11.10.2009 | Czytano: 1728

Połamane zęby

Po piątkowej wygranej „Szarotek” z JKH Jastrzębie liczono, że również twierdza Toruń zostanie przez nie zdobyta. Niestety toruńskie pierniki okazały się aż tak twarde, że górale połamali na nich zęby.


W toruńskim zespole ze skóry wychodzili fińscy hokeiści, którzy w piątek zadebiutowali w polskiej lidze. Nie był to udany występ. Narazili się na krytykę dziennikarzy na co dzień parających się tą dyscypliną sportu. Widocznie ktoś im przetłumaczył co sportowe dzienniki pisały na ich temat, gdyż z Podhalem chcieli koniecznie udowodnić, że pochodzą z kraju, w którym w hokeja gra się zdecydowanie lepiej niż w Polsce. Byli niezwykle aktywni. To oni inicjowali najwięcej akcji zaczepnych, ale – jak oszukali linie defensywne – to nie potrafili zmusić do kapitulacji świetnie dysponowanego Zborowskiego.

- Dla Finów był to drugi mecz. Widać u nich brak zgrania. Grali poprawnie, ale nie mieli wpływu na zmianę oblicza toruńskiego zespołu. Niemniej dla torunian będą jakimś wzmocnieniem – mówi drugi trener Podhala, Marek Ziętara.

Również pozostali toruńscy hokeiści długo się męczyli ze „Zborą”. Dopiero w 28 minucie Dołęga otrzymał prostopadłe podanie i znalazł się oko w oko z ostatnią instancją górali. Tym razem góra był torunianin. Idealnie trafił pod poprzeczkę. Podhalanie nie zasypiali gruszek w popiele. Po początkowym huraganie hokeistów z grodu Kopernika, przystąpili do kontrofensywy. Pierwszą świetną okazję miał Ziętara, potem Bakrlik i Voznik. We wszystkich przypadkach Plaskiewicz nie dał się pokonać. Podobnie jak tuż przed utratą gola, gdy wygrał pojedynek sam na sam z Neupauerem. Ta sytuacja się zemściła. Gospodarze wyprowadzili kontratak i cieszyli się z bramkowej zdobyczy.

Jednobramkowe manko to w hokeju niewiele, tym bardziej, gdy do zakończenia pojedynku pozostało co najmniej 20 minut. Wydawało się, że Podhalanie rzucą się do ataku, a tymczasem… Gruszka w 45 minucie powędrował na ławkę kar i „zamek” toruńskich „pierników” zakończył się powodzeniem. Wychowanek nowotarskiego hokeja, Talaga „ przestrzelił” Zborowskiego z niebieskiej linii. Pierwszy punkt, za asystę w naszej lidze, przypisano Koivisto. Gospodarze poszli za ciosem i 2 minuty później znowu toruńska hala eksplodowała. Bomastek wygrał pojedynek sam na sam z golkiperem Podhala.

Podhale nie miało już nic do stracenia. Atakowało, ale nie potrafiło wykorzystać liczebnej przewagi, gdy na ławce kar przebywał Lidtke i Koivisto. Sroka trafia w słupek (51 min.), a Bryniczka w boczną siatkę (53 min.). Podhale do końca próbowało odwrócić losy spotkania, ale bezskutecznie.

- Niemoc strzelecka zdecydowała o naszej porażce. Jeśli się nie strzela, nie można wygrać meczu. Mieliśmy w multum wyśmienitych okazji. W drugiej tercji zmarnowaliśmy pięć „setek” nim straciliśmy gola – twierdzi Marek Ziętara.

Podhale tym razem zagrało czysto. Złapało zaledwie cztery minuty kary. – Po ostatnim meczu była męska rozmowa, bo w Jastrzębiu zagraliśmy nieodpowiedzialnie w trzeciej tercji. Założenie było grać czysto i to się nam udało zrealizować, chociaż straciliśmy bardzo ważną bramkę na 2:0 – tłumaczy drugi szkoleniowiec „Szarotek”.
TKH Nesta Toruń – Podhale Nowy Targ 3:0 (0:0, 1:0, 2:0)
1:0 – Dołęga – Koseda – Chyliński (27:39),
2:0 – Talaga – Koivisto (46:27 w przewadze),
3:0 – Bomastek – Dołęga – Cychowski (48:20),
Sędziowali: Wolas (Oświęcim) – Moszczyński i Szachniewicz (Toruń).
Kary: 10 – 4 min.
Widzów 1000
TKH Nesta: Plaskiewicz (2); Koseda – Buřil (2), Talaga – Cychowski, Porębski – Lidtke (2); Bomastek (2) – Dzięgiel – Dołega, Marmurowicz – Porthen – Koivisto (2), Chrzanowski – Kuchnicki – Minge, Jastrzębski – Chyliński – Wieczorek. Trener Tomasz Rutkowski.
Podhale: Zborowski; Ivičič – Łabuz, Dutka – Suur (2), Sroka – D. Galant, Kret – Gaj; Malasiński – Zapała – Gruszka (2), Baranyk – Voznik – Bakrlik, Ziętara – Bryniczka – Kmiecik, Kapica – Neupauer – Sulka. Trener Milan Jančuška.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama