Tadziu rozpoczął zawody od mocnego uderzenia. Już w klasyfikacjach pokazał rywalom, że muszą się wspiąć na wyżyny swoich umiejętności, by go pokonać. Chyba, że dopadnie go pech. W kwalifikacjach wykręcił czas aż o dwie sekundy lepszy niż kolejny zawodnik. To było tylko preludium do finałowej rozgrywki. W niej Błażusiak już zdeklasował rywali. Jechał płynnie, pokonywał przeszkody z ogromną łatwością. Jakby był kozicą. Wyszedł z maszyny startującej na drugiej pozycji. Pierwszy był Amerykanin Geoff Aaron. Niedługo cieszył się prowadzeniem. Już na pierwszym zakręcie Polak pozbawił go tej przyjemności. Potem już z każdą chwilą, z każdym okrążeniem zwiększał przewagę. Jechał bezbłędnie, bardzo luźno, po prostu po mistrzowsku. Na mecie miał ogromną przewagę, aż 20 sekund nad drugim Aaronem.
- To były perfekcyjne zawody w moim wykonaniu - powiedział Tadeusz Błażusiak na mecie. – Ani przez moment nie czułem się zagrożony. Trasa nie należała do moich ulubionych. Była dość wąska i łatwo było wpaść w korek, doganiając wolniejszych zawodników. Na szczęście nie miałem problemów technicznych, nie popełniłem też błędów i bez kłopotu dotarłem do mety. Oczywiście moim celem jest wygrana i zdobycie tytułu mistrzowskiego. Mam nadzieję, że zdobędę to trofeum, którego brakuje w mojej kolekcji.
Wyniki zawodów: 1. Tadeusz Błażusiak ( Polska; KTM), 2. Geoff Aaron (USA, KTM), 3. Cory Graffunder (Kanada, Husqvarna).
Klasyfikacja mistrzostw: 1. Tadeusz Błażusiak - 90 pkt, 2. Geoff Aaron - 61, 3. Cory Graffunder - 56.
Stefan Leśniowski