Sanoczanie w końcówce pierwszej osłony grali przez 40 sekund z przewagą dwóch zawodników i oddali zaledwie jeden strzał, w dodatku bardzo anemiczny. W 20 minucie Ziętara nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Jańcem.
W drugiej tercji obraz gry nie ulegał zmianie. Nadal stroną dyktującą warunki na tafli byli gospodarze, ale długo nie mogli zmusić do kapitulacji Jańca. Podhalanie po prostu nieprecyzyjnie strzelali bądź zbyt anemicznie. W 32 minucie Zapała otrzymał prostopadłe podanie na drugą niebieską i w sytuacji sam na sam trafił w Jańca. Odbity krążek przelobował bramkarza i dopiero obrońca zatrzymał go w polu bramkowym. Sędzia podyktował rzut karny, chociaż byli tacy, którzy twierdzili, iż „guma” przekroczyła linię bramkową. Arbiter nie zdecydował się na analizę wideo, a Zapała nie wykorzystał karnego.
- Sędzia nie mógł uznać gola, mimo iż krążek przekroczył linię bramkową, ponieważ bramka została ruszona. Natomiast obrońca przygarnął „gumę” pod siebie i decyzja o karnym była prawidłowa – powiedział obserwator, Adam Krzyżak.
2 minuty później Barkrlik z zakrystii – jak mawiają hokeiści – zaskoczył Jańca. 22 sekundy przed zakończeniem drugiej tercji Dutka potężnie uderzył z niebieskiej linii trafiając w kask bramkarza, który padał na lód i... długo nie podnosił się. Sędzia nie przerwał akcji i górale zdobyli czwartego gola. Sędziowie uznali, iż Janiec symuluje i kazali mu zjechać do boksu.
- Dostał w kij, a za symulację należało mu się jeszcze 2 minuty – poinformował, po konsultacji z arbitrem, Adam Krzyżak. Innego zdania był trener sanoczan Josef Skokan. – Dostał w maskę – powiedział. – Gra powinna być przerwana – dodawał kapitan „Szarotek”, Rafał Sroka.
Ponowie między słupkami znalazł się Rocki i dwukrotnie wyjmował „gumę” z siatki. Młodzi Podhalanie mieli wielki udział w tych golach. – To utalentowani chłopcy, którzy będą coraz więcej grali – zachwalał ich Milan Jančuška.
- Szkoda, że nie udało nam się utrzymać czystego konta – mówi Rafał Sroka. – Było tak blisko. Powiedzieliśmy sobie w szatni, iż gramy do końca, ale jakoś nie udało się tego w pełni zrealizować. Straciliśmy gola w podwójnym osłabieniu. Zagraliśmy jednak zdecydowanie lepiej niż w poprzednich potyczkach. Oby to zwycięstwo zapowiadało passę dobrych występów, bo dotychczas graliśmy w kratkę. Po wygranym meczu przegrywaliśmy.
– W pierwszych minutach potwierdziło się, że sanoczanie są groźnym teamem, mimo odległego miejsca w tabeli. W przewagach ich złamaliśmy- stwierdził Milan Jančuška.
- Dopóki nie straciliśmy gola, to jakoś sobie radziliśmy – mówi Josef Skokan. – Potem gra nam się rozsypała. Nawet żacy nie robią takich indywidualnych błędów, jakie popełnili moi zawodnicy. To był najsłabszy nasz występ w tym sezonie.
Na koniec z innej beczki. Dużo nie brakowało, a kibice nie mieliby jak wejść na stadion. Schody prowadzące do wejść na halę były zasypane śniegiem, a administrator nawet nie kwapił się z jego odrzuceniem. Na szczęście znaleźli się ludzie dobrej woli, kibice, którzy złapali za łopaty i uporządkowali jedno z wejść (patrz zdjęcia). Ta spontaniczna akcja obudziła w dyrektorze poczucie wstydu. Jego brygada chwyciła za łopaty i odrzuciła śnieg z pozostałych wejść od strony parku. Mamy nadzieję, że również my w jakiś stopniu przyczyniliśmy się aktywności Zarządcy, robiąc fotki „nielegalnie zatrudnionym pracownikom” oraz bałaganu jaki panował na obiekcie. Ten już podczas poprzedniego ligowego spotkania „Szarotek” straszył. Porozrzucane kartony, kubki, sterty papieru…. krzesełka brudne i mokre. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego zdołano uporać się z brudem. Mamy nadzieję, że przed dwoma tygodniami było niedopatrzenie ze strony użyczającego obiekt.
Podobno problem był w tym, do kogo należy ta „fucha”. Zarządzający obiektem twierdzą, iż to nie oni organizują imprezy sportowe lecz spółka oraz MMKS i to w ich gestii jest zrobić porządek przed oraz w hali. Z obozu administratora dochodziły głosy, iż zabronił pracownikom sprzątać i odśnieżać, dopóki prezes SSA Wojas Podhale, Andrzej Podgórski nie podpisze z nim umowę. Podpisał. - Jeśli mój podpis ma być gwarantem czystości na ich obiekcie, to go złożyłem – odparł prezes.
Podhale Nowy Targ – KH Ciarko Sanok 6:1 (2:0, 2:0, 2:1)
1:0 – Zapała – Baranyk – Gruszka (8:11),
2:0 – Bryniczka – Sroka (11:11),
3:0 – Bakrlik – Voznik – Suur ( 33:39 w przewadze),
4:0 – Voznik – Baranyk – Ivičič (39:38 w przewadze),
5:0 – Sulka – Kapica – Neupauer (42:35),
6:0 – Voznik – Kapica – Surr (50:15),
6:1 – Kostecki – Mermer – Rąpala (58:56 w podwójnej przewadze).
Sędziowali: Kupiec (Oświęcim) – Klich i Wieruszewski (Sosnowiec).
Kary: 37 – 14 min.
Widzów 1000.
Podhale: Zborowski; Dutka (2) – Suur, Ivičič (2) – Łabuz, Sroka (2)– D. Galant, Kret (2) – Gaj; Baranyk – Voznik – Barlik (2), Malasiński – Zapała – Gruszka, Ziętara – Bryniczka – Kmiecik, Kapica – Neupauer – Sulka (25). Trener Milan Jančuška.
KH Ciarko: Rocki (11:11 – 39:38 Janiec); Sekač – Rąpała (2), Bigos (2) – Schneider (4), R. Solon – Demkowicz, Cyganiak; Mermer – Milan – P. Połącarz, Čacho (4) – Ćwikła – Kostecki, Maciejko – Strzyżowski – Biały oraz M. Solon i Gawlina. Trener Josef Skokan.
Stefan Leśniowski