- Drużynę mam w rozsypce – mówi Milan Jančuška. – Sztukuję jak mogę formacje. Dlatego nasza gra jest daleka od ideału. Mogę być tylko zadowolony z wyniku, z gry już nie. Chociaż mecz mógł się lepiej ułożyć i spokojnie mogliśmy grać do końca, gdyby Milan Baranyk i František Bakrlik wykorzystali sytuacje sam na sam ( mieli po dwie – przyp. SL). Walczymy sami ze sobą. Jeśli kontuzjowani i chorzy zawodnicy wrócą do gry, to nasza gra będzie zdecydowanie lepiej wyglądała. Forma będzie pięła się w górę.
Podhale mogło w ofensywie zaimponować tylko w pierwszych 10 minutach. Grało z rozmachem, stwarzało sobie mnóstwo sytuacji, ale tylko dwie zostały wykorzystane, przez Ziętarę i Dutkę. Ten ostatni trafił w okienko. To było pierwsze trafienie popularnego „Karasia” w tym sezonie, ale bardzo efektowne. – Zadowolony jestem z tego gola, bo był przedniej urody. Świetną pracę wykonali na krótkim słupku koledzy. Zasłonili bramkarza, który miał problemy z widocznością krążka lecącego w okienko długiego rogu. Zdajemy sobie sprawę, że nasza gra nie cieszy kibiców. Za dużo popełniamy błędów, łapiemy bezsensowne kary w tercji ataku. Uważam, że to tylko kwestia czasu, kiedy złapiemy rytm gry i będziemy dobrze grać – powiedział Rafał Dutka.
W miarę upływu czasu gra „Szarotek” coraz mniej bawiła kibiców. Bez przerwy z trybun padało pytanie: Co oni grają? W ataku sporo niedokładności i przewożonych krążków, a w obronie wcale nie lepiej, a szczególnie brak było pierwszego dokładnego podania uruchamiającego skrzydłowych. Przyjezdni sporadycznie atakowali i jakby tą swoją grą, „od niechcenia”, uśpili czujność górali. W 15 minucie oddali trzeci strzał w światło nowotarskiej bramki i...zapaliło się czerwone światełko za plecami Zborowskiego. Tymczasem miejscowi nie wykorzystali 58 – sekundowego okresu podwójnej przewagi, Bakrlik i Baranyk sytuacji sam na sam, a Kret ostemplował słupek.
Kolejne 40 minut chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Niepodzielnie panował chaos. Hokeiści obu zespołów mieli ogromne problemy ze zmuszeniem krążka do posłuszeństwa. Akcji, które mogłyby cieszyć oko kibica, było jak na lekarstwo. Niestety te akurat były niweczone w...juniorskim stylu. Voznik z metra posłał krążek nad poprzeczką, Baranyk i Bakrlik zaprzepaści sytuacje sam na sam. Mogły się za to podobać dynamiczne rajdy Gruszki oraz akcja z 31 minuty trzeciej formacji Podhala. Szybka trójkowa wymiana krążka, po której Kmiecik za moment przyjmował gratulacje od kolegów. Zaś w ostatnich 20 minutach okrasą była akcja Kmiecika z Ziętarą (najlepszy gracz mecz) i Sroka. Ten drugi cudownie rzucił „gumę” na długi słupek do nadjeżdżającego Sroki, a ten dołożył tylko łopatkę kija i czarny kauczukowy przedmiot zatrzepotał w siatce.
Trzecia formacja w tym dniu ciągnęła grę, chociaż…- To prawda rozstrzygnęli mecz, ale z ich gry też nie jestem zadowolony. Sporo było szarpaniny. Przed moim zespołem sporo pracy – stwierdził trener Podhala.
- Wyższy poziom prezentowało Podhale i wygrało – dostrzegł Tomasz Rutkowski, szkoleniowiec TKH. – Super podanie Ziętary na początku trzeciej tercji załatwiło sprawę. Gdyby nie ten gol, to nadal szukalibyśmy swojej szansy.
Podhale Nowy Targ – TKH Nesta Toruń 4:1 (2:1, 1:0, 1:0)
1: 0 – Ziętara – Bryniczka – Suur (5:50),
2:0 – Dutka – Voznik – Baranyk (7:26 w przewadze),
2:1 – Koseda – Buřil – Dołęga (15:00 w przewadze),
3:1 – Kmiecik – Ziętara – Bryniczka (30:54),
4:1 – Sroka – Ziętara – Kmiecik (44:52 w przewadze).
Sędziowali: Kupiec – Hyliński (Oświęcim) i Bernacki (Sosnowiec).
Kary: 10 – 12 ( w tym 2 techniczne) min.
Widzów 500.
Podhale: Zborowski; Dutka – Suur (2), Kret – Łabuz, Sroka (4) – D. Galant; Baranyk – Voznik – Bakrlik, Gruszka – Neupauer (2) – Malasiński, Ziętara – Bryniczka – Kmiecik, Kapica (2) – Sulka – Iskrzycki. Trener Milan Jančuška.
TKH: Plaskiewicz; Buřil – Koseda, Kubat – Cychowski (4), Lidtke – Talaga; Dołęga – Dzięgiel – Bomastek (2), Marmurowicz – Kuchnicki (2) – Bomba, Minge (2) – Chrzanowski – Chyliński, Wieczorek – Jastrzębski - Winiarski. Trener Tomasz Rutkowski.
Stefan Leśniowski