- Przewidywałem, że pierwsza runda będzie obfitowała w wiele zaskakujących rezultatów – rozpoczyna analizę Gabriel Samolej. - Niestety nie idzie to w parze z poziomem, który jest bardzo kiepski. Gorszy niż w ubiegłym sezonie. To martwi fachowców i sympatyków hokeja. Nastąpiło równanie, ale w dół. Dlatego wszystkie drużyny mają jeszcze szanse na grę w pierwszej szóstce w drugiej części mistrzostw. Jestem przekonany, że ta rywalizacja będzie trwała do ostatniej kolejki.
Przykro mi, że zespół Podhala, który ma spore aspiracje, wypadł bardzo blado. Grał w kratkę. Można to złożyć na karb młodości, braku doświadczenia, ale … Czy tylko? Cieszy, że młodzież dostaje szansę i trzeba powiedzieć, że grała poprawnie. Niestety nie da się tego powiedzieć o obcokrajowcach, którzy powinni ciągnąć grę, a zawiedli na całej linii. Kompletnie nie pomagali młodzieży.
„Szarotki” znalazły się w nieciekawej sytuacji, bo będą musiały się spiąć w drugiej rundzie, by nie wypaść z „szóstki”. Gdyby ich w niej zabrakło, to byłaby ogromna tragedia. Mnie bardzo niepokoiło kilka faktów. Pierwszy to ten, że przegraliśmy kilka wygranych meczów, nawet z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. Dodajmy, na własne życzenie, grając nonszalancko i nieodpowiedzialnie. Przegrywaliśmy trzecie tercje, dogrywki. Nawet w wygranych meczach, jak ostatnio z Jastrzębiem ta faza meczu była przegrana i najgorsza w naszym wykonaniu. W Toruniu nowotarżanie walczyli 40 minut, ale kolejne minuty były w „plecy”. Czy jest to wynikiem braku sił? A może innej niemocy? Na te pytania, jak najszybciej, powinien sobie odpowiedzieć sztab szkoleniowy. Również na to dlaczego w trzecich tercjach górale najczęściej przekraczali przepisy gry, seryjnie odwiedzając ławkę kar? Gdzie tu dyscyplina taktyczna? Mimo wszystko wierzę, że stać ten zespół na lepszą grę. Jest w nim ogromna „moc” i nie wyobrażam sobie, by „Szarotek” zabrakło w grupie „mocniejszej”.
Pozostałe zespoły również nie zaprezentowały olśniewającej formy. Najbardziej stabilni byli tyszanie. Ciułali punkty, które w najważniejszej fazie mistrzostw play off mogą być zbawienne. Przypomnę, że w tym sezonie obowiązują bonusy, nie tylko za wyższe miejsce w tabeli jak drzewiej bywało, ale także za bezpośrednie mecze. Kto uzbiera więcej bonusów będzie w uprzywilejowanej sytuacji, bo mniej spotkań będzie musiał wygrać, by przejść do następnej rundy play off.
Cracovia również grała w kratkę, ale od lat stosuje te same metody. Szczyt formy przygotowuje na najważniejszą cześć czempionatu. Rudolf Rohaček testuje obecnie wszystkich graczy. Chyba wie co robi, bo ma, jak na polskie warunki, dobry skład.
Skazywany na pożarcie Stoczniowiec, po słabym początku, zaczął pokazywać różki i piąć się w górę tabeli. Jeśli utrzyma taką dyspozycję, to ma pewny awans do silniejszej grupy. Coraz lepiej radzi sobie Zagłębie, a Jastrzębie po fenomenalnym początku przygasło, jakby zabrakło „pary”. Naprzód, Unia, Toruń i Sanok nie powiedziały ostatniego słowa. Trudno im będzie, ale jak pokazują ostatnie rezultaty nie można ich skreślać z walki o szóstkę. Zapowiadają się spore emocje. Oby tylko poziom był wyższy.
Wysłuchał Stefan Leśniowski