- Niech nikt nie myśli, że dla mnie springi nie były ważne – mówi. – Grałem w nich na „maksa”, ale jestem w takim wieku, a w dodatku znany w Nowym Targu, że nikomu nie musiałem nic udowadniać. Gdybym był w nowym klubie, to wtedy starałbym się, żeby mnie zauważono. A tak dozowałem sobie dodatkowe ćwiczenia, żeby forma przyszła na początek ligi. W spotkaniach kontrolnych czułem się zmęczony.
„Baran” dwa trafienia zaliczył z mistrzem kraju - Cracovią i jedno z Tychami (wicemistrz Polski). Bramki te nie dały zwycięstwa „Szarotkom”. Jedynie remis w regulaminowych 60 minutach gry.
- Obie porażki w dogrywkach bardzo bolą – twierdzi. – Tym bardziej, że z Cracovią prowadziliśmy 2:0 jeszcze 10 minut przede końcem trzeciej tercji i byliśmy zespołem lepszym. Mogliśmy nawet wyżej prowadzić, gdybym nie ostemplował poprzeczki, a „setki” wykorzystali Tomek Malasinski i František Bakrlik. To się zemściło. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że nasi rywale są zeszłorocznymi finalistami i nie osłabili się. Kraków się wzmocnił, a z Tychów odszedł tylko Piotr Sarnik. U nas rozsypał się cały pierwszy atak, po odejściu Mariana Kačiřa i Jarka Różańskiego oraz kontuzji Krzyśka Zapały. Ta formacja w sezonie zdobywała 50 goli. Teraz ktoś z nas musi ich zastąpić, zdobywać gole. Życzyłbym sobie, by mojej formacji szło jak w ubiegłym sezonie, ale i tak ktoś musi nam jeszcze pomóc. Brakuje też Viktora Kubenki, ale jego w ataku zastąpił „Franek”.
„Szarotki” pokazały w tych dwóch meczach kawałek dobrego hokeja. Zagrały z werwą, mimo iż szkoleniowcy nie mogli skorzystać z usług wszystkich najlepszych.
- Za te trzy mecze, które są za nami, nie musimy się wstydzić – przekonuje Milan Baranyk. – W poprzednich dwóch sezonach nie wygraliśmy pierwszego meczu, nawet ze słabeuszami i u siebie. Teraz ograliśmy Sanok na jego terenie. Super zagrali młodzi. Zdobyli wszystkie bramki. Dwa kolejne mecze były cięższe. Oni grali na „maksa”, my również, ale to nie wystarczyło, by odnieść zwycięstwo. Nie chcę, żeby te słowa odebrane zostały jako atak na kogoś.
Milan Jančuška postawił w tym sezonie na młodzież, której brakuje doświadczenia, choć do końca walczy o jak najkorzystniejszy rezultat.
Wielu fachowców twierdzi, iż słowacki szkoleniowiec zmontował zespół lepszy niż w ubiegłym sezonie.
- Zewsząd słyszę takie głosy – potwierdza „Baran”. – Przyznaję, że mamy super młodych zawodników. Piotr Kmiecik, Kasper Bryniczka czy Bartek Neupaer mają papiery na granie, ale dopiero teraz uczą się męskiego, ligowego hokeja. Oni z każdym meczem będą grali lepiej. Wielkiego doświadczenia nie ma również Darek Gruszka, który dopiero rok uganiania się za kauczukowym przedmiotem w ekstraklasie. Trudno będzie mu powtórzyć, choć życzę mu tego, ubiegły świetny sezon. Z kolei dla Tomka Malasińskiego to dopiero trzeci sezon. Potrzeba nam wszystkim, po tym co się działo w lecie, czasu i stabilizacji, a wtedy „zaskoczy”.
Tekst Stefan Leśniowski