Cudowny strzał, nie do obrony.

Ostatnia cześć gry znowu była niedbała w wykonaniu miejscowych. Gdy grali w przewadze nadziali się na kontrę, ale na ich szczęście Mandla trafił w słupek. Jednak niefrasobliwość w obronie pozwoliła Kłaczyńskiemu i Kalinie na kolejne bramkowe zdobycze. Wydawało się, że spotkanie zostało już rozstrzygnięte, tymczasem w niespełna 120 sekund Podhalanie zdobyli dwa gole. Szczególnie trafienie Kapicy było przedniej marki. Tym razem w sytuacji sam na sam nie próbował trafiać pod poprzeczkę, ale zrobił „wodę z mózgu” bramkarzowi. Dwoma zwodami rozłożył go na lodzie i ulokował „gumę” w pustej bramce. Gospodarze zwietrzyli szansę na wyrównanie, bo do końca było jeszcze 8 minut. Stwarzali sytuacje, grali w 3 razy w przewadze, ale nie potrafili już zmusić do kapitulacji Krausego.

- Szkoda niewykorzystanych sytuacji, a także bramek straconych po prezentach moich zawodników – mówi trener MMKS, Jacek Szopiński. - Nie można tracić „gumy” w bezsensowny sposób w tercji przeciwnika. Czy też w wyniku kiwek na niebieskiej linii. Krążek był przechwytywany, szły kontry i… Tego jednak trzeba się uczyć, jeśli nie ma się w genach.

MMKS Podhale Nowy Targ – Polonia Bytom 3:5 (0:2, 1:1, 2:2)
0:1 – Mandla – Mazurek (12:33),
0:2 – Ciupa – Kłaczyński (14:05),
0:3  – Kozłowski – Mazurek (24:00 w podwójnej przewadze),
1:3 – Neupauer – K. Sulka (38:26),
1:4  – Kłaczyński – Belica – Kozłowski (44:25),
1:5 – Kalina – Belica (47:27),
2:5 – Neupauer – Kapica (50:01),
3:5 – Kapica – W. Bryniczka (51:53).

MMKS Podhale: Niesłuchowski; Marek (2) – Cecuła, Gacek (2) – Nenko (2), W. Bryniczka (2) – Wróbel (2); Leśnicki – Leśniowski – Michalski, Kapica – Neupauer (2) – K. Sulka, Kos – Puławski – Szumal (4), Zwinczak – Tylka (2) – R. Mrugała. Trener Jacek Szopiński.
Polonia: Kraus; Owczarek (2) – Zyga (2), Mazurek – Kozłowski (4), Peksa – Cieślik (2); Mandla (2) – Kukulski (2) – D. Puzio, Kalina (2) – Belica (2) – Kłaczyński, Mazur – Ciupa (2) – Kuźniecow. Trenerzy. Mariusz Puzio i Tomasz Jaworski.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama