30.09.2009 | Czytano: 1640

Życiowy sukces Stachonia!

Na pięknym, twardym i technicznym torze w Olsztynie odbyła się ostatnia szósta runda mistrzostw Polski w motocrossie. Przy pięknej słonecznej pogodzie do walki stanęli zawodnicy w klasach MX 85 cm, MX 2 oraz weteran. W tej pierwszej, przed życiową szansą stanął zakopiańczyk Jan Stachoń Tutoń i ją wykorzystał!. Wywalczył tytuł drugiego wicemistrza kraju.

Na starcie w klasie 85 ccm stanęło 18 najlepszych jeźdźców, a wśród nich 14- letni zakopiańczyk, reprezentant TKM, Jan Stachoń Tutoń. Po nie najlepszym początku sezonu, z każdym startem odrabiał stracony dystans, by przed decydującą rozgrywką wyjść na trzecią pozycję. W klasyfikacji generalnej wyprzedzał Wiktora Więckowskiego z Lublina zaledwie jednym punktem. Nic więc dziwnego, że ogromna presja na nim ciążyła. Dała ona znać o sobie w kwalifikacjach.

Stachoń na dowolnym treningu miał drugi czas .W kwalifikacjach był już trzy pozycje niżej i w tej kolejności wjechał na maszynę startową.
- Na starcie byłem bardzo skoncentrowany, mimo świadomości, że od tego wyścigu zależy bardzo wiele – mówi zakopiański 14-latek. - Wyszedłem drugi ze startu i bardzo starałem się nie popełnić żadnego błędu. Niestety nie wytrzymałem. Dałem się kilka razy wyciągnąć w zakręcie i wyprzedziło mnie czterech jeźdźców. Metę minąłem jako szósty, Więckowski był czwarty, więc wyprzedził mnie o dwa punkty. Musiałem się przełamać w następnym starcie. Zapomnieć o tym co się wydarzyło. Wiedziałem, że po tym starcie może się wszystko zmienić. Miałem nadzieję, że na moją korzyść. Musiałem tylko opanować emocje i być jeszcze bardziej skoncentrowanym.

W drugim biegu Stachoń, po raz kolejny wyjeżdża drugi ze startu. Tym razem jedzie koncertowo, tuż za Adamem Tomiczkiem, a na trzeciej pozycji pędził Paweł Albin. Stachoń oddaje świetne skoki, dociąga gaz w zakręcie. Jak stwierdził trener kadry, Marcin Wójcik jego jazda była pewna, świetna technicznie i dojrzała. Na ostatnim okrążeniu, tuż przed metą zbliżył się do niego Albin.

- Nie chciałem się z nim ścigać tych kilkaset metrów, bo bałem się, żebyśmy się „nie spięli”- mówi Jan Stachoń Tutoń. - Miałem dużo do stracenia. Wolałem odpuścić i oddać drugie miejsce, żeby cieszyć się z trzeciego miejsca w kalifikacji generalnej.

Zakopiańczyk minął linię mety na trzeciej pozycji, ale jego najgroźniejszy rywal Więckowski finiszował dopiero na szóstym miejscu. Taki wynik dał mu tytuł drugiego wicemistrza Polski.

- Jestem bardzo szczęśliwy - mówi. - Spełniło się moje marzenie, by być w pierwszej trójce. Trenowałem i przygotowywałem się do tego bardzo ciężko przez cały rok. Początek sezonu miałem nie najlepszy na naszych torach, za to zdecydowanie lepiej wiodło mi się za południową granicą. Pod koniec szczęście również na krajowych torach się do mnie uśmiechnęło. 7 listopada pojadę do Kielc na zakończenie sezonu, rozdanie nagród i Bal Mistrzów. Bardzo się z tego cieszę, gdyż będzie to bal wszystkich liderów dyscyplin sportów motorowych. Będzie tam Tomasz Gollob, Leszek Kuzaj, Jacek Czachor, Krzysztof Hołowczyc, Robert Kubica. Może uda mi się ich poznać, chwilę porozmawiać? Zimą zacznę jeszcze ciężej pracować, by w przyszłym sezonie stanąć na najwyższym podium, tym bardziej, że będzie to mój ostatni sezon w tej klasie. Chciałbym podziękować mojemu trenerowi ze Słowacji Jaroslavowi Majchrakowi, a przede wszystkim moim rodzicom, którzy umożliwiają mi trenowanie i zawsze mnie wspierają.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama