08.09.2009 | Czytano: 1223

Wyścig na dochodzenie

Od dwóch przegranych rozpoczęli ligowe zmagania obrońcy mistrzowskiego tytułu, juniorzy młodsi MMKS Podhale Nowy Targ. Nie sprostali w Oświęcimiu tamtejszej Unii.

W obu spotkaniach trwał wyścig na dochodzenie. W pierwszym meczu goniącymi byli nowotarżanie, w drugim gospodarze. „Szarotkom” nie udało się dogonić rywala, w przeciwieństwie do unitów. Gospodarze w ostatnich 4 minutach zadali dwa decydujące ciosy, a ten decydujący 90 sekund przed końcową syreną.

- Nasze porażki to efekt koszmarnych błędów w obronie oraz zbytecznych kar – twierdzi trener MMKS, Łukasz Gil. - Były wynikiem bezmyślności. Nic więc dziwnego, że gra nam się nie układała od początku spotkania. Dużo było w niej przypadkowości, nieskładnych akcji, krążek kompletnie był nam nieposłuszny. Gospodarze to wykorzystali i prowadzili 2:0. Oświęcimianie zmusili nas do pogoni za uciekającymi punktami. Zdołaliśmy doprowadzić do wyrównania 2:2 i wydawało się, że „pójdzie”. Niestety nie cieszyliśmy się nim zbyt długo, gdyż gospodarze szybko odpowiedzieli dwoma trafieniami, po szkolnych błędach w defensywie. Kolejne iskierki nadziei na korzystny rezultat zatliły się, gdy złapaliśmy „kontakt” na 4:3, a potem 5:4. Niestety zabrakło czasu, by doprowadzić do wyrównania.

W drugim spotkaniu to górale prowadzili 2:0 i nie potrafili tego wyniku dowieźć do końcowej syreny. A było tak blisko! Jeszcze 4 minuty i 30 sekund przed końcem prowadzili 2:1, ale końcówka była zabójcza w wykonaniu unitów. Dwa gole i kolejne zwycięstwo.

- To był koszmar – mówi trener MMKS. - Wszystkie gole straciliśmy po ewidentnych błędach w defensywie. Przy pierwszej, podanie poszło przez środek lodowiska, krążek przejął jeden z oświęcimian i okazji nie zmarnował. Wyrównanie padło, gdy graliśmy w osłabieniu. Będący przy linii niebieskiej obrońca powinien spokojnie rozegrać „gumę”, ale zlekceważył rywala, który „poszedł po bandzie” i wykonał wyrok. Przy stracie decydującego gola, 90 sekund przed końcem trzeciej tercji, dwóch obrońców było za bramką, środkowy nie wiadomo czy obstawiał Toto Lotka, bo na pewno nie przeciwnika, który dostał krążek na wolne pole i za moment utonął w objęciach kolegów. Zabrakło nam czasu, by zmienić losy spotkania. Nie pomogło nawet wycofanie bramkarza 30 sekund przed końcową syreną.

- Zagraliśmy oba spotkania chaotycznie – sumuje Łukasz Gil. – Widać było, iż piątki nie są zgrane. Były budowane w ostatniej chwili. Doszli młodzi zawodnicy, którzy muszą się wkomponować w zespół. Potrzeba więc czasu. Chłopcy walczyli, ale to było za mało.

UKH Unia Oświęcim – MMKS Podhale Nowy Targ 5:4 (2:2,2:1,1:1) i 3:2 (0:2,1:0,2:0)
Bramki dla MMKS: Michalski 2, Worwa, Mienkina (I mecz); Wcisło 2 (II mecz).

MMKS: Mrugała; gacek – Krzysztofiak, Szal – Plewa, Pawlikowski – Noworolnik; Michalski – Wcisło – Wielkiewicz, Kaczorowski – Mienkina – Mielniczek, Bryniarski – Samolej – Worwa, Bielak, Sokołowski. Trener Łukasz Gil. W drugim meczu bronił Hreśka, a Michalskiego zmienił Olchawski.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama