02.10.2009 | Czytano: 1753

Nokautujące sekundy

- Duża huśtawka nastrojów, spora dramaturgia, ale niestety nie z naszym happy endem. Było w tym meczu kilka ważnych momentów, które zaważyły o naszej przegranej – powiedział drugi trener Podhala, Marek Ziętara.



Dla obu zespołów było to spotkanie z gatunku „sześciu” punktów. Janów przeżywał ogromne kłopoty finansowe, nawet wycofał się z rozgrywek, by później do nich ponownie się zgłosić. Ich trener Jaroslav Lehocky twierdzi, iż zawodnicy mają już wszystkie zaległości uregulowane. Janowianie postarali się nawet w ostatnich dniach o zakup kolejnego obcokrajowca. Jest nim Viktor Kubenko, który w ubiegłym sezonie grał w koszulce z szarotką. Właśnie z Podhalem zadebiutował w nowej drużynie i zdobył pierwszego gola.
Całkiem inny „krajobraz przed bitwą” był w nowotarskim teamie. Warto, go przybliżyć, bo mógł mieć wpływ na porażkę. Milan Jančuška z Markiem Ziętarą przeżywali przed wyjazdem trudne chwile. Nie wiedzieli, kogo będą mieli do dyspozycji.

„Dziękujemy, dziękujemy” – wznosili okrzyki hokeiści Podhala ustawieni w szpaler, z rękoma uniesionymi do góry, gdy pod nimi z budynku klubowego do autokaru drogę przebywał ich najlepszy strzelec, Milan Baranyk. To wszystko działo się przed wyjazdem do Janowa, który opóźnił się o dwa kwadranse.
Koledzy czekali na „Barana”, który początkowo nie miał zamiaru wybierać się w podróż. Prowadził negocjacje, które zakończyły się powodzeniem. – Ustalenia mnie satysfakcjonują. Co chciałem, to dostałem – odparł, wchodząc do autobusu.
Gdy Milan pertraktował, pozostałych zawodników nie opuszczał humor. „Hej, hej Podhale! – skandowali. – To może ustawmy się do zajęcia przed autobusem – ktoś zaproponował. Nie trzeba było długo czekać wszyscy stanęli przed maską autokaru i „strzelono” sobie fotkę. – To może być historyczna fotografia, bo ostania z wyjazdu – padło z tłumu. - W dobrych nastrojach wyjeżdżają. Czy w takich będą wracać – zauważył jeden z gapiów.

Jak zwykle prym w dowcipach wiódł żartowniś nad żartownisiami, Martin Voznik. – Jak Milan nie pojedzie, to spadnie z piedestału. Numer „28” zjedzie na dół, a wskoczy tam „12” . To ty – wskazał na Piotra Ziętarę. Piotrek jest drugi w klasyfikacji kanadyjskiej.
„Baran” nie dał się wyprzedzić , bo do swojego dorobku dorzucił trzy punkty, za dwa gole i asystę. Jednej bramki mu nie uznali, po analizie wideo. Nie wystarczyło to jednak do zwycięstwa. Po 20 minutach można było być zadowolonym. „Baranowi” zaliczono podanie przy golu Suura z niebieskiej linii ( Najdek przebywał na ławce kar), a w 19 minucie sam ulokował „gumę” w siatce. Drugi raz pokonał Jakubowskiego w 55 minucie, gdy janowianie prowadzili już 5:2.
- W tej części graliśmy spokojnie, uważnie w obronie i wyprowadzaliśmy kontry, z których zdobyliśmy dwa gole – analizował Marek Ziętara.

W drugiej tercji Kačiř zaczął punktować. Czyżby zemsta, że nie chciano go w nowotarskim taborze? Wyrównującego gola zdobył do „szatni”. 6 sekund przed przerwą. – To był kluczowy moment tego meczu – przekonuje Marek Ziętara. – Bramka miała aspekt psychologiczny. Nas podłamała, a przeciwnik dostał wiatr w żagle. Do trzeciej tercji wyszedł jeszcze bardziej zmotywowany.

Górale mogą mówić także o braku farta, bo kto wie jak potoczyłyby się losy pojedynku, gdyby arbiter, po analizie wideo, uznał gola zdobytego przez Podhale z 34 minucie? Gdyby chwilę później, w odstępie paru sekund, „Szarotki” dwa razy minimalnie się nie pomyliły ( ostemplowały słupek)?. – To nie wszystko – twierdzi drugi trener Podhala. – Jeszcze Gruszka w sytuacji sam na sam z Malasińskim trafił w poprzeczkę pustej bramki. To wszystko działo się jeszcze przy stanie 2:1 dla nas.

Górali załatwiły trzy nokautujące ciosy w odstępie 63 sekund, między 45 a 46 minutą. - Trudno zrozumieć co się wtedy stało. Dopuściliśmy się szkolnych błędów. Wydawało się, że po takich mocnych ciosach się już nie podniesiemy. Tymczasem chłopaki podjęły walkę. Zdobyliśmy trzeciego gola i czwartego po wycofaniu bramkarza. Zabrakło jednak czasu, by doprowadzić do dogrywki – mówi ze smutkiem Marek Ziętara.
Jak trenerzy w takiej sytuacji jeszcze zdołali zmobilizować graczy? To ich słodka tajemnica. No bo jak w takich okolicznościach mają wymagać od zawodników pełnego zaangażowania? Pozostaje im tylko czekać i wierzyć, że w niedalekiej przyszłości będzie lepiej, a wtedy nie będą mieli takich dylematów przed udaniem się na wyjazdowe spotkanie.

Akuna Naprzód Janów – Podhale Nowy Targ 5:4 (2:0, 0:2, 3:2)
0:1 – Suur – Bakrlik – Baranyk (13:14 w przewadze),
0:2 – Baranyk – Bakrilk – Sulka (18:24),
1:2 – Kačiř – Pohl – Słodczyk (27:01),
2:2 - Kačiř – Pohl – Słodczyk (39:54),
 3:2 – Pohl – Słodczyk (44:53),
4:2 – Kubenko (45:52), 5:2 – Gretka (45:56),
5:3 – Baranyk – Voznik – Bakrlik (54:56),
5:4 – Bakrlik – Suur – Ivičič (59:51).
Sędziowali: Kupiec (Oświęcim) – Madeksza i Matlakiewicz (Sosnowiec).
Kary: 10 - 10 ( w tym 2 tech.) min.
Naprzód: Jakubowski; Gretka – Wilczek, Biernacki – Kurz, Pawlak (2) – Zatko (2), Działo; Salamon – Gryc – Kačiř (2), Pohl – Słodczyk – Sowiński, Kubenko (2) - Słowakiewicz – Najdek (2), Ł. Elżbieciak. Trener Jaroslav Lehocky.
Podhale: Zborowski; Suur – Dutka (2), Ivičič (2) – Łabuz, Sroka (2) – D. Galant, Kret – Gaj; Bakrlik – Voznik – Baranyk (2), Malasińaski - Sulka – Gruszka, Ziętara- Bryniczka – Kmiecik, Kapica – Neupauer – Iskrzycki. Trener Milan Jančuška.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama