W Helsinkach białe noce miały wyprowadzać z równowagi organizmy zawodników i zakłócać ich rytmy biologiczne. W dodatku bandy Lapończyków zamierzały opanować stolicę i terroryzować gości. Oczywiście okazało się, że białe noce nikomu nie przeszkodziły, a Helsinki były najbardziej spokojnym i gościnnym miastem.
W Melbourne wilgotny klimat i odwrócone pory roku powinny były siać spustoszenie wśród uczestników, a brak doświadczenia gospodarzy w organizowaniu wielkich imprez groził niebotycznym chaosem. W rzeczywistości klimat był bardzo przyjemny, a gospodarze pod każdym względem stanęli na wysokości zadania.
W Japonii kuchnia miała położyć wszystkich na łopatki. Nie położyła. Wszystkiego najgorszego, z masowymi zawałami serca, oczekiwano od Meksyku, położonego na wysokości zbliżonej do naszego Kasprowego Wierchu. Meksyk wszyscy przeżyli zdrowo i cało.
W Monachium rewanżyści i neohitlerowcy mieli prowokować i atakować, tymczasem do krwawej rzezi doprowadzili niezaproszeni goście z Palestyny. Po raz pierwszy zakłócono olimpijski spokój. Po raz pierwszy polała się krew i zawody zostały przerwane. Po raz pierwszy na Stadionie Olimpijskim odbyły się nie tylko ceremonie otwarcia i zamknięcia igrzysk, ale również ceremonia żałobna.
Atlanta nie uniknęła nieszczęść przepowiadanych przez wieszczów. Doszło tam do zamachu bombowego. Miał on miejsce w Parku Olimpijskim, tuż obok wioski ze sportowcami. Policja nie zdążyła ewakuować parku, chociaż na kilka minut przed eksplozją odkryto w koszu na śmieci elegancką skórzaną torbę. Pierwszy plecak zawierający bombę dostrzegł pracownik służb ochrony Richard Jewell. Ostrzegł on wielu ludzi, a później stał się... głównym podejrzanym. Oczyszczono go z zarzutów po kilku miesiącach. Wybuch spowodował śmierć dwóch osób oraz zranienie ponad 100. Postawiło to znowu na porządku dziennym problem bezpieczeństwa. Nie brak ich było wśród polityków, uznanych przedstawicieli życia publicznego.
Hiobowe wieści dochodziły z Pekinu. Demonstracje studentów miały nie dopuścić do rozgrania konkurencji. Już podczas sztafety z olimpijskim ogniem doszło do zamieszek. Sztafetę wielokrotnie próbowali zakłócić antychińscy demonstranci i zwolennicy praw człowieka, w związku z zamieszkami w Tybecie.
Dyskusję na całym świecie wywołało również zdarzenie z otwarcia igrzysk, gdy okazało się, że Lin Miaoke, dziewczynka śpiewająca podczas ceremonii otwarcia igrzysk, wyłącznie udawała, zaś słyszany przez wszystkich głos należał do siedmioletniej Yang Peiyi, która nie mogła zaśpiewać, gdyż według organizatorów „była za brzydka”. W trakcie igrzysk nie doszło do incydentów. Igrzyska rozpoczęły się ósmego dnia, ósmego miesiąca, dwa tysiące ósmego roku, o ósmej osiem wieczorem, gdyż w symbolice chińskiej cyfra osiem jest symbolem szczęścia, obfitości, pieniędzy oraz spokoju.
Ma też Rio swoich przepowiadaczy katastrofy. Zaatakują gości wirusy Zika i Denga. Tym pierwszym wirusem w 2015 roku zostało zakażonych 69 tysięcy ludzi. Wirus przenoszony przez komary i niezwykle szybko szerzący się w obu Amerykach. Wirus, którego szkodliwe działanie wciąż jest słabo zbadane, odpowiada m.in. za rodzenie się dzieci z małogłowiem. Do Brazylii dotarł z... RPA. Przywieźli go kibice, którzy w 2010 roku byli na mistrzostwach świata w piłce nożnej.
Tegoroczne igrzyska rozpoczynają się w czasie pełnym napięć politycznych. Europa pogrążona jest w strachu przed terroryzmem. Brazylijska metropolia to absolutna światowa czołówka na liście najniebezpieczniejszych miejsc na świecie. 1200 osób rocznie pada ofiarą zabójstwa. Bieda, złodzieje i strajki. – W Brazylii jest coraz gorzej. Radzę wszystkim, którzy chcą przyjechać na igrzyska, aby zostali w swoim kraju. Tutaj ryzykuje się życie – apeluje na Instagramie Rivaldo, słynny brazylijski piłkarz.
Były w Brazylii mistrzostwa świata w piłce nożnej i… I nic wielkiego się nie wydarzyło. Oby te wszystkie zagrożenia dotyczące zdrowia publicznego były przesadzone, a z kwestiami bezpieczeństwa miejscowi sobie poradzili. Oby nic strasznego się nie wydarzyło. Groźby, wyrażone wkrótce po atakach terrorystycznych w Paryżu, brzmiały „Brazylio – ty będziesz następna”. Szef ds. bezpieczeństwa w Rio de Janeiro Jose Mariano Beltrame zapewnił, że obecnie nie ma żadnych sygnałów, by igrzyska były celem terrorystów. Dotychczas w budżecie zaplanowano na zabezpieczenie igrzysk kwotę 930 mln reali (ok. 231 mln euro). W trakcie imprezy w ochronę zaangażowanych będzie 85 tys. osób, w tym wojsko i policja. Dla porównania, w Londynie o bezpieczeństwo dbało 42 tys. funkcjonariuszy.
Przed każdą Olimpiadą otwierana jest Puszka Pandory. Na szczęście – z małymi wyjątkami (Monachium i Atlanta) – zawsze była pusta. Epatowanie świata horrorem i nieszczęściami jest bardziej atrakcyjne, niż sianie zaufania w spokojny przebieg wielkich i skomplikowanych imprez. Ludzie lubią być straszeni.
Stefan Leśniowski