W tym sezonie nowotarżanie mieli ciekawych i wymagających sparingpartnerów. – Mecz ze Słowakami załatwiłem jeszcze w marcu. Z polskimi drużynami trudno się dogadać – mówi Milan Jančuška.
Dowodzony przez niego team zebrał po ostatnim sparingu (?) sporo pochwał. Dobrą grę „Szarotek” doceniła publiczność, która spontanicznie reagowała na każdą udaną akcję. A potem nagradzała gromkimi brawami. Było za co, bo niektóre akcje były składne i kończone strzałami. Największym mankamentem „Szarotek” była skuteczność. Nie potrafiły wykorzystać ośmiu sytuacji sam na sam. Niemiłosiernie trzepały parkany Melicherčikovi, który tylko dwa razy skapitulował. Po uderzeniu Ivčiča spod niebieskiej ( w podwójnej przewadze) i Gruszki, który otrzymał podanie z narożnika lodowiska od Ziętary.
Kolejny świetny występ należy zapisać po stronie „Zbory”. Popradczanie mogli wpaść w kompleksy, to co wyczyniał między słupkami. W trzeciej tercji sparował trzy dobitki. Miał też jedną ekwilibrystyczną paradę, po kuriozalnej sytuacji. – Krążek odbił mi się od obrzeża łapaczki i zatańczył na poprzeczce - tłumaczy Krzysztof Zborowski. - Trzeba było włączyć system ratunkowy. Cieszy mnie drugi w miarę dobry występ. Trzeba jednak pracować, by forma była jeszcze wyższa. Mecz był na styku, każda akcja była bardzo ważna. Mieliśmy dobry dzień i zrewanżowaliśmy się Popradowi.
W obronie też było mniej błędów. Wydaje się, że próba Galanta w parze ze Sroką zdała egzamin. Daniel zdecydowanie lepiej się prezentował, grał pewniej. – Świetnie mi się gra z Rafałem - potwierdza Daniel Galant. – To doświadczony obrońca, który wprowadza spokój, potrafi przetrzymać krążek. W tych dwóch spotkaniach nie straciliśmy gola. Cała drużyna gra lepiej. Zmniejszyło się obciążenie treningowe i nasza gra wygląda zdecydowanie lepiej. Jeśli dojdzie jeszcze do tego dobry lód, to…
To samo twierdzi Tomasz Malasiński, niezwykle aktywny w tym meczu, szukający pozycji do zdobycia gola. Nie udało mu się jednak zmusić sędziego bramkowego do zapalenia czerwonego światełka. – Zmęczenie zeszło i gramy coraz lepiej. Gra zaczyna nas cieszyć. Szczyt formy szykujemy na ligę – powiedział Tomasz Malasiński.
W trzeciej tercji mieliśmy też spięcie między Gajem i Jelinkiem. Podhalanin wyprowadził jeden mocny cios, który „rozkwasił” rywala i położył na łopatki.
Rosnąca forma „Szarotek” cieszy, ale nadal ich sytuacja nie jest różowa. Nie wiadomo czy nowotarżanie przystąpią do rozgrywek. Nie ma przecież pozwolenia na imprezy masowe, a granie sobie, a muzom nie wchodzi w rachubę. Czas nagli, a niewyjaśnionych kwestii z lodowiskiem jest sporo. Nikt jakoś nie garnie się z pomocą 18 –krotnemu mistrzowi Polski. Nic więc dziwnego, że prezes Andrzej Podgórski miał zasępioną minę i żadnych optymistycznych wieści. Sporo do życzenia pozostawia stan tafli. Na pewno w takim stanie jaki jest obecnie, sędzia nie dopuściłby do meczu ligowego. Trenerzy przeciwnej drużyny baliby się o zdrowie swoich zawodników. Łyżwa może w każdej chwili wpaść w dziurę i…nieszczęście gotowe. Dzisiaj nie było mgły, ale za to więcej wody na tafli.
– Jezioro Łabędzie cześć druga – obwieszczał Rafał Dutka. – Jaja jak co roku o tej porze – dorzucał Tomek Malasiński. Tymczasem jego koledzy przeprowadzili sondę jakim stylem kto pływa. – Masz kartę pływacką? – pytano chodzącego po „tafli” pracownika obiektu.
- Co ja mam powiedzieć zawodnikowi jak źle poda? - pytał Marek Ziętara. – Nie zrugam go, bo mi odpowie żebym sam spróbował na takim lodzie. Jak wymagać precyzji? Jak ćwiczyć pewne zagrywki w przewadze, w osłabieniu?. „Guma” albo się zatrzyma w wodzie, albo podskoczy na nierównościach. Co ma powiedzieć MMKS, który za tydzień rozpoczyna rozgrywki ligowe i nie ma gdzie trenować?
Sytuacja rzeczywiście jest patowa. Nikt nie reaguje na to co się dzieje na obiekcie. – Panie ktoś, kto odbierał inwestycję, to powinien teraz beknąć – zaatakował mnie straszy kibic. - Jeśli ja mam wydać miliony, to tysiąc razy się zastanowię czy produkt jest dobry. Jeśli mi się zepsuje, to nie czekam cztery lata aż minie gwarancja tylko od razu reaguję. Miasto, właściciel obiektu, dobrze widziało co się dzieje, bo już podczas turnieju przedolimpijskiego lód popłynął. Pamiętam jak wtedy bzdurnie burmistrz to tłumaczył. Teraz powinien się ze wstydu spalić i – jeśli jest człowiekiem honoru - przeprosić tych co wtedy obraził.
Podhale Nowy Targ – HK ŠKP Poprad 2:0 (1:0, 0:0, 1:0)
1:0 – Ivičič – Kolusz ( 6:34 w podwójnej przewadze),
2:0 –Gruszka – Ziętara (54:13).
Karne: Kolusz – Buc, Jasečko.
Podhale: Zborowski; Łabuz – Ivičič, Dutka – Suur, Sroka – Galant, Gaj – Kret; Batkiewicz – Zapała – Malasiński, Bakrlik – Voznik – Baranyk, Ziętara – Bryniczka – Gruszka, Kapica – Kolusz – Kmiecik.
Poprad: Melicherčik; Bartoń – Jelinek, Jasečko – D. Brejčak, Kramar – J. Brejčak; Buc – Klouda – Majesky, Lapšansky – Šechny – Bednar, Mašlanka – Žemba – Čižek.
Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski