Cuda rzadko się zdarzają i tym razem do niego nie doszło. Czwartkowe spotkanie o Puchar Polski zostało odwołanie, bo drużyna Wojasa nie mogła skompletować składu. Ktoś powie: - To jakaś ściema. Przecież duet trenerski Milan Jančuška i Marek Ziętara w sparingowych spotkaniach skorzystali z usług 30 graczy. Nabawili się kontuzji?
Nic z tych rzeczy. Wojas dysponuje wymienioną liczbą graczy, ale… 60% drużyny to zawodnicy MMKS Nowy Targ. Żeby mogli występować w brawach Wojasa muszą mieć zgodę macierzystego klubu. W tym przypadku chodzi o porozumienie między dwoma nowotarskimi klubami. Na takich zasadach w ostatnich latach zawodnicy młodzieżowego klubu występowali w Wojasie. Teraz takiego porozumienia nie ma, chociaż czasu na jego zawarcie było mnóstwo. Tymczasem do spotkania obu stron doszło „pięć minut przed dwunastą”, kiedy Wojasowi mijał termin weryfikacji zawodników w PZHL. Spotkanie nie zakończyło się podpisaniem porozumienia, bo - jak twierdzą w MMKS - na łapu, capu nic nie robią. We wtorek zebrał się zarząd MMKS, który ustalił warunki wzajemnej współpracy. Nazajutrz oficjalne pismo przekazano drugiej stronie. Ci, którzy widzieli ten dokument twierdzą, że MMKS pod nowymi rządami zmienił kurs. Zaczął dbać o swoje interesy.
To jedyny powód. Druga strona medalu to obcokrajowcy. Zakaz transferowy dla Wojasa zablokował potwierdzenie Dimitrija Suura i Františka Bakrlika. Z kolei Krystian Dziubiński i Marcin Kolusz (obaj MMKS) są zawieszeni przez związek po toruńskich mistrzostwach świata. Do czwartku niepewna była sytuacja z Martinem Ivičičem, bo prawa do niego rościła sobie HK Skalica. Tymczasem, aby doszło do spotkania, w myśl regulaminu PZHL, drużyna musi dysponować 17 zawodnikami w danym meczu. Tymczasem Wojas ma obecnie na stanie ośmiu zawodników. Z tego też powodu pucharowe spotkanie Wojasa z MMKS nie odbyło się w zaplanowanym terminie. Czy zostanie rozegrane?
- Bóg raczy wiedzieć – mówi prezes MMKS, Mirosław Mrugała. – Druga strona wystąpiła do związku o przełożenie tego i niedzielnego spotkania drugiej rundy.
- Potwierdzam, że na obecną chwilę nie spełniamy warunków uprawniających nas do występów ligowych i Pucharze Polski – przyznaje prezes SSA Wojas Podhale, Andrzej Podgórski. – Dysponujemy niepełnym składem. Jeśli chodzi o Ivičiča, to a sprawa została już wyjaśniona. To była pomyłka. Chodziło o zawodnika o podobnym nazwisku.
Co dalej? Walkower dla MMKS? Taki scenariusz wchodzi w rachubę. Przewodniczący WGiD PZHL w rozmowie z działaczami MMKS stwierdził, iż nie ma możliwości przełożenia spotkań. Na oficjalną decyzję będziemy musieli poczekać, niemniej musi być podjęta przed kolejną rundą, a ta zaplanowana jest na niedzielę.
- W tej chwili redaguję pismo do WGiD PZHL o przesuniecie naszych spotkań pucharowych – mówi Andrzej Podgórski. – Chcielibyśmy oba spotkania pucharowe rozegrać jeszcze przed ligą. Wszystko zależy od dyspozycji sportowej Unii. Jeśli pokona Jastrzębie, to wyraża zgodę na przesunięcie niedzielnego meczu. Takiej zgody nie wyraziło Jastrzębie ze względu na poniesione koszty z organizacją meczu. Widocznie z góry założyło, że przejdzie Unię.
Stefan Leśniowski