17.11.2016 | Czytano: 3020

III liga: Dwa okresy NKP (podsumowanie jesieni – cz. I)

Piłkarze NKP Podhale Nowy Targ rundę jesienną zakończyli na siódmym miejscu. Jeśli spojrzy się realnie na możliwości zespołu, to pozycję należy uznać za sukces.

Jeśli ktoś bujał w obłokach i wierzył, że nowotarscy futboliści w krótkim czasie awansują do drugiej, a potem do pierwszej ligi – byli tacy – to na pewno czuje się zawiedzony. Pierwszą rundę należy podzielić na dwa okresy – gdy na ławce trenerskiej zasiadał Marek Żołądź i po nim, gdy ster drużyny przejął Dariusz Siekliński. Jeśli spojrzy się li tylko na suche statystyki, to te nie przemawiają na korzyść szkoleniowca, któremu NKP wiele zawdzięcza. To za jego czasów drużyna z piątej ligi przebyła drogę do trzeciej. Marek Żołądź ze swoją drużyną w sześciu meczach zdobył tylko sześć punktów, a drużyna plasowała się na 14 miejscu.

- W takich przypadkach zawsze jest winien trener. Lepiej go zmienić niż 11 piłkarzy. Tylko czy to tylko jego wina? – zastanawia się nasz ekspert Wiesław Klag. - Uważam, że nie był to autorski projekt trenera. Bo jak mógł być, skoro jeszcze w ostatnim sparingu z Garbarnią testowano trzech zawodników, którzy po raz pierwszy dołączyli do zespołu. Wielu piłkarzy doskakiwało do drużyny, nie było w pełnym cyklu treningowym, nie przygotowywali się z Markiem. Czy w takim przypadku mógł odpowiadać za ich formę? Inni grali sparingi, a potem inni występowali w lidze. Brak zgrania był widoczny w każdym meczu. Zbyt duża rotacja w krótkim okresie czasu. Trener sprawdził 21 zawodników! Przed sezonem wielu piłkarzy odeszło i przyszli nowi. Najgorsze, że młodzieżowcy byli ściągani w ostatnich dniach okienka transferowego. Ci, którzy byli , byli kontuzjowani. Niby pomyślano o zabezpieczeniu każdej pozycji, a taki drobiazg umknął uwadze. Najgorsze, że w klubie za transfery był odpowiedzialny zarząd, a nikt osobiście. Waldemar Sotnicki przez długi okres był jedynym bramkarzem w klubie, a w protokole meczowym miejsce rezerwowego bramkarza wpisywano trenera golkiperów Pawła Zwolińskiego. Mikołaj Gorzelański był od lipca w Nowym Targu, ale załatwianie tego transferu przeciągało się w nieskończoność. To też nie najlepiej świadczy o zdolnościach do negocjacji. Za to 16-latek Wojciech Kobylarczyk z musu musiał grać na „dziewiątce”, bo był uzupełnieniem młodzieżowca. Grał na tej pozycji tylko dlatego, jak twierdził Marek Żołądź, bo wolał go w tym miejscu na boisku niż przykładowo w obronie. To też świadczy z jakimi problemami borykał się były szkoleniowiec NKP.

Statystyki przemawiają na korzyść nowego szkoleniowca Dariusza Sieklińskiego. W dziesięciu meczach zdobył 18 punktów. Uwzględniając tylko ostatnie 10 spotkań, to dało drużynie trzecie miejsce za KSZO i Stalą Rzeszów. Czy drużyna lepiej grała?

- Miał ułatwione zadanie, bo gorzej już być nie mogło –twierdzi Wiesław Klag. - Przyszedł do drużyny w miarę już poukładanej, więc musiało to kiedyś wypalić. Gra jednak nie uległa zmianie, ale wyniki się poprawiły, a za to rozlicza się trenera. Dopiero w ostatni meczu gra Podhala mogła się podobać. Największym plusem, to rotacja piłkarzy pomiędzy pierwszą, a drużyną rezerw. Na meczach klasy A jest trener i tu trzeba dać mu kolejny plusik. Wszyscy piłkarze są w grze, a ci po kontuzji mają łatwiejsze dojście do pełnej dyspozycji. Największym zwycięzcą tego systemu okazał się Mateusz Różalski. Trener skorzystał z 25 zawodników, a więc rotacja składem też była duża. W ciągu całej rundy NKP Podhale skorzystało z usług aż 26 piłkarzy. Tyko w kolejce 15 i 16 zagrał szkoleniowiec tą samą jedenastką. Pozycja w lidze przyzwoita, choć mogło być trochę lepiej. Jaki problem? Zgranie i częste roszady w składzie. Doszło też do zmiany prezesa. Podziękowano Grzegorzowi Wronie, który stworzył ten klub. To podczas jego kadencji zespół przeszedł przez wszystkie szczeble od najniższej klasy rozgrywkowej do trzeciej ligi. O tym nie powinno się zapominać i podziękować. Wiesław Wojas wprowadza swoich ludzi, a więc kibice mają prawo liczyć, że zainwestuje większe pieniądze w piłkę nożną.

Sebastian Świerzbiński był tym graczem w poprzednim sezonie, który decydował o obliczu drużyny. Był najlepszy snajperem, reżyserem gry. Wykonawcą wszystkich niemal stałych fragmentów gry i robił to bardzo dobrze.

- Ma co prawda najwięcej rozegranych spotkań, ale nie gra na swojej ulubionej pozycji i taci na tym on, a także drużyna. Rzucany jest tam, gdzie brakuje zawodnika. Jest uniwersalnym graczem, ale… Dużym wzmocnieniem miał być Wojciech Dziadzio, ale nic szczególnego nie pokazał, w dodatku złapał kontuzję. Transfery nie powaliły na kolana. Nawrot przeciętny, nic nie wniósł do zespołu oprócz jednej bramki. Ochman mimo 11 meczów przeważnie wchodził z ławki. W końcówce mało grał, taki średniak. Wydaje się, że Ligienza ma z nich największe możliwości. Ogólnie nie byli oni motorami napędowymi. Pałeczkę od „Seby” przejąć Taras Jaworski. Jeśli był na boisku, to był wykonawcą stałych fragmentów gry. Wykonywał też karne. Był najlepszym strzelcem w drużynie. Teraz trzeba myśleć o rundzie rewanżowej. O wynikach decydować będzie okres przygotowawczy. Wydaje się, że czas zaczął działać na korzyść Podhala – zakończył Wiesław Klag.

Stefan Leśniowski

 

 


 

Komentarze







Tabela - Klasa okręgowa

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Jordan Jordanów 7 18
2. Zawrat Bukowina Tatrzańska 7 16
3. AKS Ujanowice 8 16
4. Lubań Tylmanowa 7 13
5. Wiatr Ludźmierz 8 13
6. Orkan Raba Wyżna 8 13
7. Turbacz Mszana Dolna 8 13
8. Babia Góra Lipnica Wielka 8 12
9. Huragan Waksmund 7 11
10. LKS Jodłownik 7 9
11. Krokus Przyszowa 7 9
12. Płomień Limanowa 7 5
13. Gorce Kamienica 8 1
14. Słomka Siekierczyna 7 1
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama