08.09.2009 | Czytano: 1774

„Złota” Basia

W Kielcach rozegrano 14. Mistrzostwa Polski Amatorów Family Cup w kolarstwie górskim. Obsada była wyśmienita. Na starcie stanęło ok. 500 zawodników i zawodniczek. Nie wszystkie jednak kategorie wiekowe były licznie obsadzone. Eksportowa rodzina Głodkiewiczów z Nowego Targu uczestniczyła we wszystkich edycjach i zawsze wracała z sukcesami. Nie inaczej było i tym razem. Basia, co było ogromną niespodzianką, w cuglach zdobyła tytuł mistrza kraju w Elite.

Usportowiona rodzina - latem rower, zima narty - kilka lat wstecz była najlepszą rodziną w kraju. Za ten zaszczytny tytuł otrzymali Puchar Prezydenta RP. W tym roku zniknęła ze sportowych aren. Powodem była kontuzja barku Andrzeja Głodkiewicza. Wrócili i to od razu w wielkim stylu.

- Od wiosny miałem przerwę w startach – mówi Andrzej Głodkiewicz. – To były pierwsze moje zawody w tym roku. We wszystkich edycjach Family Cup braliśmy udział i nie chcieliśmy tego przerywać. Tym razem wystartowałem razem z Basią, która dopiero w tym roku przeszła z juniorek do najsilniejszej grupy seniorek. Jej start przeszedł najśmielsze oczekiwania. Okazała się rewelacją i stanęła na najwyższym stopniu podium. A trasa wcale nie była łatwa. Były techniczne podjazdy i zjazdy. Ponadto pogoda była fatalna. Padał deszcz i tylko na moment w południe wyjrzało słoneczko. Deszczyk i chłód nam nie przeszkadzały. Lubimy jeździć w takich warunkach. Basia świetnie wystartowała i z każdym okrążeniem ( seniorki jechały trzy, a każde liczyło 4 km ) zwiększała przewagę. Po pierwszej pętli miała 40 metrów przewagi nad drugą zawodniczka, potem 120 metrów, aż wreszcie, gdy wjeżdżała na ostatnie okrążenie jej przewaga wynosiła ponad 2 minuty. Poradziłem jej, by nie szarżowała, tylko ostrożnie jechała do mety. Zjazdy były bowiem bardzo niebezpieczne. Posłuchała i linie mety minęła z przewagą ponad minuty nad kolejną zawodniczką.

Andrzej Głodkiewicz wystartował w kategorii Masters (powyżej 55 lat). Zajął piąte miejsce, nie obronił wicemistrzostwa kraju. – Wynik gorszy, ale jestem zadowolony. Obawiałem się tego startu, po tak długiem rozbracie z rowerem. Przy wstrząsach bark dawał znać o sobie – twierdzi.
Rodzinnie też nie obronili wicemistrzostwa kraju z ubiegłego roku. Sklasyfikowani zostali na piątym miejscu. – To mój słabszy start zdecydował o niższej lokacie – przyznaje głowa rodziny.

Trzeci z rodziny Tadeusz, w tym czasie startował w finałowych zawodach o Puchar Solny w Skomielnej Białej. Zawody ukończył na drugim miejscu i takie samo miejsce przypadło mu w końcowej klasyfikacji tegorocznej edycji.

Tekst  Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama